Piątek, 15 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Walka o tron

Data publikacji: 14 maja 2019 r. 21:30
Ostatnia aktualizacja: 15 maja 2019 r. 07:08
Piłka nożna. Walka o tron
 

W środowy wieczór piłkarze Pogoni Szczecin pożegnają się ze szczecińską publicznością i rozegrają ostatni w tym sezonie mecz na własnym boisku (mecz z Piastem rozpocznie się o g. 20.30). Choć szczecinianie nie mają już żadnych szans na jakiekolwiek spektakularne osiągnięcie, to w końcówce sezonu stali się języczkiem u wagi.

Przejęli rolę rozdających karty i mogą swoją grą zdecydować o końcowych rozstrzygnięciach. Po raz pierwszy w takiej sytuacji znaleźli się w minioną niedzielę i nie zawiedli. Nie wyszli na boisko Legii w przeświadczeniu drużyny grającej bez celu, ale pokazali charakter, ambicję, wolę walki i co najważniejsze, sporo piłkarskiej jakości.

Istnieje takie powiedzenie, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz i chcielibyśmy zapamiętać Pogoń z obecnego sezonu pozytywnie. Żeby tak się stało, portowcy muszą powtórzyć to, co zaprezentowali w Warszawie. Niejako sami postawili się pod presją.

Jeżeli w środowym meczu z walczącym o mistrzowski tytuł Piastem zagrają z mniejszym zaangażowaniem, dadzą się zdominować, to narodzą się plotki, wątpliwości, oskarżenia, że Pogoń wybiera sobie mecze, w których chce zdobywać punkty. Nie chcielibyśmy, żeby Pogoń postrzegana była jako zespół traktujący różnie mecze z dwoma różnymi kandydatami do mistrzowskiego tytułu.

Żeby zapracować na dobrą opinię, musi w środę zagrać nie gorzej niż w Warszawie i być może na jedną kolejkę przed zakończeniem sezonu powinna zadecydować, który z dwóch zespołów może zostać mistrzem Polski. Przed Pogonią duża odpowiedzialność.

Atmosfera napięta

Atmosfera jest bardzo gorąca i napięta, w ostatniej chwili został zmieniony sędzia, bo nominowany pierwotnie do tej roli Łukasz Szczech jest zameldowany w Warszawie i mogły pojawić się różne sugestie i kontrowersje. Te zawsze się rodzą, gdy dochodzi do spornych sytuacji, które musi rozstrzygać arbiter. Tak jak to było w meczu Lechia – Legia, kiedy sędziemu po podjęciu niekorzystnej dla Lechii decyzji wypominano adres zameldowania w Warszawie.

To są jednak rzeczy uboczne, którym kibic Pogoni może się przyglądać, ale absolutnie go nie dotyczą. Pogoń już wcześniej przegrała rywalizację o miejsce w europejskich pucharach, a szanse na to zachowało jeszcze sześć innych zespołów. To jest na pewno porażka szczecińskiego klubu, choć tak naprawdę nie wiemy, czy taki cel faktycznie Pogoni przyświecał.

Kosta Runjaic buduje zespół na kolejny sezon, ale nie dokonuje zbyt wielu eksperymentów. Tak też będzie w środę. W Warszawie po raz kolejny postawił na Jakuba Bursztyna, bo takie były ustalenia wcześniej i wszyscy chcą się z nich wywiązać. Podobnie będzie w meczu z Piastem. Siedem rozegranych spotkań z najsilniejszymi drużynami w ekstraklasie powinno dać pewien obraz talentu, predyspozycji i aktualnych możliwości 21-letniego bramkarza.

To jest bardzo zastanawiające, że Pogoń jest jednym z nielicznych, jak nie jedynym klubem w ekstraklasie, który od momentu pożegnania Radosława Janukiewicza cztery lata temu ma notoryczne problemy z obsadą bramki. Przez ostatnie cztery lata na tej pozycji grało sześciu bramkarzy i prawdopodobnie od nowego sezonu będzie kolejny.

Problem z bramkarzami

Przez trzy ostatnie sezony zawsze grało po trzech bramkarzy na sezon, cztery sezony temu na zmianę dwóch. Brakowało stabilizacji, pewności, regularności i jakości. Pogoń swego czasu długo czekała na napastnika, może doczeka się w kolejnym sezonie klasowego bramkarza.

Pogoń w meczu z Legią zaprezentowała zespół ze średnią wieku 23,2 lata. Z Piastem drużyna będzie dużo starsza. Zamiast Steca ma zagrać Barkowski, zamiast Malca - Fojut, zamiast Hostikki - Majewski, a zamiast Żyro - Benyamina. Młody i niedoświadczony zespół potrafił zagrać w Warszawie bardzo dojrzale i odpowiedzialnie z mistrzem Polski na jego boisku. Na pewno piłkarzem, dla którego mecz z Legią też był formą testu, był Santeri Hostikka.

To był drugi występ fińskiego skrzydłowego w podstawowym składzie i okazał się zdecydowanie lepszy od poprzedniego, ale na pewno jeszcze mocno niesatysfakcjonujący. Szczególnie w drugiej połowie, kiedy gra gospodarzy przyspieszyła, Pogoń została zepchnięta do defensywy, a Fin miał duży problem, żeby się przeciwstawić.

Wyrównujący gol dla Legii padł po kontrze, która nastąpiła po stracie Hostikki. To był jego błąd, ale poza tym zawodnik zanotował całkiem przyzwoite statystyki. Spośród wszystkich piłkarzy Pogoni wygrał najwięcej pojedynków – dziewięć. Widać, że dobrze panuje nad piłką. Na trzy próby dryblingu wszystkie okazały się udane. Więcej udanych dryblingów zanotował jedynie Walukiewicz.

Będzie debiut Kozłowskiego

W kadrze meczowej ma się znaleźć 15-letni Kacper Kozłowski i jeśli będzie ku temu sprzyjająca okoliczność, to ma zadebiutować w ekstraklasie. Jeżeli tak się wydarzy, to wychowanek Bałtyku Koszalin stanie się najmłodszym debiutantem w historii ekstraklasy.

15-letni pomocnik na ten debiut jednak zasłużył. W rundzie wiosennej regularnie grywa w zespole III-ligowych rezerw i jest wyróżniającym się graczem tego zespołu. Jeżeli jakiś młody piłkarz w Pogoni zasłużył na debiut w ekstraklasie, to Kozłowski jest wśród nich na pierwszym miejscu. Zapracował na to swoją grą.

W dziewięciu meczach na poziomie trzeciej ligi zdobył gola, zaliczył trzy asysty, w ostatnim meczu wywalczył do tego rzut karny, uczestniczy we wszystkich akcjach zespołu, rozprowadza atak pozycyjny, bierze na siebie odpowiedzialność, gra bez tremy, postępuje bez cienia zawahania.

Heroiczna postawa Pogoni w meczu z Legią okupiona została wieloma urazami. Meczu z powodu urazów nie dokończyli: Mariusz Malec i Kamil Drygas, z kontuzją spotkanie zakończyli: Zvonimir Kozulj i Tomas Podstawski. W środę nie zagra jednak tylko ten pierwszy. Pogoń nie grała o żadną stawkę, ale zaprezentowała się godnie i ofiarnie. Taki zespół chcielibyśmy oglądać zawsze.

Mecz z Piastem na pewno będzie miał swój smaczek. Rywal wraz z Pogonią awansował do ekstraklasy siedem lat temu i już po raz trzeci zapewnił sobie miejsce w europejskich pucharach. Sześć lat temu zajął czwarte miejsce, trzy lata temu został wicemistrzem Polski, a obecnie na dwie kolejki przed końcem sezonu jest sensacyjnym liderem z szansą na mistrzostwo Polski.

Piast przed rozpoczęciem rundy wiosennej miał tyle samo punktów co Pogoń. Na pewno nie ma większych możliwości, więcej pieniędzy. Na pewno natomiast ma mniej kibiców, mniejszą tradycję, a jednak potrafił na przestrzeni ostatnich siedmiu lat lepiej zarządzać zespołem, umiał aż trzy razy wejść na poziom, który dla Pogoni pozostaje w sferze marzeń od roku 2001, czyli od prawie 20 lat.

Futbol nie jest skomplikowany

Przykład Piasta pokazuje, że futbol i zarządzanie klubem nie jest jakimś bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem. To zarządzający nim ludzie sami sobie wiele spraw komplikują. Klub z Gliwic zaufał świetnemu szkoleniowcowi, który już wcześniej z równie niepozornym zespołem jak Piast, czyli z Ruchem Chorzów, dwukrotnie stawał na podium.

Waldemar Fornalik potrafi ocenić przydatność piłkarza, jego potencjał, charakter, umiejętności, potrafi świetnie zespół przygotować, rozdzielić role. Jest przy tym konsekwentny, nie pozwolił w przerwie zimowej na żadne osłabienia, niepotrzebnie nie eksperymentuje, ale maksymalnie wykorzystuje talent i potencjał piłkarzy, na których klub stać. I to na polską ekstraklasę wystarcza.

Piast w 15 meczach rundy wiosennej zdobył aż o 20 punktów więcej od Pogoni. To jest przepaść. To pokazuje, jak nasz środowy rywal umiał wykorzystać swój znakomity czas, a jak mocno Pogoń ten czas zaprzepaściła. Przecież to Pogoń w rundzie jesiennej wskazywana była jako zespół grający najlepiej, najbardziej nowocześnie, na pewno prezentowała się korzystniej od Piasta.

Dziś Pogoń może co najwyżej przeszkodzić Piastowi w osiągnięciu życiowego sukcesu, nie dostając nic w zamian. W szczecińskiej drużynie zagubiony został odpowiedni balans między ofensywą a defensywą. Pogoń w obecnym sezonie straciła już 54 gole. W całej swojej historii był tylko jeden sezon, kiedy tych goli straciła więcej - w sezonie 2002/2003, kiedy z hukiem spadała z ekstraklasy.

Pogoń w ostatnich pięciu meczach, czyli dodatkowej serii spotkań w grupie mistrzowskiej, jest zespołem najskuteczniejszym, zdobyła aż 10 goli, czyli średnio dwa na jedno spotkanie, ale straciła prawie najwięcej – aż 12. Tylko zdegradowane Zagłębie Sosnowiec miało w ostatnich pięciu meczach bardziej dziurawą obronę.

Pogoń w razie ewentualnej wygranej może awansować na siódme miejsce w tabeli. Zajęcie miejsca przed Lechem, uniknięcie etykiety najsłabszej drużyny grupy mistrzowskiej powinno być celem szczecinian. Jest to do zrobienia. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Tuy
2019-05-15 04:51:39
Kurde kto to jest Peskowić trzeciego bramkarza zniszczył.Może Tomacha wkoncu ich potrenuje????
nowy styl gry
2019-05-15 00:48:30
styl sparingowy.
trener
2019-05-14 21:45:55
Boris Peskovic i wszystko jasne.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA