Termalica Nieciecza - Pogoń Szczecin 2:4 (2:1) 0:1 Delew (22), 1:1 Gergel (30), 2:1 Pawłowski (36), 2:2 Dwali (54), 2:3 Dwali (59), 2:4 Delew (80).
Żółte kartki: Grzelak, Piątek (Termalica), oraz Piotrowski, Drygas, Załuska (Pogoń)
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów 1 253.
Termalica: Mucha - Szeliga, Kupczak, Grzelak, Mikovic (78, Śpiączka) - Jovanovic, Piątek - Gergel, Stefanik (68, Iancu), Pawłowski (68, Guba) - Gutkovskis.
Pogoń: Załuska - Rapa, Fojut (86, Rudol), Dwali, Nunes - Delew, Piotrowski, Drygas, Murawski (68, Hołota), Matynia (53, Zwoliński) - Rasmussen.
Piłkarze Pogoni Szczecin odnieśli bardzo ważne zwycięstwo, które pod wieloma względami może stanowić duży przełom w walce o uratowanie ekstraklasy. Przede wszystkim pokonali bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie i to na jego boisku.
Wygrali na tyle pewnie i wysoko, że mają z Termaliką lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Oznacza to, że drużyna osiągnęła trzypunktową przewagę nad strefą spadkową, ale jeżeli zespół z Niecieczy zechce portowców wyprzedzić, to będzie musiał odrobić cztery punkty. Pogoń w tak dużej strefie komfortu jeszcze w tym sezonie nie była. Wydaje się, że uczyniła milowy krok, by osiągnąć cel, który jeszcze trzy miesiące temu wydawał się mało realny.
Szczecinianie wbili rywalom na jego boisku cztery gole. Po raz ostatni ta sztuka udała się Pogoni ponad 16 lat temu, kiedy zespół rozbił we Wrocławiu Śląsk 4:0. Trzeba jednak uczciwie stwierdzić, że wygrana nie była poparta grą efektowną, ofensywną, szeregiem imponujących akcji.
Pierwsza połowa fatalna
Wręcz przeciwnie. Pogoń długimi okresami prezentowała się źle, a w całej pierwszej połowie nawet fatalnie. Swoją wygraną powinni zadedykować bramkarzowi drużyny przeciwnej. Jan Mucha miał przed sezonem wzmocnić drużynę ze Szczecina i dziś możemy być wdzięczni losowi, że tak się nie stało.
36-letni Słowak bronił na poziomie kompromitującym, popełniał błędy, które nie zdarzają się nawet juniorom. Pogoń trzy z czterech bramek zdobyła po stałych fragmentach gry. Pierwszą po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego Delewa. Piłka była mocno uderzona, ale leciała w róg bramki gdzie stał bramkarz, a mimo to nie zareagował.
Drugi i trzeci gol dla Pogoni to prawdziwe kuriozum. Gola na 2:2 zdobył Dwali, który z ostrego kąta zgrywał piłkę w pole karne, a ta przez przypadek wpadła do bramki. Obrońca z niemal zerowego kąta przerzucił piłkę nad stojącym w bramce Muchą.
Kolejny gol, to również komedia pomyłek w polu karnym Termaliki. Przy czwartej bramce Mucha padł na kolana i przepuścił strzał lecący prosto w niego. Zespół z Niecieczy po tych stratach już się nie podniósł, choć miał jedną dobrą okazję do wyrównania, ale pojedynek sam na sam z Pawłowskim wygrał Załuska.
Cztery razy sam na sam
Przebieg meczu w drugiej połowie był zaskakujący, ponieważ przed przerwą to defensywa portowców grała na poziomie absolutnie odbiegającym od ekstraklasowych standardów. Termalica zdobyła dwa gole, a powinna mieć ich na koncie cztery. Tyle razy wychodziła na czystą pozycję sam na sam z Załuską. Do takich samych sytuacji dochodziło też w potyczce z Cracovią.
Nasi obrońcy wysoko ustawieni nie umieli w porę reagować, gdy Pogoń niespodziewanie traciła piłkę w środkowej strefie boiska. Rywal, a konkretnie trzy razy Gergel, a raz Pawłowski wychodzili na czystą pozycję bez kłopotów. Dwa razy zakończyło się to golem, raz piłkę z linii bramkowej wybił Murawski, a raz Gergel dokonał złego wyboru i nie oddał strzału.
W meczu drużyn zagrożonych spadkiem, mających bardzo duże problemy z organizacją gry defensywnej, nieco lepsza okazała się Pogoń. W spotkaniu pełnym chaosu, kompromitujących błędów w defensywie nieco mniej mieli ich na koncie szczecinianie. Odnieśli ważne zwycięstwo, a do zapamiętania jest suchy wynik, bo poziom gry szczególnie przed przerwą był najgorszy od kiedy trenerem został Kosta Runjaic. ©℗ Wojciech Parada