Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Wojtkowski idzie śladem Krychowiaka

Data publikacji: 11 stycznia 2017 r. 16:20
Ostatnia aktualizacja: 12 stycznia 2017 r. 10:48
Piłka nożna. Wojtkowski idzie śladem Krychowiaka
 

Niespełna 19-letni Kamil Wojtkowski wyjechał z pierwszym zespołem RB Lipsk na zgrupowanie do Portugalii i zdążył już zagrać w oficjalnym, jednak zaledwie towarzyskim meczu z Ajaksem Amsterdam. Wszedł na boisko w 68. minucie meczu przy stanie 1:4, a spotkanie zakończyło się wynikiem 1:5.

Wicelider niemieckiej Bundesligi rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej, a trener Ralph Hasenhüttl postanowił włączyć do zespołu utalentowanego juniora, reprezentanta Polski. Wojtkowski, to jeden z najbardziej utalentowanych graczy, jacy kiedykolwiek pojawili się w szczecińskim klubie. Szkoda, że wytrwał w nim zaledwie 1,5 roku.

Trzy lata temu został piłkarzem Pogoni w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Wcześniej grał w Legii, następnie wyjechał do Anglii i występował w Fulham. Już tam dał się poznać z dość krnąbrnego charakteru. Podobno po jednym z meczów miał się w nieodpowiedni sposób odezwać do jednego ze szkoleniowców. To był ten moment, który zadecydował o tym, że jego dobrze zapowiadająca się przygoda z angielskim futbolem została szybko przerwana.

Przebijał się w Fulham

Do dziś w angielskim Fulham jest o rok młodszy od Wojtkowskiego Mikołaj Kwietniewski. Obaj do Anglii wyjechali w tym samym czasie, ale pozostał tylko ten drugi. Prócz tego, że jest podstawowym piłkarzem reprezentacji Polski juniorów, przebija się powoli do drużyny Fulham do lat 23. Wojtkowski jest już nieco dalej, trenuje z pierwszym zespołem RB Lipsk.

Szczeciński klub wiązał z młodym piłkarzem bardzo duże nadzieje. Ten mając zaledwie 16 lat zaczął już występować w zespole rezerw. W inauguracyjnym rundę wiosenną roku 2014 meczu Wojtkowski wywalczył rzut karny. Wstał, pobiegł po piłkę i ustawił ją na jedenastym metrze.

Wtedy trener Adam Gołubowski krzyknął, że strzelać ma rówieśnik Wojtkowskiego, Marcin Listkowski. Wojtkowski był zły, nie chciał oddać piłki, w końcu uległ, ale się obraził. Miał wtedy dopiero 16 lat, grał swój pierwszy mecz w dorosłej drużynie i momentalnie pokazał, jaki ma charakter.

Reakcja bez emocji

Wojtkowski już wiosną 2014 roku, mając zaledwie 16 lat rozpoczął treningi z pierwszą drużyną. Zawołał go do siebie Dariusz Adamczuk, prezes Akademii Piłkarskiej i zakomunikował, że ma zgłosić się następnego dnia na trening pierwszej drużyny. Wojtkowski przyjął wiadomość normalnie, nie widać było po nim emocji, tak jakby się tego spodziewał.

Od samego początku swojego pobytu w Szczecinie miał świadomość, że jest graczem ponadprzeciętnym i jednocześnie dość pewnym siebie. Młody piłkarz na treningach z pierwszą drużyną wyglądał od samego początku znakomicie.

Oczywiście odstawał od reszty pod względem fizycznym, był drobny, wręcz chudy, ale od samego początku nie dość, że nie odstawał pod względem wyszkolenia technicznego, to nawet zdecydowaną większość dorosłych piłkarzy pod tym względem przewyższał. W ostatnich latach było w Pogoni dwóch piłkarzy, którzy zdecydowanie dominowali w jakości panowania nad piłką. To byli Takafumi Akahoshi i właśnie Kamil Wojtkowski.

Nauczka od Rogalskiego

Ten drugi nie zamierzał ustępować podczas treningów ze znacznie starszymi i bardziej doświadczonymi graczami. Podczas wewnętrznych gierek długo trzymał piłkę przy nodze, nie dawał sobie jej odebrać, tym samym wielu z piłkarzy doprowadzał do furii.

Podczas jednego z treningów, gdy rozgrywana była gra wewnętrzna, Wojtkowski trzymał krótko piłkę przy nodze, jak miał to w zwyczaju, a Maksymilian Rogalski bezpardonowo zaatakował młodego piłkarza wyprostowanymi nogami. Junior zwijał się z bólu, a trener Dariusz Wdowczyk jeszcze dołożył ostrą reprymendę.

– Jak będziesz holował tak długo piłkę, to wysadzą ciebie w kosmos – krzyczał w kierunku Wojtkowskiego swoim charakterystycznym donośnym głosem.

Wojtkowski zaczął jeszcze więcej grywać, gdy drużynę objął Czesław Michniewicz.

– Nie chcemy już, żeby Kamil grywał choćby z juniorami – mówił o piłkarzu szkoleniowiec, choć juniorzy byli od zawodnika jeszcze o dwa lata starsi. – U piłkarzy bardzo ważną rzeczą jest dokonywanie wyborów. Kamil jest takim graczem, że umie ich dokonać w sposób optymalny.

Zaufanie od Michniewicza

Wojtkowski u Michniewicza zaczął grać coraz częściej i coraz lepiej, i to przeciwko rywalom z najwyższej krajowej półki. Po przegranym meczu 1:3 w grupie mistrzowskiej z Lechią Gdańsk pisaliśmy o grze Wojtkowskiego w „Kurierze” w sposób następujący:

„Dał dobrą zmianę, był aktywny, dobrze prowadził piłkę, miał szansę na zdobycie gola, zaliczył dwa celne podania w pole karne, udowodnił, że zasługuje na więcej szans już dziś”.

Sam piłkarz mówił o tamtym meczu bez specjalnie dużych emocji:

– Jeżeli wchodzę na boisko, to staram się być aktywny i jak najwięcej pokazać dobrego – powiedział w wywiadzie udzielonym dla „Kuriera”. – To był rzeczywiście mój najbardziej udany mecz, ale te naprawdę niezłe to pewnie jeszcze przede mną.

Bez tremy przy 30 tys. kibiców

Tak też się stało. Później przyszły kolejne meczu z absolutnymi tuzami krajowego futbolu. Wojtkowski wybiegł na boisko w Poznaniu w obecności 30 tysięcy kibiców oczekujących łatwego zwycięstwa drużyny zmierzającej po mistrzowski tytuł. O występie Wojtkowskiego w Poznaniu pisaliśmy następująco:

„Świetne wejście 17-latka. Wykorzystał swoje pół godziny znakomicie. Bez nadmiernej tremy, aktywny, skuteczny w działaniach ofensywnych, ale też w defensywie”.

W swoim ostatnim meczu w barwach Pogoni zaliczył swoją premierową asystę na boiskach ekstraklasy. Pisaliśmy o jego występie w sposób następujący:

„Najbardziej kreatywny piłkarz w drużynie Pogoni. Aktywnością i umiejętnością stwarzania sytuacji bił o 12 lat starszego Akahoshiego na głowę. Premierowa asysta w ekstraklasie”.

Wysoki kontrakt dla juniora

Już wtedy było wiadomo, że niezwykle utalentowanego 17-latka trudno będzie zatrzymać w Pogoni na dłużej. Klub przygotował mu kontrakt. Niepełnoletni piłkarz miał zarabiać 10 tys. zł miesięcznie. Tak hojnie Pogoń nie potraktowała nigdy żadnego innego juniora. Jeszcze w trakcie sezonu wypowiadał się na temat swojej przyszłości bardzo ostrożnie.

– Zdaję sobie sprawę, że w dużym europejskim klubie będę musiał przebijać się przez zespół juniorów, ale wiem też, że za granicą warunki rozwoju są na pewno nieporównywalne z tymi w naszym kraju – mówił bez ogródek młody piłkarz. – Każdy o tym wie. Czasem lepiej cofnąć się do drużyny juniorów, by potem trafić do dorosłej drużyny silniejszym i lepiej do tego przygotowanym.

Tak też Wojtkowski zrobił. Za kwotę 100 tys. euro przeniósł się do prężnie rozwijającej się Akademii Piłkarskiej w Lipsku do klubu wzbudzającym w Niemczech duże emocje, ale mającego mocarstwowe ambicje. Wojtkowski ustosunkował się wtedy do sytuacji, w jakiej znalazł się w Arsenalu inny utalentowany gracz z rocznika 1998, Krystian Bielik.

– Mam z nim kontakt – powiedział Wojtkowski. – Jesteśmy kolegami z reprezentacji, często się ze sobą kontaktujemy. Krystian na razie nie dostaje szans gry w pierwszym zespole Arsenalu, pewnie nawet na to nie liczył. Gra w drużynie juniorów, czasem młodzieżowej do lat 20, był kilka razy na treningu z pierwszą drużyną, powoli wchodzi w dorosły świat futbolu. Nie słyszałem, żeby narzekał na cokolwiek.

5 goli w juniorach

Wojtkowski w rundzie jesiennej w rozgrywkach juniorów zagrał w 15 meczach, zdobywając 5 goli i zaliczając jedną asystę. Drużyna juniorów RB Lipsk gra w silnej grupie makroregionalnej i zajmuje po rundzie jesiennej trzecie miejsce za Herthą Berlin i Wolfsburgiem, ale przed Hamburger SV i Hannover 96.

Latem ubiegłego roku uczestniczył w zgrupowaniu drużyny do lat 23, obecnie został dokooptowany do pierwszego zespołu, wprowadzany jest w dorosły futbol powoli i ostrożnie. W drużynie juniorów RB Lipsk występuje na lewej pomocy, w reprezentacji jest natomiast ofensywnym pomocnikiem i zdecydowanie wybijającym się graczem.

Piłkarz za swój krok był w Polsce mocno krytykowany. W Pogoni miał coraz lepszą pozycję, miał na koncie już 8 występów w ekstraklasie, jedną asystę i rysowały się przed nim znakomite perspektywy.

– Gdy zdecydowałem się na przyjazd do Szczecina, to wiedziałem, jakim klubem jest Pogoń – mówił przed opuszczeniem Szczecina Wojtkowski. – To jest miejsce w Polsce szczególne pod względem dbałości o rozwój młodzieży i ja tego doświadczam. Na pewno jest tu łatwiej się pokazać, niż w Legii, w której wcześniej występowałem. Jest jednak wiele różnych ścieżek piłkarskiej kariery.

Wojtkowski wybrał drogę, którą wcześniej podążyli obecni reprezentanci: Grzegorz Krychowiak, Wojciech Szczęsny czy Piotr Zieliński. Oni też wybijali się ponad przeciętność. Krychowiak i Szczęsny grali w finałowym turnieju mistrzostw świata do lat 20, choć byli o trzy lata młodsi, natomiast Zieliński grywał w reprezentacji Polski juniorów w drużynie o dwa lata starszej. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ze Co ?
2017-01-12 10:33:41
Bardzo dobry i wlasciwy artykul,troche o zakulisowych rozgrywkach w Pogoni.Ten Junior rzeczywiscie jest bardzo dobry,raz widzialem Gral w meczu Pogoni i odrazu zauwazylem jego zdolnosci i Talent.U innych mlodych z Pogoni na czele z Listkowskim nic takiego nie zauwazylem
Filip
2017-01-11 23:33:09
tyle pisania o piłkarzu ,który zagrał kilka meczów Pogoni i więćej tu nie wróci. Może redaktor zrobiłby jakiś wywiad z tymi co są tu , Gyurczo albo Delevem, bo to reprezentancji krajów

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA