Pogoń w sobotę podejmuje na własnym boisku Lechię Gdańsk, a stawką meczu będzie pozostanie w gronie ośmiu najlepszych drużyn w kraju.
Zwycięstwo pozwoli portowcom na zachowanie miejsca wśród najlepszych, a oznaczać to będzie, że Pogoń jest w Polsce jednym z czterech klubów, którym udało się to uczynić czwarty raz z rzędu.
Ponadto Pogoń będzie już pewna ligowego bytu, oszczędzi sobie nerwów, zgryźliwości, krytycznych komentarzy. Awans do TOP 8, to absolutnie minimum biorąc pod uwagę możliwości i potencjał szczecińskiego zespołu. W ubiegłym roku Pogoń zakwalifikowała się do ósemki z trzeciego miejsca.
Pogoń może nawet zakwalifikować się do czołowej ósemki remisując, albo nawet przegrywając z Lechią. Wtedy jednak musi liczyć na sprzyjający układ gier z udziałem innych drużyn. Sytuacja jest obecnie taka, że o trzy wolne miejsca walczy pięć drużyn, a Pogoń jest w gronie tych ekip, którym daje się największe szanse.
88 procent szans
Portal 90minut.pl wyliczył, że Pogoń ma aż 88 procent szans na miejsce w ósemce. Znalezienie się poza nią oznaczać będzie, że w ostatniej kolejce zbyt wiele czynników zadziałało wyjątkowo niekorzystnie dla szczecińskiego klubu.
Mecz z Lechią rozegrany zostanie w odświętnej atmosferze. W piątek Pogoń obchodziła 69. urodziny. To znakomity moment, by sprawić sobie prezent w postaci zwycięstwa i zakończenia fazy zasadniczej sezonu na miejscu w górnej połowie tabeli.
Trener Moskal ma małe problemy kadrowe, ale nie powinny one mieć absolutnie żadnego wpływu na dyspozycję drużyny. Za cztery żółte kartki pauzować będzie Rudol, który w ostatnim meczu z Ruchem wypadł korzystnie. Sztab szkoleniowy liczy, że będzie go mógł zastąpić Niepsuj, którego z meczu z Ruchem wykluczyła kontuzja.
Piłkarz trenował już w czwartek z zespołem i będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Jeśli Niepsuj zagra, to na prawej obronie, a parę środkowych obrońców tworzyć będą: Rapa i Fojut. Działo się tak już w meczu z Arką i wyszło bardzo dobrze.
Bez Murawskiego
W piątym kolejnym meczu nie wystąpi Murawski, który do treningów ma wrócić za dwa tygodnie. Fakty są jednak takie, że dopiero absencja 36-letniego kapitana spowodowała, że gra Pogoni uległa diametralnej odmianie. Na korzyść. Również Lechia nie wystąpi w najsilniejszym składzie. Z powodu kartek zabraknie na boisku Peszki.
Pogoń podejmuje drużynę, która wciąż ma mistrzowskie aspiracje. Lechia plasuje się na trzecim miejscu w tabeli, ale absolutnie nie radzi sobie w spotkaniach wyjazdowych. W tym roku na obcym boisku nie wygrała ani razu, po raz ostatni uczyniła to ponad pół roku temu.
W ostatnich siedmiu pojedynkach poza Gdańskiem wywalczyła zaledwie trzy punkty – na 21 możliwych. Lechia na wyjazdach przegrywała w ostatnim czasie z takimi drużynami, jak: Ruch czy Korona, a nie potrafiła pokonać Piasta, Termaliki czy Arki.
Zespół mający w ofensywie tej klasy piłkarzy co: bracia Paixao, Peszko, Kuświk, Krasic, Wolski czy Mila w siedmiu ostatnich wyjazdowych meczach zdobył zaledwie cztery gole. Oczywiście, że każda seria kiedyś się kończy, a Lechia to zespół z ogromnym potencjałem – większym od Pogoni. To jest jednak drużyna, którą portowcy mogą w sobotę pokonać.
Pogoń u siebie nie przegrywa
Pogoń uchodzi za zespół zdecydowanie lepiej sobie radzący na własnym boisku. W obecnym sezonie przegrał przed szczecińską publicznością zaledwie dwa mecze - na początku sezonu bardzo pechowo ze Śląskiem Wrocław i w lutym tego roku ze znajdującym się w tamtym czasie w znakomitej formie Lechem Poznań. Nie ma w ekstraklasie zespołu, który przegrywał u siebie mniej meczów.
Ponadto Pogoń potrafi od czasu do czasu urządzić przeciwnikom prawdziwą kanonadę strzelecką. Przekonały się o tym w obecnym sezonie: Termalica (przegrała w Szczecinie 0:5), Jagiellonia (przegrała w PP 1:4), Wisła (przegrała 2:6) i Arka (przegrała 1:5).
Obie drużyny po raz ostatni zmierzyły się w Szczecinie w grudniu 2015 roku. Pogoń wtedy wygrała 1:0 po golu Murawskiego i asyście Przybeckiego. Potrafiła wygrać z rywalem nie mając wtedy w składzie Gyurcso, Deleva, Rapy czy Korta. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser