Rundę wiosenną rozpoczęła liga czeska, która pod wieloma względami powinna być wzorem dla zdecydowanej większości polskich klubów. Prócz trzech klubów: Slavii, Sparty i Viktorii nie ma ani jednego klubu dysponującego budżetem wyższym od Pogoni Szczecin, ale są takie, które w minionej dekadzie pokazywały się ze znakomitej strony w europejskich pucharach.
Prócz trzech wymienionych klubów nie ma ani jednego, którego roczny budżet przekraczałby kwotę 30 mln złotych, podczas gdy przychody w obecnym sezonie kształtują się w szczecińskim klubie w wysokości prawie 50 mln złotych. Pogoń w ostatnich 18 miesiącach zarobiła z tytułu transferów prawie 50 mln złotych.
Dziesięć z szesnastu czeskich klubów nie może się pochwalić budżetami przekraczającymi 15 mln złotych, a są w tym gronie kluby, które w minionej dekadzie grały w fazie grupowej Ligi Europy. Mistrz Polski w obecnym sezonie wzbogaci się o około 30 mln złotych z tytułu praw telewizyjnych i nie ma żadnej gwarancji, że wystarczy to do stworzenia zespołu grającego na przyzwoitym europejskim poziomie.
Dziś tylko jeden polski klub Legia Warszawa jest w stanie konkurować pod względem finansowym ze Slavią, Spartą i Viktorią, które jednak na swój budżet mocno zapracowały głównie występami w europejskich pucharach. To kluby regularnie grywające w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy, podczas gdy żadnej polskiej drużynie nie udało się zakwalifikować do tych rozgrywek w trzech ostatnich sezonach.
Obecny sezon pokazuje, że może być z tym problem po raz czwarty. Drużyny z czołówki nie prezentują zadowalającego poziomu, raczej chcą przetrwać na miejscu gwarantującym ligowy byt i przejąć wynegocjowane kwoty z tytułu praw telewizyjnych, które nie powodują wzrostu poziomu, ale zabezpieczają partykularny interes garstki osób umiejących na tym zarabiać potężne pieniądze i cynicznie przekonujących innych, że tak powinno być.
Polskie kluby otrzymają do podziału około 60 mln euro, podczas gdy czeskie kluby dokładnie o dziesięć razy mniej. To pokazuje skalę możliwości poszczególnych lig i fatalnie świadczy o skuteczności zarządzania przez prezesów polskich klubów.
Tylko jeden stadion powyżej 20 tysięcy
W lidze czeskiej aż dziesięć na szesnaście klubów gra na stadionach mogących pomieścić poniżej 10 tysięcy kibiców, jest tylko jeden klub z widownią na powyżej 20 tysięcy fanów. Polska natomiast jest jednym z dwóch europejskich krajów, który wybudował z publicznych środków ponad 20 nowych stadionów, a zyski na tym czerpią głównie właściciele klubów.
Slavia, Sparta i Viktoria wypracowały wysokie budżety dzięki grze w europejskich pucharach, ale nie tylko te trzy kluby. FK Jablonec dysponuje budżetem 6,5 mln euro (około 28 mln złotych) i sześć razy w ostatniej dekadzie kwalifikował się do gier w europejskich pucharach.
To klub z 45-tysięcznego miasteczka, dwa sezony temu grał w fazie grupowej Ligi Europy przeciwko takim drużynom, jak: Stade Rennais, Astana i Dynamo Kijów. Z zespołem z Ukrainy zdołał nawet wygrać i zremisować. We wcześniejszych latach klub grający na stadionie mogącym pomieścić 6 tysięcy kibiców rywalizował w kwalifikacjach między innymi z takimi zespołami, jak: Ajax Amsterdam, FC Kopenhaga, Real Betis Sewilla, AZ Alkmaar czy Austria Wiedeń.
Jablonec FK z budżetem zdecydowanie mniejszym od Pogoni Szczecin w minionej dekadzie rozegrał w europejskich pucharach łącznie 20 spotkań, dał swoim kibicom mnóstwo radości i międzynarodowych przeżyć z budżetem, który plasowałby ten klub w dolnej połowie klubów ekstraklasy. To zespół zajmujący w lidze czeskiej trzecie miejsce, mający aspiracje awansu do europejskich pucharów ponownie i robi to w miarę systematycznie.
Panik z sukcesami w biednych klubach
Przez ostatnie dwa lata trenerem zajmującego obecnie trzecie miejsce Banika Ostrawa był świetnie w Szczecinie znany 64-letni obecnie Bohumil Panik. Pozostawił zespół na świetnym czwartym miejscu gwarantującym grę w kwalifikacjach do Ligi Europy. Wcześniej przez 3,5 roku prowadził Zlin, z którym wywalczył puchar Czech i zagrał z tym klubem w fazie grupowej Ligi Europy. Banik ma budżet w przeliczeniu 25 mln złotych, a Zlin 12 mln złotych. Oba kluby mają zatem łącznie mniej pieniędzy do wydania od jednej Pogoni Szczecin.
Niedoścignionym wzorem powinien być Slovan Liberec. To klub z budżetem niespełna 15 mln złotych, który w minionej dekadzie pięć razy kwalifikował się do europejskich pucharów, trzy razy dochodził do fazy grupowej i raz wyszedł z grupy dostając się do wiosennych meczów play off.
Liberec jest 100-tysięcznym miastem, a Slovan gra na obiekcie mogącym pomieścić niecałe 10 tysięcy fanów. Na tym stadionie w minionej dekadzie gościł takie drużyny, jak: Udinese, Freiburg, Sevilla, Az Alkmaar, Hajduk, Braga, Olimpique Marsylia, Fiorentina czy PAOK.
Slovan w latach 2012-16, czyli przez pięć sezonów rozegrał w europejskich pucharach 46 spotkań nie poświęcając na to dużych środków. Dziś jest to jeden z dwóch najmłodszych w lidze czeskiej klubów ze średnią wieku 25,8 starający się nawiązać do świetnych wyników z pierwszej połowy ostatniej dekady, ale w Libercu nie pracuje już człowiek, który pełnił rolę dyrektora sportowego i świetnie umiał dopasować graczy potrzebnych do osiągania sukcesów ponad stan.
Viktoria biedniejsza od Legii
Budżety Slavii, Sparty i Viktorii są już znacznie wyższe, ale porównywalne z finansami w najbogatszych polskich klubach: Legii i Lechu. Legia dysponuje w obecnym sezonie budżetem w wysokości 120 mln złotych i jest to o 40 mln złotych więcej od Viktorii Pilzno, która w minionej dekadzie trzy razy grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów i cztery razy w fazie grupowej Ligi Europy.
Viktoria obecnie zajmuje drugie miejsce w lidze Czech, ale do prowadzącej Slavii traci aż 13 punktów. Nawet drugie miejsce w lidze czeskiej upoważnia do udziału w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i to jest cel małego klubu ze stadionem na niecałe 12 tysięcy miejsc wybudowanym ze środków zarobionych na grze w Lidze Mistrzów z miasta liczącego 170 tys. mieszkańców.
Legia podobnie jak inne polskie kluby, które dostały od samorządów stadiony za darmo, nie potrafi tego przywileju wykorzystać. Jeszcze w poprzednim sezonie dysponowała budżetem w wysokości 170 mln złotych, czyli dokładnie tyle samo, ile obecnie ma Sparta Praga, druga finansowa siła w lidze Czech, ale rozczarowująca pod względem sportowym.
Sparta zajmuje obecnie piąte miejsce za takimi klubami jak Jablonec i Banik, których łączny budżet jest ponad trzy razy mniejszy od jednej Sparty. Sparta w minionej dekadzie aż pięć razy grała w fazie grupowej Ligi Europy, ale po raz ostatni trzy sezony temu. To jest klub bardzo podobny do Legii zarówno pod względem budżetu, jak i niespełnionych aspiracji.
Czesi na 14. miejscu w rankingu
Czesi obecnie plasują się na bardzo wysokim, 14. miejscu w europejskim rankingu UEFA. Dzięki temu do europejskich rozgrywek mogą wystawić pięć drużyn: dwa w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i jeden automatycznie w fazie grupowej Ligi Europy.
Klubowy futbol w Czechach to nie tylko najmocniejsze pod względem sportowym i finansowym trzy kluby: Slavia, Sparta i Viktoria, ale też mniejsze kluby: Jablonec, Banik, Slovan, Zlin, które potrafią zakwalifikować się do fazy grupowej Ligi Europy.
W polskiej ekstraklasie w minionej dekadzie w fazie grupowej grały tylko trzy kluby: Legia, Lech i Wisła. Ta ostatnia w sezonie 2011/12, czyli osiem sezonów temu, natomiast Lech po raz ostatni w sezonie 2015/16, czyli cztery sezony temu. Gdy w europejskiej stawce przestała się liczyć Legia, straciliśmy ostatni zespół umiejący nawiązać rywalizację choćby ze średniakami europejskiego futbolu.
W Czechach jest zdecydowanie mniej pieniędzy, ale te najmocniejsze kluby potrafią pozyskane środki wykorzystać w taki sposób, że regularnie uczestniczą w europejskich pucharach i systematycznie podwyższają poziom. Najlepszym przykładem jest Slavia, która trzy sezony temu odpadła w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy, dwa sezony temu grała w fazie grupowej Ligi Europy, sezon temu wyszła z grupy Ligi Europy i dotarła do ćwierćfinału, a w obecnym sezonie wystąpiła w fazie grupowej Ligi Mistrzów. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser