W szerokiej kadrze portowców znajduje się obecnie czterech brązowych medalistów piłkarskich mistrzostw Europy z roku 2012, ale reprezentujących dwa różne kraje. Do półfinału turnieju rozgrywanego w Słowenii zakwalifikowały się reprezentacje Polski i Gruzji, które przegrały swoje mecze, ale ich występ zgodnie uznano za znakomity.
Polscy piłkarze w grupowych zmaganiach wyeliminowali między innymi Belgię, która już wtedy była w trakcie realizacji programu szkolenia młodzieży, który trzy lata temu doprowadził dorosłą reprezentację tego kraju na pierwsze miejsce światowego rankingu.
W reprezentacji Belgii pierwszoplanową postacią był wówczas Leander Dendoncker – dziś wyceniany na 15 mln euro gracz Anderlechtu Bruksela, reprezentant kraju, ale wtedy skutecznie powstrzymany przez Rudola. Obaj występowali wówczas w środku pomocy i toczyli wiele pojedynków.
Rudol w tamtym turnieju mierzył się z kilkoma zawodnikami, którzy dziś uchodzą za gwiazdy w Premier League, Bundeslidze czy Eredivisie. W reprezentacji Holandii grał wówczas Nathan Ake, wtedy zawodnik londyńskiej Chelsea, w tym okienku transferowym sprzedany do Bournemouth za 22,8 mln euro.
Rudol kontra Goretzka
Przeciwko Niemcom Rudol mierzył się między innymi z Leonem Goretzką – dziś wycenianym na 23 mln euro pomocnikiem Schalke 04, a także Julianem Brandtem wycenianym na 20 mln euro – zawodnikiem Bayeru Leverkusen.
Gruzini natomiast wyeliminowali w grupie Francję, która niezmiennie od wielu lat uchodzi za wzór w temacie szkolenia młodzieży. Również w tamtym czasie pokazała wielu znakomicie rokujących graczy, którzy jednak Gruzinom z Laszą Dwalim i Mate Cincadze nie dali rady.
Udział czwórki obecnych portowców w wywalczenie brązowych medali był różny. Podstawowymi zawodnikami swoich reprezentacji byli: Sebastian Rudol i Lasza Dwali. Ten pierwszy grał na pozycji defensywnego pomocnika, w każdym ze spotkań grał w wyjściowym składzie i w trzech na cztery zagrał w pełnym wymiarze czasowym.
Jedynie w półfinałowym spotkaniu z Niemcami zszedł z boiska po pierwszej połowie. Miał już na koncie żółtą kartkę, która była jego drugą na tym turnieju i nawet awans do finału wykluczyłby 17-letniego wówczas gracza z udziału w tym meczu.
Dwie żółte kartki zobaczył podczas turnieju również Dwali. On jednak poczuł konsekwencję ich otrzymania. Kartki zobaczył w spotkaniach grupowych i nie mógł wystąpić w półfinałowym meczu z Holandią, przegranym przez Gruzję 0:2. Być może z Dwalim w składzie wynik byłby inny.
Transfer do Reading
Nowy obrońca Pogoni prezentował się podczas tamtego turnieju znakomicie. Wypadł na tyle dobrze, że otrzymał po zawodach propozycję przejścia do angielskiego Reading i z szansy oczywiście skorzystał.
Role drugoplanowe w turnieju przypadły dwóm innych obecnym piłkarzom Pogoni: Dariuszowi Formelli i Mate Cincadze. Obaj pełnili podczas turnieju rolę rezerwowych, dwukrotnie wchodzili na boisko w trakcie gry.
Nieco lepsze wspomnienia powinien mieć Formella, który wystąpił dwukrotnie w roli zmiennika – podczas spotkań z Belgią i Słowenią i w pierwszym spotkaniu asystował w jedynej, zwycięskiej bramce. W prestiżowych meczach z renomowanymi drużynami – Niemcami i Holandią już nie wystąpił.
Cincadze też dwukrotnie zagrał w roli zmiennika – w spotkaniach z Niemcami i z Islandią. Podobnie, jak Formella przesiedział na ławce rezerwowych w meczach zdecydowanie bardziej prestiżowych – z Francją i Holandią.
Polska i Gruzja toczyły nieco ponad pięć lat temu wyrównane boje ze swoimi rówieśnikami z Niemiec, Holandii, Francji czy Belgii, ale to piłkarze z tamtych krajów zrobili duże kariery, podczas gdy z zespołów Polski i Gruzji jest ich bardzo mało.
Linetty i Stępiński
W polskiej reprezentacji grało tylko dwóch piłkarzy, którzy później wyjechali do dobrych zagranicznych klubów, zadebiutowali w pierwszej reprezentacji Polski, a ich wartość rynkowa wynosi powyżej 2,5 mln euro. Karol Linetty gra obecnie w Sampdorii Genua, włoski klub zapłacił za niego 3 mln euro, a obecnie reprezentant Polski wyceniany jest na kwotę 7,5 mln euro.
5 lat temu gwiazdą polskiej reprezentacji był Mariusz Stępiński, który dziś jest wyceniany na 2,5 mln euro, ale 5 lat temu wróżono mu kariery kilku jego rówieśników z Niemiec. Jak spojrzymy na 17-latków z Niemiec sprzed 5 lat i ich obecną pozycję w świecie futbolu, to należy tylko pozazdrościć.
W tamtej drużynie grali między innymi: Niklas Sulle, Leon Goretzka, Julian Brandt czy Timo Werner. Każdy z nich jest dziś wyceniany na ponad 20 mln euro, tyle pieniędzy zapłacił między innymi Bayern Monachium za Sulle, a w Słowenii grali też piłkarze warci dziś powyżej 10 mln euro: Max Meyer i Niklas Stark.
60 mln euro za piłkarza
W reprezentacji Holandii grało pięć lat temu pięciu graczy wartych dziś powyżej 5 mln euro, natomiast w reprezentacji Francji już wtedy gwiazdami byli: Anthony Martial i Thomas Lemar – obecnie wyceniani na powyżej 25 mln euro, przy czym Manchester United za tego pierwszego zapłacił 60 mln euro.
Polscy piłkarze pod tym względem prezentują się przy swoich przeciwnikach sprzed pięciu lat bardzo mizernie, choć Rudol i Formella to jedyni prócz dwójki wymienionych (Stępiński, Linetty), którzy z powodzeniem grają w ekstraklasie już od przynajmniej trzech lat.
O ile w juniorskiej reprezentacji Polski nie ma zbyt wielu piłkarzy, którzy potrafili wznieść się na poziom prezentowany przez ich rówieśników z Niemiec, Holandii czy Francji, to w reprezentacji Gruzji takich graczy nie ma w ogóle. Lasza Dwali do dziś pozostaje zawodnikiem z tamtej grupy najlepiej rokującym, wycenianym najwyżej, ale na kwotę zaledwie 0,6 mln euro. Przy wycenach reprezentantów Niemiec wygląda to mało poważnie, ale jak na polską ekstraklasę całkiem obiecująco.
Drugi raz przeciwko Martialowi
Dwali spośród czwórki szczecińskich brązowych medalistów z mistrzostw Europy do lat 17 jest jedynym, który wziął udział również w turnieju do lat 19. Był wtedy o rok młodszy, ale też należał do wiodących piłkarzy i ponownie mierzył się z piłkarzami wartymi dziś krocie.
Po raz drugi grał przeciwko Martialowi, ale także Benjaminowi Mendy, który tego lata został sprzedany przez Monaco do Manchesteru City za 57,5 mln euro. W drużynie Francji grał też wychowanek Paris St. Germain Adrien Rabiot, który występuje na tej samej pozycji co nasz Grzegorz Krychowiak i wygrywa z nim rywalizację o miejsce w składzie.
Gruzja z Dwalim w składzie z Francją naszpikowaną indywidualnościami zdołała bezbramkowo zremisować, ale już kolejne mecze: z Serbią i Turcją przegrała i nie zakwalifikowała się do strefy medalowej. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser