Wtorek, 24 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Wychowanek z wyrzutem

Data publikacji: 19 września 2018 r. 21:52
Ostatnia aktualizacja: 21 września 2018 r. 08:47
Piłka nożna. Wychowanek z wyrzutem
 

Jeżeli 23-letni wychowanek klubu, rodowity szczecinianin przyjeżdża po raz pierwszy do swojego miasta na mecz ligowy z inną drużyną, to musi być wydarzenie, podtekst. Jeżeli dzieje się to trzy miesiące po rozstaniu, które nie nastąpiło w przychylnych okolicznościach, to tym bardziej zasługuje to na odnotowanie.

Dawid Kort przez całe swoje życie związany był z Pogonią. Wyprowadzał piłkarzy pierwszej drużyny na boisko, gdy był dzieckiem, podawał piłki, trenował ze wszystkimi grupami młodzieżowymi, zawsze się wyróżniał, znakomicie rokował, jest dwukrotnym brązowym medalistą mistrzostw Polski juniorów, w pierwszym zespole w ekstraklasie zadebiutował w wieku 18 lat u Dariusza Wdowczyka, ale wiadomo, że pierwsza drużyna, ekstraklasa, to już zupełnie inne wymagania, różne zależności, okoliczności, które powodują, czy zrobisz karierę, czy nie.

Kort w ciągu dwóch miesięcy pobytu w Krakowie udowadnia, że jest dobrym piłkarzem. Z jakichś powodów nie potwierdził tego w Szczecinie. Dwa razy był wypożyczany do klubów z I ligi i za każdym razem odnajdywał się znakomicie. Miał doskonałe przetarcie, na boiskach I ligi będąc młodzieżowcem rozegrał 40 spotkań, zdobył 4 gole, zaliczył 12 asyst, zwrócił na siebie uwagę, stał się piłkarzem rozpoznawalnym.

Z Recą w jednej drużynie

W sezonie 2014/15 był piłkarzem Floty Świnoujście. 3 gole i 2 asysty w drużynie, która z uwagi na organizacyjne perturbacje rozgrywała akurat ostatni sezon na zapleczu ekstraklasy, to jak na 19-latka całkiem nieźle. To był sezon, w którym swoją dorosłą karierę w I lidze zaczynało dwóch znaczących dziś polskich piłkarzy: Dawid Kort i Arkadiusz Reca.

W kolejnym sezonie poszedł na kolejne wypożyczenie – tym razem do Bytovii. Tylko w jednej rundzie wypracował aż 10 asyst. Pogoń skróciła wypożyczenie, miała do tego prawo, ale uczyniła to bez akceptacji ówczesnego trenera Pogoni Czesława Michniewicza, który początkowo nie krył nawet z tego powodu swojego niezadowolenia. Dawał 21-latkowi szanse, ale nie tyle, ile można się było spodziewać, piłkarz odwdzięczył się dwoma golami.

Kolejny trener Kazimierz Moskal rozpoczął swoją przygodę w Pogoni od dobrych relacji z Kortem. Zawodnik rozpoczął sezon jako gracz podstawowy, zdobył dwa gole, ale później absolutnie przestał być brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Klub rozpoczął z piłkarzem negocjacje kontraktowe, było zbyt wiele punktów spornych i zbiegło się to z nagłym odstawieniem piłkarza od składu.

Godzina w pół roku

Od września 2016 roku do marca 2017 Kort zagrał w zaledwie sześciu meczach, za każdym razem w roli zmiennika, łącznie w tym czasie przebywał na boisku nieco ponad godzinę. To zdecydowanie za mało, żeby móc się rozwijać, spełniać marzenia, czuć satysfakcję.

Przełom nastąpił pod koniec sezonu zasadniczego wiosną 2017 roku. Pogoń usilnie walczyła o miejsce w pierwszej ósemce, miała duży problem z wygrywaniem, kreowaniem sytuacji, trener Moskal nie miał zbyt wielu pomysłów na grę, miał za to spore problemy kadrowe i tylko dlatego postanowił dać szansę dwóm wychowankom: Kortowi i Marcinowi Listkowskiemu.

To oni wprowadzili zespół do pierwszej ósemki, zmienili oblicze zespołu. Sprawili, że drużyna grała bardziej odważnie, ofensywnie. Kort w końcówce sezonu zdobył cztery gole – dwa z nich w ostatnim meczu sezonu zasadniczego z Lechią w Szczecinie zapewniły Pogoni miejsce w górnej połowie tabeli. Kort był wtedy bohaterem, ogromną nadzieją, piłkarzem skutecznym, pewnym siebie. Podpisał nowy, trzyletni kontrakt – na swoich warunkach.

22-letni kapitan

To na nim klub chciał opierać grę i tak było na początku pracy w Pogoni Macieja Skorży. Wszedł nawet do rady drużyny, w meczu z Piastem w Gliwicach założył kapitańską opaskę, zaliczył kapitalną asystę przy golu debiutującego Dariusza Formelli. Do dziś to jest jego jedyna asysta w ekstraklasie w barwach Pogoni, co wywołuje u piłkarza poczucie dość dużego niedosytu.

Na nieformalnym spotkaniu szczecińskich dziennikarzy z przedstawicielami klubu to Kort wymieniany był przez tych drugich jako najpoważniejszy kandydat do reprezentacyjnych występów. Potwierdzał to Maciej Skorża. W sierpniu ubiegłego roku na tego piłkarza liczyli w Szczecinie wszyscy, dlatego tym bardziej zastanawiające jest, dlaczego niespełna rok później te same osoby postawiły na tym samym piłkarzu przysłowiowy krzyżyk.

Swój życiowy mecz rozegrał w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Pogoń pokonała Lecha Poznań 3:0, a Kort swoją postawą nawiązał do najlepszych w historii Pogoni playmakerów: Andradiny, Drumlaka, Kensego, Kasztelana, Mandrysza, Gacki.

Zdobył dwa gole, dzisiejszy następca Korta w Pogoni Radosław Majewski, grający wtedy w Lechu, był zdecydowanie w cieniu wychowanka Pogoni, jest w jego cieniu również w obecnym sezonie. Wtedy wydawało się, że Pogoń dochowała się piłkarza o reprezentacyjnym potencjale, nikt nawet nie pomyślał, żeby zamienić Korta na Majewskiego.

Idealny kozioł ofiarny

Wszystko się jednak zmieniło. Zmieniło się na tyle, że nawet cała kariera młodego piłkarza zawisła na włosku. Pogoń zaczęła grać coraz gorzej, nie zdobywała punktów, w szatni rodziły się konflikty, trener Skorża odebrał piłkarzowi kapitańską opaskę bez podania przyczyny. To jeszcze nic szczególnie złego, ale był to sygnał, że narodził się w drużynie kozioł ofiarny. Nazywał się Dawid Kort.

Słabo grali wszyscy, a szczególnie ci najbardziej doświadczeni, najlepiej zarabiający: Jarosław Fojut, Rafał Murawski, Adam Frączczak, Adam Gyurcso. W takich sytuacjach najłatwiej i najprościej zrzucić winę na najmłodszych, na wychowanków, piłkarzy najmniej doświadczonych, ale jednocześnie obdarzonych już dość sporym zaufaniem. Kort do takiej roli wydawał się idealnym kandydatem. Oczywiście, do jego postawy też można było mieć dużo zastrzeżeń, jednak później szansy odbudowania swojej pozycji już nie dostał.

W Pogoni nastąpiła zmiana trenera. Macieja Skorżę zastąpił Kosta Runjaic, który początkowo traktował wszystkich równo, wszystkim dawał szanse. Również Kort ją otrzymał. Zagrał w pamiętnym deszczowym spotkaniu z Piastem Gliwice, otrzymał nawet żółtą kartkę, chciał się pokazać, grał ofiarnie, z poświęceniem, ale nie pomógł drużynie.

Jedna deszczowa szansa

To był mecz rozgrywany w anormalnych warunkach, jedyny za kadencji niemieckiego szkoleniowca, w którym pomocnik Pogoni rozpoczął w wyjściowym składzie. W innych znacznie bardziej przystępnych okolicznościach zawodnik już szansy nie dostał.

Podczas zimowych przygotowań wydawało się, że powalczy o miejsce w składzie na pozycji numer 10 z Marcinem Listkowskim. Ani jeden, ani drugi szkoleniowca do siebie jednak nie przekonał. Mało tego, Kort został całkowicie odsunięty od składu. W całej rundzie wiosennej rozegrał zaledwie trzy mecze, wszystkie w roli zmiennika, łącznie na boisku przebywał niespełna 50 minut.

Mówimy o piłkarzu, który sezon rozpoczynał w charakterze przywódcy, kandydata na gwiazdę, a skończył jako maruder, niedouczony aspirant, z muchami w nosie, bez szans na reaktywację. Powiedzenie o Korcie, że rozczarował jest nadużyciem. Nie mogło tak być, bo w ogóle praktycznie nie grał. Został skreślony.

Czas pokaże

Będzie musiało minąć jeszcze trochę czasu, żeby przekonać się, czy Pogoń w przypadku Korta nie popełniła jakiejś gigantycznej pomyłki. To jest zawodnik, który w wieku 22 lat miał na koncie 10 zdobytych goli dla Pogoni. W sytuacji, gdy niemal zawsze na swoją pozycję u każdego trenera musiał pracować znacznie mocniej niż pozostali. Żaden z trenerów pracujących w Pogoni nie darzył piłkarza pełnym zaufaniem. Mimo to potrafił się pokazać, wzbudzić sobą zainteresowanie.

To jest zawodnik ze świetnie ułożoną nogą, potrafiący znakomicie dogrywać, umiejący gromadzić liczby, choć tego w Wiśle obecnie jeszcze w pełnym wymiarze nie pokazuje, zdobył dwa gole, zaliczył jedną asystę. Dzięki temu jest znakomitym materiałem na zarobek dla klubu, ma dopiero 23 lata, więc wiele jeszcze przed nim.

Oczywiście musiały być jakieś przyczyny, które powodowały niechęć kolejnych trenerów pracujących w Pogoni do piłkarza. To jest młodzieniec charakterny, z dość wysokim ego, jak to się mówi, nie kładzie po sobie uszów. To czasami przeszkadza, jednak w dłuższej perspektywie może pomóc. W Pogoni Kortowi przeszkodziło.

Piłkarz na pewno dostał solidną lekcję życia. W bardzo krótkim czasie okazało się, że z zawodnika podstawowego, wiodącego stał się graczem w hierarchii za młodszym o trzy lata Sebastianem Kowalczykiem. Jeszcze pięć lat temu, kiedy wchodził do drużyny, łapał minuty, też spotkał się z dość przykrą sytuacją.

Trener Dariusz Wdowczyk miał spory problem kadrowy, ale do gry od pierwszej minuty postanowił desygnować zaledwie 16-letniego Michała Walskiego kosztem właśnie Korta, który był o dwa lata starszy i miał dłuższy staż w pierwszym zespole, większe doświadczenie, dłużej czekał na swoją szansę.

Ktoś się mylił

Gdy w sezonie 2014/15 zbierał doświadczenie we Flocie Świnoujście, to w Pogoni przygotowywano do gry o trzy lata młodszych: Kamila Wojtkowskiego i Marcina Listkowskiego. Kort zawsze trafiał na przeszkody, zawsze okazywało się, że w drużynie są inni, młodsi i bardziej perspektywiczni gracze od niego.

Dziś okazuje się, że to Kort jest podstawowym graczem lidera, wygrywa rywalizację ze wspomnianym Wojtkowskim bez żadnego problemu, natomiast Sebastian Kowalczyk jest bardzo daleko od gry w Pogoni plasującej się w dolnych rejonach tabeli, Marcin Listkowski ma kłopot ze zbieraniem minut na wypożyczeniu w I-ligowym Rakowie Częstochowa, a Michał Walski gra w II lidze. Ktoś się zatem ewidentnie mylił.

Kort może czuć satysfakcję, ale mamy nadzieję, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, stać go na więcej. Nie może być jednak wątpliwości, że w Pogoni nie zawsze traktowany był uczciwie. Straciła na tym Pogoń. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Kibic z północy
2018-09-21 07:55:35
Wychował się w Pogoni, poszedł do Wisły. Teraz jest w optymalnej formie, przyjedzie do Szczecina i strzeli nam gola, zobaczycie. Taka jego praca. Każdy, czymkolwiek by się nie zajmował jak chce się pokazać przed szefem daje z siebie wszystko tym bardziej jak jest nowy. Jednak w przypadku piłkarzy ważne jest też, czy w takiej sytuacji potrafią się oni odpowiednio zachować. To w jaki sposób zachowa się Dawid po ewentualnej strzelonej nam bramce pokaże czy jest i jakim jest szczecinianinem i portowcem. Nawet Patryk Małecki potrafił się zachować we właściwy sposób po strzelonej nam bramce dla Wisły choć można powiedzieć, że jest jej wychowankiem. Mam nadzieję, że Dawid też będzie potrafił i nie pójdzie w ślady tego młotka Lipskiego. Mnie natomiast zastanawia fakt dlaczego ludzie odchodzący z Pogoni potrafią wykonywać swoją robotę w innych klubach. Zwoliński, Słowik, Kort nawet Dyzma Stolarczyk! Co się dzieje w Pogoni, że ludzie nie chcą lub nie mogą pracować na jej sukces?! Doprawdy nie jestem w stanie tego pojąć.
Do Kibic
2018-09-20 18:54:01
Jak Ty Szanowny Kibicu rzeczywiście jesteś "Kibicem", to ja jestem - nie przymierzając - jestem Papierzem. Pod klawiaturą czuję rękę kogoś z bezpośrednio zarządzających Pogonią? Czyżby "JM vel Kibic"? Przejdźmy do meritum. Wdowczyk to jedna wielka pomyłka. Pozer, na którego okrągłą gadkę dał się nabrać Zarząd, a potem wypłacił mu grube odszkodowanie. A co do WP. Nie wiem czy bywa na meczach, ale wiem, że pisze dokładnie to co się dzieje na boisku. Analizuje mecz. I za swoją odwagę w sądach i bezkompromisowość jest wrogiem numer jeden na Twardowskiego.
Kibic
2018-09-20 11:46:55
Nieprawdopodobne, redaktor Parada w końcu napisał coś pozytywnego o trenerze Wdowczyku, że postawił na Korta.Redaktor swoje opinie wyraża post factum, jak już pewne rzeczy są oczywiste. A relacje i komentarze takie jakby w ogóle nie bywał na meczach...
@s sektor
2018-09-20 10:27:00
Pisząc o Runjaniciu należy pisać "trener",nie trener.
Klassa
2018-09-20 10:00:41
Mroczek, do budy!
Zygmunt
2018-09-20 09:46:46
Przyznaję,pomyliłem się co do Maćka Stolarczyka.Tu,w Szczecinie,trenerem był "żadnym".Dyrektorem sportowym bardzo przeciętnym.Ale pojechał do Krakowa, do klubu rządzonego przez przez gangsterów,i tam jest"super".I na szczęście dla Dawida ściągnął go do Wisły.A Dawid pokazał jak wygląda przy tym Pogoń.
3 sektor
2018-09-19 23:33:36
Ciekawe co na obecną sytuację Korta powiedziałby Runjaić? Myślał, że jest nieomylny, bo Polska to kraj trzeciego świata. Mam nadzieję, że Kort dopiero się rozwinie a trenerowi zostanie, to zapamiętane.
Prawda
2018-09-19 23:13:19
Dużo w tym artykule jest prawdy i niemalże mam identyczne uczucia ,jednakże jest jedna pewna kwestia o której redaktor nie wspomnial i myślę że ona miała znaczacy wplyw na sytuację Korta w klubie. Mam tutaj na myśli moment w którym drużyna była w kryzysie , przyszedł nowy trener ,który owszem traktował wszystkich jednakowo i Kort na samym początku sobie przekreślił szanse na grę przez jeden wieczór w klubie nocnym. Tak samo niepsuj miał mocna pozycję w drużynie a od tamtego wydarzenia jest odsunięty na stałe od pierwszego skladu.
Awi
2018-09-19 22:21:18
Świetny chłopak. Miałam okazję poznać go osobiście podczas jednej z akcji edukacyjnych, którą Pogoń organizowała razem z Asprodem dla dzieciaczków z okolicznych szkół. Świetne podejście, zero gwiazdorzenia, normalny chłopak pełen pasji i zaangażowania w to co robi. Wielka szkoda, że nie ma go już w Pogoni..

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA