Stanisław Czerczesow, Dan Petrescu, Nenad Bjelica i Ricardo Sa Pinto. To zagraniczni trenerzy, którzy pracowali w polskich klubach, trzech z nich bardzo niedawno (Czerczesow, Bjelica, Sa Pinto). Trzech z nich zostało zwolnionych w trakcie sezonu (Petrescu, Bjelica, Sa Pinto). Tylko Czerczesow wypełnił kontrakt, ale nie przepracował w Legii nawet roku.
Każdy z nich był niegdyś znakomitym piłkarzem grającym w najsilniejszych ligach w Europie, w reprezentacji swojego kraju. Polskie kluby po pożegnaniu wymienionych szkoleniowców nie radziły sobie lepiej, nie zrobiły wymaganego postępu, nawet wpadały w jeszcze większy kryzys.
To są szkoleniowcy, którzy pracowali w dobrych klubach jeszcze przed podjęciem pracy w Polsce, natomiast po opuszczeniu przez Czerczesowa Legii, Sa Pinto Legii, Bjelicę Lecha i Petrescu Wisły pokazali w nowych miejscach pracy, że są fachowcami, osiągają sukcesy nawet ponad miarę.
Polskie kluby nie potrafiły jednak wykorzystać ich trenerskiego potencjału. Cechą charakterystyczną każdego z czterech szkoleniowców była bezkompromisowość, silny charakter, czasem nawet dość konfliktowy. Żaden z nich nie ulegał wpływom, naciskom, miał swoje zdanie, chciał być w klubie szefem, nie wchodził w nieformalne układy.
Odchodzili jak nieudacznicy
Być może dlatego żaden z nich nie zdołał osiągnąć z polskim klubem sukcesu, a każdy z nich pracował w najmocniejszych, najbogatszych i z największymi możliwościami miejscach. Żegnano ich jak nieudaczników, którzy nie potrafili podołać zadaniu. Przyszłość pokazała, że to raczej osoby kierujące polskimi klubami pozbawione są kompetencji, skoro nie umiały wykorzystać szkoleniowego potencjału każdego z nich.
Niespełna 14 lat temu do Wisły Kraków trafił Dan Petrescu. To był znakomity rumuński piłkarz z drugiej połowy lat 80. i z lat 90. Dwa razy grał w finale Pucharu Europy, raz to trofeum wywalczył, był ćwierćfinalistą mistrzostw świata, przez pięć sezonów występował w Chelsea Londyn. Karierę piłkarską miał znakomitą, ale to jeszcze nic nie znaczy, jeżeli chce się zostać dobrym trenerem.
Petrescu pracował w Wiśle 9 miesięcy, zamiast mistrzostwa Polski wywalczył zaledwie wicemistrzostwo, źle wystartował w Pucharze UEFA. W Wiśle grali wówczas tacy piłkarze, jak: Majdan, Baszczyński, Głowacki, Kłos, Stolarczyk, Błaszczykowski, Cantoro, Dudka, Sobolewski, Brożek, Kryszałowicz, Kuźba. To byli piłkarze, którzy w polskiej ekstraklasie nie mieli konkurencji, wygrywali wszystko, ale nigdy nie awansowali do Ligi Mistrzów. Petrescu chciał to zmienić.
Bywał arogancki, butny, wymagał od piłkarzy posłuszeństwa, respektowania zaleceń i powstawały w wyniku tego konflikty. Piłkarze narzekali na zbyt ciężkie zimą treningi. Uznali, że z tego powodu brakowało im w rundzie wiosennej świeżości. Publicznie krytykowali pomysł na grę rumuńskiego szkoleniowca, który nie wahał się zawiesić ulubieńca krakowskich kibiców Cantoro.
Awans do Ligi Mistrzów i Ligi Europy
Petrescu dopiero po opuszczeniu Krakowa pokazał, jakim jest trenerem. Z zupełnie nieznanym rumuńskim zespołem Unirea Urziceni wywalczył mistrzostwo kraju i awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Drużyna potrafiła wygrywać z Rangers i Sevillą, cechą charakterystyczną zespołu była konsekwencja, realizacja zadań i absolutne podporządkowanie się taktycznym schematom. Piłkarze Wisły nie chcieli się poddać mocnym rygorom, gracze Unirei już tak i opłaciło im się to.
W ostatnich dwóch sezonach dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Rumunii z Cluj, z którym w obecnym sezonie awansował do fazy grupowej Ligi Europy. W pierwszym meczu Cluj pokonał Lazio Rzym 2:1 i ma dużą ochotę na wyjście z grupy. Kolejnymi przeciwnikami będą Stade Rennais i Celtic Glasgow.
Stanisław Czerczesow trafił do Legii po 11 kolejkach rundy jesiennej roku 2015. Legia miała wówczas 10 punktów straty do Piasta Gliwice, ale ostatecznie wywalczyła mistrzostwo Polski i po drodze wyszła z grupy Ligi Europy. Czerczesow zakończył pracę w Legii z wypracowaną średnią 2,15 zdobytych punktów na mecz.
Z Legią nie przedłużył kontraktu, a dwa miesiące później został trenerem reprezentacji Rosji, z którą w finałowym turnieju w jego kraju doprowadził skazany przez wszystkich na klęskę zespół aż do ćwierćfinału, przegranego z Chorwacją dopiero po serii rzutów karnych. Wcześniej prowadzona przez Czerczesowa Rosja wyeliminowała z turnieju jednego z faworytów, Hiszpanię.
Zwolniony na dwie kolejki przed końcem sezonu
W sezonie 2017/18 trenerem Lecha Poznań był Nenad Bjelica, ale został zwolniony z klubu na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu po tym, jak zespół praktycznie stracił szansę na mistrzostwo Polski. Ostatecznie zespół uplasował się na trzecim miejscu, co w Poznaniu uznano za klęskę. W poprzednim sezonie Lech już bez Bjelicy zajął ósme miejsce, a w obecnym sezonie nie zanosi się na nic lepszego.
Bjelica natomiast objął Dinamo Zagrzeb, z którym w poprzednim sezonie dotarł do 1/8 finału Ligi Europy, a w obecnym sezonie znalazł się z tym samym klubem w fazie grupowej Ligi Mistrzów i w pierwszym meczu rozgromił na własnym boisku Atalantę Bergamo 4:0. W kolejnych spotkaniach Dinamo Bjelicy będzie mierzyć się z Manchesterem City i Szachtarem Donieck.
Ricardo Sa Pinto odszedł z Legii 1 kwietnia obecnego roku na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu zasadniczego, kiedy ta była na drugim miejscu i miała pięć punktów przewagi nad Piastem Gliwice, który zakończył sezon jako mistrz kraju. Następca Sa Pinto zatem absolutnie nie poprawił sytuacji, a nawet ją pogorszył.
Sa Pinto zakończył przygodę z Legią ze średnią zdobytych punktów na poziomie 1,93, a jego następca legitymuje się obecnie średnią 1,74, nie wywalczył mistrzowskiej korony i nie zakwalifikował się do fazy grupowej Ligi Europy. Legia przy tym prezentuje bardzo kiepski styl.
Sa Pinto szanowany w swoim kraju
Zupełnie odwrotnie niż obecny klub Sa Pinto Braga. Były znakomity piłkarz znany jest ze swojego wybuchowego charakteru, potrafi być arogancki jak niegdyś Petrescu, ale podobnie jak Rumun bardzo szybko przekonuje, że w innych warunkach, w innym klubie, w innym kraju i w innych okolicznościach osiąga sukcesy.
Z Bragą pracuje od nowego sezonu, jest w Portugalii szkoleniowcem szanowanym, w dziesięciu meczach wypracował średnią zdobytych punktów na poziomie 1,9, w kwalifikacjach do Ligi Europy wyeliminował Broendby i Spartak Moskwę, a w pierwszym meczu fazy grupowej pokonał na wyjeździe angielski Wolverhampton.
Wszystkich wymienionych trenerów traktowano w Polsce niepoważnie i nieprofesjonalnie. Czerczesowa uważano za zamordystę, który każe piłkarzom biegać w śniegu z niedźwiedziami. Bjelicy wypominano jego słowne przekręcanie wypowiadanych łamaną polszczyzną zdań, a Sa Pinto postrzegany był jak oszołom, człowiek niespełna rozumu. Żaden z nich nie zawiódł w swojej profesji, a jednak żadnego z nich nie ma już w Polsce. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser