Ostatnie spotkanie Pogoni Szczecin z Legią Warszawa obserwowało na wysłużonym szczecińskim stadionie dokładnie 13 564 kibiców. To była druga frekwencja w całej 15. kolejce. Więcej kibiców pojawiło się jedynie na komfortowym i nowoczesnym obiekcie w Gdańsku.
Mecz lidera ekstraklasy na półmetku sezonu zasadniczego obserwowało 17 089 kibiców. Biorąc pod uwagę fakt, że w Gdańsku jest lider i nowy stadion, to frekwencja nie była wcale wystrzałowa. 17 089 kibiców to jedynie 40 procent zajętości całego stadionu. Ciekawe, co musiałoby się wydarzyć, by ponad 40-tysięczny stadion zapełnił się przynajmniej w połowie.
Szczecin i jego kibice mogą być z siebie dumni, że w ostatniej kolejce spotkań mecz ich drużyny obserwowało więcej kibiców niż w Białymstoku, Zabrzu czy Krakowie, a więc w miastach, gdzie są nowoczesne stadiony, a jednak kibiców było mniej niż w Szczecinie.
Ponadto w przypadku Białegostoku sytuacja jest o tyle zaskakująca, że drużyna w trzecim kolejnym sezonie spisuje się bardzo dobrze, jest wiceliderem tabeli, jej ostatni mecz z Lechem Poznań był hitem kolejki, spotkaniem drugiej i trzeciej drużyny dwóch ostatnich sezonów.
Białystok za Szczecinem
Mimo to pojedynek zgromadził na trybunach mniej kibiców niż spotkanie Pogoni z Legią rozgrywane na pewno w porze mniej atrakcyjnej, bo w późny piątkowy wieczór i przede wszystkim na stadionie dużo mniej komfortowym.
Mecz Jagiellonii z Lechem obserwowało 12 988 kibiców, czyli o jakieś pół tysiąca kibiców mniej niż w Szczecinie. W naszym mieście stary i wysłużony obiekt zapełnił się w 75 procentach, natomiast nowy obiekt w Białymstoku zaledwie w 58 procentach.
Również mecz nadspodziewanie dobrze spisującej się Wisły Kraków zgromadził mniejszą liczbę widzów niż piątkowe spotkanie Pogoni z Legią. Pojedynek czwartej w tabeli Wisły, prowadzonej przez szczecińskiego szkoleniowca Macieja Stolarczyka oglądało w ostatniej kolejce zaledwie 10 038 kibiców, co stanowiło 30 procent zajętości stadionu.
Mówimy o klubie z tradycjami, z największą liczbą kibiców w Krakowie, miasta prawie dwa razy większego od Szczecina, zajmującego czołowe miejsce w tabeli, zdolnego przyciągnąć nieco ponad 10 tysięcy kibiców.
W Zabrzu osłabł entuzjazm
Podobnie jest w Zabrzu. W poprzednim sezonie zespół grał dobrze, ofensywnie, zakwalifikował się do europejskich pucharów, był beniaminkiem ekstraklasy, co spowodowało falę zainteresowania futbolem. Średnia frekwencja w Zabrzu w poprzednim sezonie była na poziomie niecałych 19 tysięcy, dziś jest to niecałe 12 tysięcy kibiców.
W obecnym sezonie zespół gra słabiej, entuzjazm kibiców mocno osłabł i mieliśmy tego efekt między innymi podczas ostatniego spotkania tej drużyny rozgrywanego w Zabrzu. Mecz Górnika ze Śląskiem obserwowało zaledwie 7917 kibiców, czyli zdecydowanie mniej niż w Szczecinie, choć stadion jest tam nowy, a w Szczecinie zdecydowanie mniej nowoczesny. Zajętość stadionu wyniosła zaledwie 32 procent.
Również w poprzedniej kolejce duże i nowoczesne stadiony w innych miastach gościły mniej kibiców niż ostatni mecz Pogoni z Legią. Tak było we Wrocławiu i nawet w Poznaniu. Przykład tego ostatniego miasta pokazuje, jak łatwo i szybko można zniechęcić swoich kibiców.
Kibiców mniej niż na starym stadionie
W ostatnim sezonie gry tej drużyny na starym stadionie średnia widzów wyniosła 14,6 tys. kibiców. Dziś ta średnia wynosi niecałe 12 tysięcy, czyli o blisko
2 tysiące mniej niż na starym stadionie, który za kwotę 750 mln złotych został zamieniony na nowy, mogący pomieścić ponad 42 tysiące kibiców.
W obecnym sezonie zajętość poznańskiego obiektu wynosi niecałe 28 procent, ostatni mecz tej drużyny obejrzało zaledwie 8059 kibiców, czyli ta zajętość była na jeszcze bardziej wstydliwym poziomie – niecałych 19 procent. Średnio zajęte było co piąte krzesełko. Tak niskiej frekwencji na poznańskim stadionie nie notowaliśmy nigdy, odkąd miasto oddało do użytku obiekt, a było to w roku 2010.
We Wrocławiu na ostatnim meczu obecnych było zaledwie 6364 kibiców, czyli o ponad połowę mniej niż podczas ostatniego meczu w Szczecinie. Zajętość wrocławskiego obiektu podczas przegranego 0:3 meczu z Wisłą Płock wynosiła niecałe 15 procent.
Szczecin, mimo znacznie trudniejszych i mniej komfortowych warunków niż w takich miastach, jak: Poznań, Wrocław, Kraków, Zabrze czy Białystok, dysponuje w ostatnim czasie wyższą frekwencją i nie ma znaczenia ani wielkość stadionu, ani jego jakość.
Szczecin potrzebuje obiektu
Oczywiście Szczecin potrzebuje nowego obiektu, na miarę obecnych czasów – i pewnie wkrótce się go doczeka, jednak ostatnie tygodnie pokazują, że decydujące znaczenie ma forma piłkarzy, wyniki osiągane przez drużyny, poziom sportowy. To wszystko jest w ostatnim czasie w Szczecinie zapewnione i stąd na meczu z Legią frekwencja była wyższa niż na stadionach Lecha, Śląska, Górnika, Wisły czy Jagiellonii.
Średnia widzów na jedno spotkanie w obecnym sezonie znacznie się w Szczecinie podniosła. Przekroczyła granicę 7 tysięcy, co nie zdarzyło się w ostatnich pięciu latach. Jeżeli zespół utrzyma formę lub jeszcze ją poprawi, to frekwencja z całą pewnością nie spadnie, choć nadciągająca zima nie będzie sprzymierzeńcem dla kibiców chcących oglądać mecze szczecińskiej drużyny na odkrytym niezadaszonym obiekcie. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser