Rozmowa z Adrianem Benedyczakiem, piłkarzem Pogoni
W ostatnich miesiącach kariera Adriana Benedyczaka znacznie przyspieszyła. Młody napastnik strzelił pierwszego i drugiego gola w ekstraklasie, a w marcu zadebiutował w reprezentacji narodowej U-21. Tuż po powrocie ze zgrupowania w Hiszpanii wychowanek Pogoni znalazł chwilę na rozmowę z „Kurierem Szczecińskim”.
– Powrót do kraju przebiegł bez komplikacji? Międzynarodowe podróże w czasie pandemii do najłatwiejszych raczej nie należą.
– Wszystko poszło sprawnie. Mieliśmy zrobione testy antygenowe, nikomu nie wyszedł wynik pozytywny.
– To był twój debiut w kadrze U-21. Tak się szczęśliwie złożyło, że miałeś wokół siebie wiele znajomych twarzy, bo Pogoń była dość bogato reprezentowana podczas tego zgrupowania.
– Bardzo przyjemne uczucie. Od razu dobrze się tam poczułem, bo – jak zauważyłeś – było kilku innych portowców i eksportowców. Znam też trenerów i fizjoterapeutów, więc aklimatyzacja nie była najmniejszym problemem. Sparingi też oceniam pozytywnie, można było z nich wyciągnąć trochę nauki. Szkoda tej porażki z Austrią, bo dwa błędy poskutkowały dwoma straconymi bramkami, a uważam, że wcale nie byliśmy gorsi od rywali.
– Z Arabią Saudyjską poszło za to znakomicie – 7:0 i hat trick Adriana Benedyczaka.
– Ten mecz nam wyszedł. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem okazję świętować hat tricka. Fajne uczucie, tym bardziej że wszedłem w drugiej połowie i na pewno wysłałem trenerowi pozytywny sygnał.
– Rozmawiałeś indywidualnie z trenerem Stolarczykiem?
– Tak, rozmawialiśmy jeszcze przed zgrupowaniem. Trener powiedział mi, że będziemy grali na dwóch napastników, w nowym ustawieniu. To dla mnie dobre, bo mogę nauczyć się nowej formacji. Poza tym dobrze czuję się, kiedy mam obok kolegę w ataku.
– W Pogoni gracie na jednego napastnika. O miejsce na szpicy rywalizujesz z Luką Zahoviciem, który do Szczecina był ściągany jako potencjalna gwiazda. To chyba ci schlebia?
– Nie lubię wypowiadać się o kolegach z drużyny. Wolę skupiać się na sobie i na tym, co sam mam do poprawy. Chcę pokazywać to, co mam najlepszego i przede wszystkim strzelać gole.
– Na razie masz dwie bramki w ekstraklasie. Dobry wynik, czy powinno być ich znacznie więcej?
– Wiadomo, że chciałbym strzelać więcej. Z drugiej jednak strony nie miałem zbyt wielu stuprocentowych okazji. Nie zawsze też występowałem od pierwszej minuty. Nie zamierzam jednak się usprawiedliwiać czy narzekać. Oczekuję od siebie więcej i wierzę, że w końcówce sezonu pokażę jeszcze coś dobrego.
– Kibice na pewno nie mieliby nic przeciwko, gdybyś pełnię potencjału pokazał w najbliższą sobotę. Wybieracie się do Warszawy, na najważniejszy mecz w sezonie.
– Bardzo wiele od tego spotkania zależy. Jeżeli wygramy, doskakujemy do Legii na cztery punkty. Jeżeli przegramy, strata wzrośnie do 10 i trudno będzie to odrobić. W sobotę wieczorem wszystko będzie już jasne. My na pewno pojedziemy tam, myśląc o zdobyciu trzech punktów!
Rozmawiał Jakub ŻELEPIEŃ