II-ligowy Świt Szczecin zagra dzisiaj o godz. 18 w Chojnicach z Chojniczanką w 1/16 finału piłkarskiego Pucharu Polski. Jeśli pokona w rywala z tej samej klasy rozgrywkowej, to osiągnie historyczny wynik. Do tej pory nigdy nie przeszedł tej fazy PP. Na drodze stawały drużyny z Ekstraklasy, Legia Warszawa i Cracovia.
- Na Skolwinie często wspominają potyczki z Legią i Cracovią. Czuje pan większą presję z faktu, że Puchar Polski jest bardzo ważny dla klubu?
- Presję nie, natomiast mam poczucie ważności tego meczu. Piłkarze z całym sztabem chcieliby bardzo awansować dalej, żeby trafić na rywala z Ekstraklasy, który przyjedzie do nas. To jest nasze marzenie i zrobimy wszystko, żeby przygoda w Pucharze Polski trwała.
- Dla pana osobiście to chyba też okazja, żeby się przypomnieć na ogólnopolskiej scenie? Na początku kariery pracował pan w Ekstraklasie, prowadząc Lechię Gdańsk i Cracovię.
- Rozgrywki pucharowe to dobre miejsce i droga, żeby się przypomnieć. To, że moja kariera zaczęła się w Ekstraklasie, a później była kontynuowana w I lidze, a obecnie w drugiej, nie znaczy, że nie mam marzeń i ambicji powrotu do wyższych klas. Puchar jest dobrą okazją, żeby się godnie pokazać i zagrać z drużynami wyżej notowanymi. Na razie trafiliśmy na Chojniczankę, rywala trudnego i gramy z nim na wyjeździe. Nie będzie łatwo, ale uważam, że jesteśmy w dobrym momencie, jeśli chodzi o naszą formę.
- Mecz z Chojniczanką jest jakiś specjalny do pana, biorąc pod uwagę, że jeszcze trzy lata temu był pan jej trenerem?
- Pracowałem tam prawie półtora roku, zrobiłem awans do I ligi i poznałem fajnych ludzi. Dzisiaj najważniejsze jest to, żeby w końcu moja obecna drużyna wygrała w Chojnicach, bo na razie udało nam się co najwyżej zremisować.
- Ci fajni ludzie, jak pan określił, po wywalczonym awansie do I ligi, dosyć szybko zwolnili pana z funkcji trenera. To motywuje, żeby coś udowodnić w Chojnicach?
- Jestem doświadczonym trenerem i to co miałem udowodnić, to już zrobiłem. Nie jadę po to, żeby pokazać czy coś potrafię czy nie. Nie na tym rzecz polega. Kluby zmieniają trenerów non stop, a dla przykładu Chojniczanka ma już drugiego szkoleniowca w tym sezonie.
- Często niektóre zwolnienia są zbyt pochopne...
- Ja do dzisiaj nie rozumiem dlaczego zwolniono mnie wtedy na jedną kolejkę przed końcem rundy jesiennej. Mogłem wówczas poprowadzić drużynę w tym ostatnim meczu, a później usiąść z działaczami i porozmawiać o wizji przebudowy zespołu, który miał walczyć o utrzymanie. Trudno, zarząd z prezesem na czele podjęli taką decyzję, ja ją zaakceptowałem i odszedłem, a finalnie zespół spadł z ligi, czyli oczekiwanego progresu po zmianie trenera nie było.
- Świt po nie najlepszym początku tego sezonu ostatnio lepiej punktuje. Na ile powrót Krzysztofa Ropskiego po kontuzji, który strzelił 4 gole w ośmiu meczach, ma wpływ na grę drużyny?
- Trudno nie zauważyć, że jego powrót ma ewidentny wpływ na to, co się dzieje dzisiaj i jak gramy. Kiedy ponad miesiąc temu mówiłem, jakie znaczenie ma jego brak, to niektórzy patrzyli na mnie jak na gościa, który wypadł z tramwaju i nie wie o czym mówi. Okazało się, że miałem rację. Krzysiek był i jest bardzo ważnym ogniwem naszej gry w ofensywie. Bardzo pomógł w tym, że w poprzednim sezonie awansowaliśmy do baraży, bo przy nim Szymon Kapelusz, Grzesiu Aftyka i Aron Stasiak rozwijali skrzydła. Obecnie Kapelusz czy Mikołaj Lebedyński czują się przy nim komfortowo.
- Świt jest mocniejszy piłkarsko niż w ubiegłym sezonie?
- Wydaje mi się, że jesteśmy silniejsi, ale potwierdzenie będzie na koniec sezonu ligowego. Przez rok udało się zrobić selekcję negatywną i zrezygnowaliśmy z niektórych piłkarzy. Godne podkreślenia jest to, że mieliśmy młodzieżowców, którzy mieli ten status ostatni sezon. Dzisiaj mamy zawodników młodszych, którzy wchodzą do drużyny i tak naprawdę szykujemy ich do grania w następnym sezonie, bo czas pracuje na ich korzyść. Mam na myśli głównie Woźniaka, Gołębiewskiego, Żendełka, ale w kadrze mamy aż 12 młodzieżowców.
- Dużo mówi się o Świcie z racji słabej infrastruktury, a miasto Szczecin odrzuciło projekt finansowania budowy stadionu. Czego panu najbardziej brakuje w codziennej pracy?
- Najbardziej brakuje dobrej jakości boisk treningowych. Oprócz głównej płyty mamy tylko jedno boisko treningowe, na którym szkoli się też druga drużyna i większość grup młodzieżowych. To boisko nie jest w stanie obrobić wszystkich potrzeb, a i podłoże głównej płyty wymaga rekonstrukcji. Na poprawie tych warunków zależy mi najbardziej, a murowany budynek socjalny z odpowiednimi szatniami jest na drugim miejscu.
- Dziękujemy za rozmowę.©℗
Jerzy CHWAŁEK