Pogoń tylko w części zrehabilitowała się za ostatnie niepowodzenia w Krakowie i w Mielcu. Udało jej się nie przegrać z wymagającym rywalem, ale z podziału punktów raczej nie można być zadowolonym. Szczecinianie nie wygrali trzeciego z rzędu meczu rozgrywanego w Szczecinie.
Za każdym razem jako pierwsi zdobywali gola, za każdym razem robili to w pierwszej połowie, mecz układał się znakomicie, ale za każdym razem nie potrafili utrzymać przewagi, ulegali pod naporem rywala, brakowało mocy i skuteczności w ofensywie.
Pogoń w sobotni wieczór rozegrała bardzo dobra pierwszą połowę meczu. Ewidentnie było widać, że zależy jej szczególnie na zmazaniu plamy z Mielca. W Szczecinie widzieliśmy zupełnie inny zespół nie tylko personalnie, ale tez pod względem determinacji, jakości, waleczności.
W porównaniu z meczem w Mielcu w wyjściowym składzie pozostało pięciu graczy. Okazało się, że można biegać w lepszym tempie, walczyć o przejęcie piłki na połowie rywala, odzyskiwać ją, nieustannie nękać rywala. W Mielcu tego Pogoń nie robiła, w Szczecinie po pierwszej połowie miała natomiast przebiegniętych aż 60 kilometrów.
Kilku piłkarzy rozgrywało swoje życiowe mecze. Podstawskiego w tak dobrej formie nie oglądaliśmy od roku, natomiast Listkowskiego nigdy. Ten drugi nie tylko wchodził w dryblingi, wygrywał pojedynki, to potrafił robić już wcześniej. W sobotni wieczór potrafił też przenosić się z piłką w pole karne rywala, wcześniej miał problem z pozyskiwaniem przestrzeni.
Pogoń grała bardzo dobrze, ale tylko w jednej połowie. To był najlepszy futbol, jaki zespół zaprezentował szczecińskiej publiczności w obecnym sezonie. Pogoń nie umiała jednak utrzymać wysokiego poziomu po zmianie stron. Oddała inicjatywę, nie oddała ani jednego celnego strzału, wykonała zaledwie dwa celne podania w pole karne rywala. Nie zagrażała praktycznie wcale.
Sytuacja bardzo podobna do tej w Lubinie. Wtedy też Pogoń świetnie poczynała sobie przed przerwą, uzyskała jednobramkową przewagę, ale po zmianie stron zamiast atakować dalej, postanowiła bronić minimalnej przewagi. W Lubinie się udało, w Szczecinie w konfrontacji z Lechem już nie.
Pogoń nie zasługiwała na pełną zdobycz punktową. Od 70 minuty zwalniała grę, celebrowała otwarcie akcji, opóźniała wznowienie. Nie wyglądało to poważnie i groziło konsekwencjami. Lech wyczuł, że Pogoń nie zamierza kontynuować gry, zależało jej już tylko na utrzymaniu przewagi.
Lech postanowił zaatakować odważniej, coraz więcej problemów z Jóźwiakiem miał Matynia, ale gol padł po stałym fragmencie gry i błędzie świetnie do tej pory dysponowanego Stipicy. Później jeszcze jednym niecelnym strzałem uraczył nas Frączczak, Lech kilka razy niebezpiecznie skontrował i wyglądał na lepiej dysponowanego, żwawiej poruszającego się po boisku.
Spiridonovic jest odkryciem tego sezonu. Facet jest zdecydowanie w gazie
aby do wiosny
2019-11-04 00:00:54
chyba za duża kasy wszyscy dostają - niezależnie od wyników.
kibic
2019-11-03 15:53:27
kibice sympatyzujący z PO są zdowoleni z wczorajszego wyniku,a ich legendą jest AF9 ...na szczęście większość jest wkur.... na grę AF9 czy HM15 co oni robią w pierwszym składzie i grają cały mecz?! Pogoń dla właścicieli klubu zwykły biznes,a gra w górnej 8 to jak wygranie LM to czego można spodziewać się po nich?! minimalizm i nic więcej.
wierny kibic
2019-11-03 15:01:23
i ponownie sami trenerzy malkontenci łącznie z redaktorem Paradą widzącymi same minusy a zapominającymi że w piłce nożnej grają 2 drużyny i mogę ich nie lubić ale muszę przyznać że koziołki z poznania mają jakościowo b.dobrą drużynę ( niestety ale na dziś może nawet lepszą od naszej) i w drugiej połowie to pokazali. Dlatego szacun dla naszych za walkę, serducho bo to pokazali tymi wybieganymi prawie 125 km, z taką determinacją jestem spokojny o wynik w Gdańsku
kibic taki sobie
2019-11-03 15:00:54
Rzeczywiście obraz gry Pogoni i tego jak się prezentują na tle rywali na kolana nie powala.Wisła Płock-zespół bez nazwisk,gwiazd i stadionu potrafiła wypracować system i taktykę,potrafili wykrzesać max ze swoich zawodników.Cracovia-zespół z charakterem,grający do bólu konsekwentnie do ostatniej sekundy meczu,z wiarą i zaangażowaniem,także bez gwiazd i nazwisk.Obie drużyny deklasują Pogoń-dlaczego-? co takiego mają czego nie ma Pogoń-? Pogoń emocjonalnie i mentalnie jest słaba,nie ma po prostu jakości.
Obserwator
2019-11-03 12:32:41
Niestety Lech był zdecydowanie lepszy i tylko szczęściu oraz bramkarzowi Pogoń zawdzięcza remis. Pogoń gra bez żadnego pomysłu. Taka sobie kopana jak II czy III lidze. Biegać można, ale miarą do oceny nie jest przebieg kilometrów a jakość gry i bramki. Pogoń nie ma indywidualnej ani zbiorowej jakości gry. Wiele bezsensownych podań w tym sporo niecelnych szczególnie pod bramką przeciwników. Beznadziejne stałe fragmenty gry. Nie oceniam poszczególnych kopaczy, bo poza Stipicą trudno dać nawet dostateczne oceny komukolwiek. Mielec wystarczająco zweryfikował jakość gry Pogoni. Równia pochyła już trwa. Trener i zarząd mają się dobrze?!
długi
2019-11-03 11:07:49
Dyzma do domu !!!
kibic
2019-11-03 10:42:27
Przecież to wymęczony remis i jeżeli ktoś widzi tych cienkich kopaczy w europejskich pucharach to niech się nie ośmiesza. Jak zajmą miejsce w pierwszej ósemce to będzie sukces.
Jeszcze jedno
2019-11-03 09:48:22
Trener rozpaczliwie zaczyna chwalić AF9. Widać stracił w jego oczach zaufanie i padł strach.
Adasiu kto następnym trenerem?
Taktyka trenera Kosty.
2019-11-03 08:03:50
Czy to jest świadoma taktyka trenera Kosty ? Grać na maksa w 1 połowie . Pressing na połowie przeciwnika i wielka ilość sprintów , bo to sprinty najbardziej męczą . A w 2 połowie grać spokojnie , bez szaleństw ,
mądrze się bronić. Aby taka taktyka była skuteczna trzeba spełnić jeden warunek : do przerwy trzeba strzelać 2 , a może i 3 gole. Taka zaliczka przy dobrej grze obronnej pozwoli wygrywać mecze.
kibic Pogoni od 1410
2019-11-03 00:11:08
a ja jestem zaskoczony. myslalem co mozecie sprawdzic ze bedzie 0:0 a chlopaki zrobili 1:1. szok, niedowierzanie, patologia.
Mecz nie trwa tylko 45 minut.
2019-11-02 22:44:48
W pierwszej połowie było znakomicie , a w drugiej jak zwykle czyli żle.
Pogoń przebiegła 124 km. To chyba rekord ligi. Lech tylko 114 km. 10 km różnicy to przepaść. A mimo to Lech był częściej przy piłce , 53 procent czasu gry. A to oznacza , że ma lepszych technicznie zawodników.
Lech grał piłką , a Pogoń biegała za piłką po przerwie. Portowcy nie wytrzymali drugiej połowy kondycyjnie. Dużo biegali , ale zmęczenie spowodowało , że byli niedokładni. Gdyby do tych 124 kilometrów dodać umiejętności Drygasa , Majewskiego i Buksy to byłoby zwycięstwo. Znakomita gra Marcina Listkowskiego w 1 połowie. W następnych meczach trzeba lepiej rozkładać siły.
Dalej lipa
2019-11-02 22:42:49
Fatum beznadziejnej gry w 2 połowie nadal nad głowami i w głowie piłkarzy wisi. Pocieszenie chociaż takie że zaczęli biegać. Gra niczym się nie różniła od tych dotychczasowych meczy.
Zgadzam się na przechowywanie moich danych osobowych na urządzeniu, z którego korzystam w formie tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowych zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych (w tym na profilowanie i w celach analitycznych) przez Kurier Szczeciński sp. z o.o. Więcej w naszej Polityce Prywatności.