Podczas nadchodzącego weekendu zainaugurowane zostaną rozgrywki piłkarskiej Keeza IV ligi, a na półmetku mamy zdecydowanego i zarazem słodkiego lidera, bo Polski Cukier Kluczevia Stargard wygrała aż 16 spotkań i tylko raz podzieliła się punktami z rywalami.
Na inaugurację w sobotę w samo południe stargardzianie na boisku przy ul. Piaskowej w Policach zmierzą się z tamtejszym Chemikiem, a przed pierwszym meczem o rozmowę poprosiliśmy trenera liderującej drużyny Krzysztofa Kapuścińskiego, który powrócił do Stargardu ze Środy Wielkopolskiej, a przypomnijmy, że wcześniej przez wiele lat prowadził II-ligowych wówczas Błękitnych, awansując z nimi nawet do półfinału Pucharu Polski, w którym odpadli w dwumeczu z Lechem Poznań w dość kontrowersyjnych okolicznościach i dopiero po dogrywce, a u siebie wygrali z Kolejorzem 3:1...
- Macie aż 13 punktów przewagi nad wiceliderującym Dębem Dębno, więc z jakim nastawieniem przystępujecie do wiosennych rozgrywek?
- Chcemy podtrzymywać wyniki uzyskane w pierwszej rundzie, a nasza pozycja i dorobek punktowy stawiają nas w roli faworyta w walce o III-ligowe szlify, ale dopóki definitywnie nie zapewnimy sobie awansu, musimy w każdym meczu walczyć o zwycięstwo i nie możemy pozwolić sobie na lekceważenie przeciwników. Mamy ambicje, by wszystko podnieść z boiska, ale jednocześnie chcemy położyć solidne fundamenty pod III ligę, bo nie ukrywam, że już o niej myślę. Po spodziewanym awansie chcemy być zawczasu przygotowani na rywalizację w wyższej lidze, by nie trzeba było dopiero latem budować drużyny pod kątem wyższych wymagań trzeciego frontu.
- Budowa drużyny wiąże się z transferami, więc porozmawiajmy o zimowych zmianach w składzie.
- Opuścili nas Grzegorz Tarasewicz, który wybrał grę w niższej lidze niemieckiej oraz Artur Gapiński, decydując się na przenosiny do Iny Goleniów. Naszym największym wzmocnieniem jest zaś za to pozyskanie doświadczonego bramkarza Przemysława Matłoki ze Świtu Szczecin, a dodam, że to nie pierwsza futbolowa przeprowadzka ze Skolwina do Kluczewa. Po wypożyczeniach powrócili do nas Jakub Pacała z Vinety Wolin i Filip Bartkowiak z Białych Sądów. Finiszujemy jeszcze pozyskanie dwóch zawodników z ligowym stażem.
- Pokonaliście niemal wszystkich rywali, a dwa punkty straciliście w pojedynku z rezerwami Błękitnych. Czy były to przysłowiowe derby na noże?
- Z Błękitnymi, w których długo pracowałem, mamy dobre kontakty, a trenerem na Ceglanej jest mój były asystent Jarosław Piskorz. Często trenujemy na tych samych obiektach bezpośrednio po sobie, więc mamy stały kontakt. W derbowym meczu każdy chciał uzyskać jak najlepszy wynik, a zawody miały dość dziwny przebieg. W pierwszej połowie, gdy rywale grali wzmocnieni III-ligowcami, byliśmy lepsi i zasłużenie prowadziliśmy. Natomiast po przerwie Błękitni postawili na młodzież i całkiem nieoczekiwanie to oni nas zdominowali, zasłużenie doprowadzając do wyrównania.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗
(mij)