Piątek, 18 kwietnia 2025 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Świt z dziurawą obroną

Data publikacji: 11 kwietnia 2025 r. 23:36
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2025 r. 23:36
Piłka nożna. Świt z dziurawą obroną
Krzysztof Ropski, najlepszy zawodnik spotkania, strzela głową pierwszą bramkę. Fot. Krzysztof CICHOMSKI/Świt  

Po cichu liczący na I-ligowe baraże szczecinianie byli zdecydowanym faworytem w pojedynku z broniącymi się przed spadkiem puławianami i przez pół godziny wydawało się, że Świt zwycięży i to bezdyskusyjnie. Karygodne błędy w defensywie przesądziły jednak o wysokiej porażce drużyny ze Skolwina.

II liga piłkarska: ŚWIT Szczecin - WISŁA Puławy 2:4 (1:1); 1:0 Krzysztof Ropski (17), 1:1 Kamil Kumoch (32), 1:2 Manuel Ponce García (62), 1:3 Kacper Szymanek (68), 1:4 Kacper Szymanek (72), 2:4 Krzysztof Ropski (78).

ŚWIT: Jakub Rajczykowski - Jędrzej Góral, Rafał Remisz (72 Dawid Fornalik), Robert Obst, Szymon Nowicki - Kacper Nowak, Kacper Wojdak (81 Oskar Kalenik), Maciej Koziara (66 Aron Stasiak), Bartłomiej Kasprzak (66 Dawid Kort), Grzegorz Aftyka (81 Alan Dziuniak) - Krzysztof Ropski

Żółta kartka: Kamil Kargulewicz. Sędziował: Paweł Wrzeszczyński (Kalisz). Widzów 250.

Po początkowych nieporadnych fragmentach szczecinianie szybko uporządkowali grę i w 8. minucie groźnie strzelał Koziara, a po chwili centrostrzał Nowaka z trudem wypiąstkował Krzysztof Wróblewski. W 15. minucie Koziara został zablokowany i skończyło się jedynie kornerem. Dwie minuty później strzelał Kasprzak i po rykoszecie znowu był rzut rożny, a po jego świetnym wykonaniu bardzo aktywny w piątek Ropski główką z bliska dał Świtowi prowadzenie. Cztery minuty później, po strzale z daleka jednego ze szczecinian, piłka przeleciała tuż koło słupka, ale działo się to po rykoszecie, więc podyktowany został rzut rożny, po którym było spore podbramkowe zamieszanie pachnące drugim golem. Prawie pół godziny dobrej gry i dużej przewagi szczecinian, skończyło się fatalnym błędem przy wprowadzaniu piłki do gry przez Rajczykowskiego, który chyba chciał podać do Wojdaka, lecz ten nie zrozumiał intencji bramkarza i nie wyszedł na pozycję, a futbolówkę przejął Kumoch i praktycznie przez nikogo nie atakowany wbiegł w pole karne i z 10. metra doprowadził do wyrównania. Po czterech minutach gospodarze mogli odzyskać jednobramkową przewagę, bo Ropski przyjął piłkę 7 metrów od bramki i mocno strzelił prostym podbiciem, lecz tuż nad poprzeczką. W końcówce pierwszej połowy na drugiej stronie boiska bardzo groźny strzał Bartłomieja Juszczyka obronił golkiper miejscowych, a w ostatniej minucie tej części gry główka Ropskiego skończyła się tylko kornerem, zaś po jego wyegzekwowaniu strzał głową Górala obronił Wróblewski.

Po zmianie stron szczecinianie kontynuowali natarcie, seryjnie egzekwując rzuty rożne, a w tym fragmencie gry najgroźniejszy był strzał Nowaka, ale po niespełna dziesięciu minutach impet gospodarzy nieco zmalał. W 54. minucie pod szczecińską bramką doszło do zderzenia Rajczykowskiego z Marcinem Stromeckim i sędzia przerwał grę, bo obaj nie podnosili się z murawy, ale zawody wznowił jedynie rzutem sędziowskim, choć goście sugerowali jedenastkę. Siedem minut później poważnym ostrzeżeniem był strzał tuż nad poprzeczką Meksykanina Ponce Garcíi, który jeszcze niedawno występował w polickim Chemiku. W tym momencie nastał czas, który wstrząsnął Świtem, bo w ciągu dziesięciu minut ekipa ze Skolwina straciła trzy gole! Najpierw wspomniany Meksykanin wykorzystał błąd przy rozpoczynaniu akcji przez szczecinian, ograł Górala, a następnie zmylił bramkarza i uderzeniem z bliska dał Wiśle prowadzenie. Pięć minut później wyrównać mógł Aftyka, ale uderzył nad poprzeczką. Chwilę później drobniutki młodzieżowiec Szymanek, nieatakowany przez nikogo, strzałem zza pola karnego w okienko podwyższył rezultat, a po czterech minutach ten zam zawodnik, po odbiorze piłki Góralowi i indywidualnej akcji, z pola szesnastki zdobył czwartego gola. Wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty, ale szczecinianie nie poddawali się jeszcze, a szczególnie Ropski, zaś szalikowcy ze Skolwina, pod banerem o treści: „Nowy stadion dla Skolwina", dalej dopingowali... W 78. minucie Ropski „oszukał" bramkarza zabierając mu piłkę i strzałem do pustej bramki zanotował swe drugie trafienie. Pięć minut później Rajczykowski obronił strzał Karola Diedzica, po czym piłka powędrowała na drugie pole karne, gdzie chyba uderzyła w rękę jednego z puławian i najwierniejsi kibice po cichu liczyli na kontaktowe trafienie z jedenastki. Arbiter uznał jednak, że chwilę wcześniej faulował Ropski...

- Jesteśmy bardzo zadowoleni po serii gorszych spotkań, w których nie mogliśmy się odnaleźć - powiedział trener Wisły Maciej Tokarczyk. - W czasie meczu ryzykowaliśmy, ale w mądrym tego słowa znaczeniu.  Początek był trudny, lecz z upływem czasu łapaliśmy pewność i wiarę, a zawodnicy konsekwentnie realizowali przedmeczowy plan i wygrali. Przed przyjazdem na Skolwin rozpracowaliśmy Świt, który potrafi niepostrzeżenie zmieniać ustawienia i schematy gry, a na boisku ładnie to wykorzystaliśmy.

- Nastroje przed meczem w naszej szatni były bardzo dobre po wyjazdowej wygranej sprzed tygodnia ze Skrą i już do przerwy mogliśmy prowadzić, bo w pierwszej połowie mieliśmy wiele dobrych sytuacji, a po zmianie stron zamknęliśmy Wisłę w hokejowym zamku, seryjnie egzekwując stałe fragmenty gry - powiedział szkoleniowiec Świtu Tomasz Kafarski. - Pomogliśmy jednak przeciwnikowi, a błędy w obronie przy wyprowadzaniu piłki dały rywalom powrócić do żywych! Nawet najbardziej doświadczeni zawodnicy się zagubili i w końcówce już nie prowadziliśmy gry...

Na boisku goście okazali się skuteczniejsi od gospodarzy. Na niezbyt pełnych trybunach, na których nie dostrzegliśmy nikogo z Puław, dominowali szczecinianie, wzmocnieni posiłkami z zaprzyjaźnionego Kamienia Pomorskiego (gdzie często świtowcy grali przedsezonowe sparingi) na czele z burmistrzem Stanisławem Kuryłło, byłym piłkarzem. Natomiast na niebie remisowy pojedynek toczyły dwa drony: Świtu i Wisły. ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Jan
2025-04-12 10:28:47
Świt stał się drużyna tylko pierwszej połowy ,albo trener coś zmieni albo czas zmienić trenera!
Zły
2025-04-12 09:49:27
Nie ma stadionu ,nie ma już drużyny,która teraz gra jedną połowę,co robi trener bramkarzy u dyrektor sportowy zamiast zająć się drużyną idzie do związku.DRAmAT
toi
2025-04-12 07:15:49
totalny wstyd

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA