Fala euforii wylała się po inauguracyjnym zwycięstwie piłkarzy Pogoni Szczecin z Legią w Warszawie. Stało się to po raz pierwszy od 36 lat na stadionie najbardziej utytułowanej drużyny ostatniej dekady, stąd poziom ekscytacji był wyższy niż po każdym innym zwycięstwie.
Pogoń znakomicie weszła w sezon, pokazała piłkarskiej Polsce swój potencjał, kilku wysokiej klasy piłkarzy, a w meczu z Legią tylko potwierdziła znakomitą pracę, jaką wykonuje trener Kosta Runjaic. Nie wszystko w tym meczu układało się dobrze, ale efekt jest znakomity i tylko o tym się mówiło przez cały poprzedni tydzień.
W poniedziałkowy wieczór szczecinianie podejmują na własnym stadionie Arkę Gdynia i są zdecydowanym faworytem tego meczu (początek meczu o g. 18). Mówienie o stadionie jest mocnym nadużyciem. Pogoń w obecnym sezonie swoje mecze będzie rozgrywać praktycznie na placu budowy. Trzeba się do tego przyzwyczaić, zaakceptować i przeżyć ten trudny czas.
Arka rozpoczęła sezon najgorzej ze wszystkich drużyn ekstraklasy. Przegrała wyraźnie na własnym boisku z Jagiellonią 0:3, zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, przez większą część ekspertów typowana jest jako jeden z głównych kandydatów do spadku. Potencjał drużyny jest kiepski, szanse na szybką odmianę niewielkie.
Arka osłabiona
Arka w przerwie letniej osłabiła się. Straciła trzech kluczowych piłkarzy w formacji ofensywnej: Janotę, Vejinovica i Zarandię. Wszyscy wyjechali z Polski, wzmocnili kluby zagraniczne, mocniejsze szczególnie pod względem finansowym, ale też i sportowym.
Zastąpić trzech tak kluczowych piłkarzy w bardzo krótkim czasie nie jest łatwo i pierwszy ligowy pojedynek to potwierdził. Klub w ich miejsce pozyskał kilku piłkarzy, też głównie z klubów zagranicznych, jednak ich jakość jest praktycznie nieznana, musi być poddana weryfikacji przez kilka lub nawet kilkanaście kolejek, a wtedy może się już okazać, że zespół jest w mocno niekomfortowej sytuacji.
Pogoń też dokonała wielu roszad w zespole, ale w pierwszym meczu z Legią od pierwszej minuty wystąpiło tylko trzech z sześciu nowych piłkarzy. Świetnie zaprezentował się Dante Stipica, ale skoro bramkarz uznany zostaje za jednego z najlepszych piłkarzy w drużynie, to znaczy, że obrońcy i cała gra defensywna zespołu pozwolili na zbyt wiele okazji do zaprezentowania umiejętności przez chorwackiego bramkarza.
Pogoń w meczu z Legią pozwalała rywalowi na zbyt wiele w obrębie własnego pola karnego, w drugiej połowie była głównie w odwrocie, ale jednak zdołała mecz wygrać i tym samym przejść do historii jako zespół, który zwyciężył na niezdobytym przez 36 lat stadionie.
Szczecin dla Arki niezdobyty
Jeżeli mowa o niezdobytych twierdzach, to właśnie Szczecin jest takim miejscem dla Arki. Zespół z Gdyni po raz ostatni pokonał portowców ponad 12 lat temu. W marcu 2007 roku gdynianie pokonali na własnym boisku naszpikowaną Brazylijczykami Pogoń 2:0, która z hukiem spadała z ekstraklasy i rozgrywała akurat swój ostatni sezon z Antonim Ptakiem jako szefem klubu.
Ten mecz odbywał się w Gdyni. Na własnym boisku Pogoń nie przegrała z Arką nigdy, choć blisko tego było w tegorocznej rundzie wiosennej. Pogoń z trudem zremisowała 3:3, pozwalając przeciwnikowi na zbyt wiele we własnej strefie obronnej. Arka w kwietniowym meczu tych drużyn w Szczecinie dwa razy wychodziła na prowadzenie, a Pogoń uratowała remis na trzy minuty przed końcem.
Przed tym meczem Pogoń wygrała z Arką osiem meczów z rzędu, gdynianie w ostatnich latach są wymarzonym dla szczecinian rywalem. Szczecinianie nie tylko wygrywali, ale też strzelali bardzo dużo goli zarówno na swoim boisku, jak i na boisku w Gdyni.
Spotkanie z Arką będzie zupełnie inne niż w Warszawie. Pogoń będzie zmuszona do ataku pozycyjnego. Po efektownej wygranej w Warszawie wymagania zdecydowanie wzrosły, oczekuje się po zespole równej formy i zwycięskiej passy. Potencjał w ofensywie jest duży, styl gry nastawiony jest na dominowanie, dlatego oczekiwania kibiców są spore.
Pogoń będzie atakować
Arka nie wydaje się być wymagającym rywalem, więc scenariusz spotkania jest łatwy do przewidzenia. Pogoń będzie atakować, a Arka będzie liczyła na błąd wciąż niezgranej i niepewnej defensywy, która jednak z każdym kolejnym spotkaniem powinna stanowić coraz pewniejszy monolit.
Szczecinianie są zdecydowanym faworytem, jednak po wejściu na teren stadionu wykonawcy dokonującego całkowitej przebudowy obiektu gospodarze jeszcze nie wygrali meczu. Przegrali z kretesem ostatnie spotkanie na stadionie w starym kształcie z Zagłębiem Lubin 0:3, a potem nie umieli już tej passy przerwać. Trwa to już ponad cztery miesiące.
Na ostatnich pięć spotkań rozegranych w Szczecinie Pogoń cztery zremisowała i jedno w bardzo pechowych okolicznościach przegrała (z Lechią 3:4 w fazie mistrzowskiej). Po raz ostatni i jedyny w poprzedniej rundzie wygrała u siebie w meczu inaugurującym w Szczecinie rundę wiosenną z Górnikiem Zabrze 3:1 i było to w lutym, czyli bardzo dawno temu.
To jest zaskakujące głównie z tego powodu, że jeszcze w rundzie jesiennej poprzedniego roku Pogoń na własnym stadionie zbudowała twierdzę, wygrała siedem meczów z rzędu. Okazuje się jednak, że od jednej passy do drugiej jest bardzo niewielka granica.
Pożegnanie z Buksą?
Pogoń w meczu z Legią zaprezentowała się solidnie w każdej formacji, więc nie należy się spodziewać zbyt wielu zmian. Boisko z powodu kontuzji opuścił Ricardo Nunes, ale do poniedziałkowego meczu powinien być w pełni sił. Jeżeli nie, to powinien go zastąpić Hubert Matynia, którego w Warszawie zabrakło nawet wśród rezerwowych. Zastępujący w Warszawie Nunesa Jakub Bartkowski wystąpił na tej pozycji z konieczności, to klasyczny prawy obrońca lub ewentualnie prawy stoper.
Z piłkarzy z przedniej formacji najmniej korzystne wrażenie pozostawił Iker Guarrotxena, który nie wygrał ani jednego pojedynku. Na jego pozycji nastąpi zmiana z powodu urazu Hiszpana. Do gry pali się kilku skrzydłowych. Najbliżej zastąpienia Baska jest Marcin Listkowski, ale do dyspozycji trenera są jeszcze: Srdjan Spiridonovic i Santeri Hostikka. Ten pierwszy wciąż przechodzi przyspieszony kurs adaptacji, natomiast Fin pokazał się z dobrej strony w sparingach i jest gotowy.
Mecz z Arką może być jednym z ostatnich dla Adama Buksy, którego wykupieniem zainteresowana jest portugalska Braga. To może być dla szczecińskich kibiców okazja, by pożegnać najlepszego od czasów Marcina Robaka napastnika szczecińskiego klubu. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser