Sobota, 16 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Wraca Michniewicz

Data publikacji: 12 sierpnia 2016 r. 08:51
Ostatnia aktualizacja: 12 sierpnia 2016 r. 11:53
Piłka nożna. Wraca Michniewicz
 

Pogoń w sobotę podejmuje Termalikę (początek, g. 20.30), a wszelkie doniesienia z obozów obu drużyn znajdują się na dalszym planie z tego powodu, że będzie to pierwszy powrót do Szczecina w roli trenera drużyny przeciwnej Czesława Michniewicza. Dla jednych podziękowano mu za pracę zbyt pochopnie, dla innych słusznie, bo nie był w stanie już wyzwolić z drużyny żadnych pozytywów.

Czesław Michniewicz od początku swojego pobytu w Szczecinie sprawiał doskonałe wrażenie. Otwarty, dowcipny, uśmiechnięty i przyjazny. Gdy rozpoczynał pracę w Pogoni, to momentalnie znalazł wspólny język niemal ze wszystkim pracownikami w klubie. Rozmawiał z trenerami grup młodzieżowych, przekazywał im całą swoją wiedzę, oglądał poczynania nie tylko w drużynie rezerw i juniorach, ale też grup młodzieżowych na etapie 14-latków.

Minęło bardzo niewiele czasu, a znał już nazwiska najbardziej utalentowanych chłopców niemal ze wszystkich roczników. Zasypywał swoich pracodawców nowymi pomysłami, był całkowicie pochłonięty swoją pracą, starannie przygotowywał treningi, przeprowadzał z piłkarzami indywidualne rozmowy.

Trener co 7 miesięcy

Sam doskonale zdawał sobie sprawę, że trudno mu będzie zagrzać miejsce na dłużej. Obliczył, że Pogoń średnio zwalnia szkoleniowców raz na siedem miesięcy. Sam w Pogoni tę średnią dość mocno podniósł, bo przepracował 13 miesięcy. Polskich szkoleniowców porównywał do orkiestry, która przychodzi na przyjęcie, stara się grać jak najlepiej, otrzymuje wynagrodzenie, ale później idzie w swoją stronę.

Wprowadzał też nowe zwyczaje. Nie uznawał głośnej muzyki w szatni, ale już kategorycznie zabronił przekleństw w trakcie treningów. Szybko zorientował się, jakim klubem jest Pogoń. Praktycznie w jednym miejscu przenikali się piłkarze seniorów, ale też grup młodzieżowych, którzy podglądali treningi swoich idoli, a zdaniem Czesława Michniewicza nie dopuszczalnym jest fakt, że ci idole siarczyście przeklinają, gdy coś idzie nie po ich myśli. Wydawał się trenerem, jakiego Pogoń potrzebowała od dawna, ale jak się później okazało, nie zagrzał miejsca w Szczecinie zbyt długo.

Nie wszyscy kibice doceniali dokonania portowców pod wodzą Czesława Michniewicza. Sam udział w grupie mistrzowskiej nie wszystkich satysfakcjonował, oczekiwali zwycięstw i walki o europejskie puchary.

Temat pucharów

Temat europejskich pucharów pojawił się przy okazji meczu Pogoni z Lechem w grupie mistrzowskiej, zakończonego pierwszym, historycznym zwycięstwem. Trener Czesław Michniewicz publicznie wyraził wątpliwość, czy klub jest na takie wyzwanie przygotowany.

To bardzo zdenerwowało prezesa Jarosław Mroczka. Pogoń znalazła się w sytuacji, kiedy pojawił się mały konflikt interesów. Klub chciał jak najwyższej pozycji, awansu do europejskich pucharów. Chciał tego z wielu względów, finansowych na pierwszym miejscu.

Przede wszystkim wysoka lokata na mecie rozgrywek gwarantowała określoną premię z tytułu praw telewizyjnych. Dla Pogoni nie było to bez znaczenia. Jeżeli klub gra w europejskich pucharach, to znacznie łatwiej się wtedy rozmawia z potencjalnymi sponsorami. O tym prezes Mroczek wiedział doskonale i dlatego skonstruował z Czesławem Michniewiczem taką umowę, że w razie awansu drużyny do europejskich pucharów kontrakt automatycznie zostaje przedłużony.

Czesław Michniewicz nie był zadowolony z sytuacji, że jeszcze na kilka tygodni przed zakończeniem sezonu nie znał swojej przyszłości. Klub natomiast nie chciał popełniać błędów z przeszłości i nie zamierzał podejmować decyzji zbyt pochopnie. Czekał do ostatniego meczu, a te na pewno dały więcej odpowiedzi pomocnych do podjęcia odpowiednich decyzji.

Najlepszy wynik od 15 lat

Pogoń w sezonie 2015/16 osiągnęła dobry wynik – najlepszy od 15 lat, ale nie wszystkich on satysfakcjonował. Klub nie był zadowolony głównie ze stylu gry drużyny prowadzonej przez Czesława Michniewicza, nie był też zadowolony ze stylu działania szkoleniowca, który był bardzo aktywnym użytkownikiem mediów społecznościowych i wiele jego wpisów na Twitterze było mocno kontrowersyjnych.

Między innymi po porażce Pogoni z Lechią Gdańsk w meczu grupy mistrzowskiej Czesław Michniewicz porównał siebie do słynnego szkoleniowca Fabio Capello, który niegdyś wypowiedział takie słowa, że nie będzie i nie musi się nikomu tłumaczyć, bo wokół siebie ma samych ignorantów.

Tego było za wiele. Oczywiście nikt w Pogoni wówczas nie skomentował wpisu Czesława Michniewicza, nikt nie wyciągnął konsekwencji, ale odzew był dość mocny. Wiele osób ze środowiska piłkarskiego było w mocnym szoku i dziwili się Pogoni, że puszcza płazem twitterowe popisy trenera pełne arogancji i lekceważenia nie tylko swoich przełożonych, ale również wszystkich uczestników codziennego życia piłkarskiego w Pogoni.

Lubiany przez dziennikarzy

Czesław Michniewicz miał znakomite stosunki z dziennikarzami z Warszawy. Udzielał wielu wywiadów, a te zawsze przeprowadzane były w takim tonie, że szkoleniowiec wykonał w Pogoni kawał świetnej roboty, a nikt go tu za to nie szanuje.

Otóż fakt, że Pogoń zajęła za kadencji trenera Michniewicza szóste miejsce nie mogło być zasługą tylko i wyłącznie szkoleniowca. Tak naprawdę trener miał najmniejszy wpływ na to, jacy piłkarze przychodzą do Pogoni, a jacy ją opuszczają.

Pogoń wypracowała model, w którym trener jest od realizowania wizji klubu, a ta polegała na tym, że w drużynie jest kilku piłkarzy o dużej jakości, ale otoczonych liczną grupą wychowanków i piłkarzy na dorobku. Rolą trenera było nie tylko osiąganie wyników zadowalających środowisko piłkarskie w Szczecinie, ale też umiejętne wprowadzanie do zespołu piłkarzy młodych, którzy w niedalekiej przyszłości mieliby stanowić o obliczu zespołu.

Trener Michniewicz nie zawsze tak robił. To w wyniku jego decyzji personalnych odpowiedniej ilości minut na boisku nie rozegrał Michał Walski i przez to jego kontrakt przestał być ważny. Pogoń musiała przygotować piłkarzowi nową umowę, ale zawodnik już jej nie przyjął. Głównie z obawy, że kolejny sezon znów spędzi w roli aspiranta do drużyny, a taką rolą musiał się zadowalać już od blisko trzech lat.

Doszło do sytuacji nieco kuriozalnej. Pogoń przez trzy lata przygotowywała utalentowanego piłkarza sprowadzonego z dalekiego Mielca do występów z pełnymi obciążeniami w ekstraklasie, a w sytuacji kiedy zawodnik skończył wiek juniora, to mógł zmienić klub na inny i uczynił to.

Nie tylko Walski

Michał Walski nie był jedynym młodym piłkarzem Pogoni, który miał duży problem z grą w pierwszej drużynie. Ostatecznie trudno szkoleniowca winić za to, że wystawiał do gry piłkarzy bardziej doświadczonych, jednak przed przyjściem do klubu doskonale wiedział, jakie cele i zadania są przed nim stawiane.

Kolejnym młodym piłkarzem, który niezbyt dobrze wspomina współpracę z trenerem Michniewiczem może być wychowanek Pogoni Dawid Kort. Jesienią 2015 roku występował na zasadzie wypożyczenia w I-ligowej Bytovii i był królem asyst. Miał ich na koncie ponad dziesięć. Było ich na tyle dużo, że wygrał klasyfikację najlepszych asystentów w całym sezonie, choć wiosną wrócił już do Pogoni.

Kort był piłkarzem, z którym Pogoń wiązała bardzo duże nadzieje i chciała, by już wiosną trafił do ekstraklasy. Tak też się stało, ale trener Michniewicz od samego początku nie sprawiał wrażenia człowieka zachwyconego talentem środkowego pomocnika.

Nie spodziewano się jednak, że wiosna Korta w Pogoni będzie aż tak trudna. Piłkarz był w wyraźnej niełasce szkoleniowca, choć nic złego nie zrobił. Nie udzielił żadnego kontrowersyjnego wywiadu, starał się na treningach i czekał na swoją szansę.

Kłopoty Korta

Wydaje się, że jego mankamentem był fakt, że miał bardzo dobre notowania zarówno u szczecińskich dziennikarzy, jak i kibiców, a trener Michniewicz nie chciał niczego robić pod presją. Przyznał nawet, że kiedyś pracując w Widzewie Łódź sytuacja była podobna, łódzcy dziennikarze też narzucali szkoleniowcowi rozwiązania personalne, ale trener robił dokładnie odwrotnie.

W przypadku Korta poszedł jednak trochę za daleko. Oczywiście piłkarz miał swoje mankamenty, szczególnie w grze defensywnej, ale miał też niezaprzeczalne walory, których trener nie zauważał, lub nie doceniał. Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji, że piłkarz nie zakwalifikował się nawet do kadry meczowej na spotkanie z Zagłębiem Lubin, a otrzymał jednocześnie powołanie do reprezentacji młodzieżowej i wystąpił w podstawowym składzie meczu z Włochami.

Łatwo nie miał też Łukasz Zwoliński. Otrzymywał sporo szans od Czesława Michniewicza, ale radził sobie bardzo kiepsko. Pogoń bardzo często grała dwójką napastników, a Zwoliński niemal zawsze prezentował się gorzej od Vladimira Dwaliszwiliego.

Napastnik Pogoni w początkowym okresie współpracy z trenerem miał z nim bardzo dobre relacje. Czesław Michniewicz widział w Zwolińskim duży potencjał, na treningach poświęcał mu dużo uwagi, przygotowywał dla niego specjalne filmiki z zachowaniami najlepszych napastników w Europie.

Złośliwości w stosunku do piłkarzy

Z czasem jednak te kontakty nie były już tak przyjazne. Szczeciński szkoleniowiec miał specyficzne poczucie humoru, na treningach często wypominał piłkarzom ich słabostki: Zwolińskiemu słabą skuteczność, Przybeckiemu ostatnie podania, a Słowikowi dryblingi w polu karnym. To były przeważnie niewinne żarty, ale często powtarzane nie zawsze działały na zawodników mobilizująco.

Pogoń nie przedłużyła umowy z trenerem, obrała inną drogę, natomiast na jednym z piłkarskich portali mocno zaprzyjaźnionym ze szkoleniowcem pojawił się artykuł mocno oczerniający szczeciński klub. Nie mogło być żadnych wątpliwości, że inspiracją do napisania artykułu mogły być sugestie rozżalonego szkoleniowca, który rozczarowany brakiem nowej umowy mógł wygarnąć wszystkie swoje żale.

To był jasny i ewidentny przekaz świadczący o braku lojalności trenera, który wcześniej nie uprzedzając klubu podpisał umowę ze stacją Polsat na komentowanie meczów podczas mistrzostw Europy we Francji. Nie byłoby w tym fakcie niczego zaskakującego poza tym, że w tym samym czasie wszystkie kluby ekstraklasy miały rozpocząć przygotowania do nowego sezonu. ©℗ Wojciech Parada

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

ewa35
2016-08-12 11:41:46
Wyjdę na to , że nie jestem patriotką, ale chciała bym aby naszym piłkarskim władzom Pogoni Pan Michniewicz utarł nosa Wiedzą chyba dlaczego Myślę, że wielu kibiców myśli to samo co ja
SOCHA
2016-08-12 10:29:52
brawo PAN STOLARCZYK za szybką reakcję .witamy PANA MICHNIEWICZA ON TU MA SWOJE MIEJSCE ,I TRZYMAĆ CHŁOPA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA