W słoneczną sobotę, mroźną z rana i cieplejszą wczesnym popołudniem, trybuny stadionu na Skolwinie wypełniły się niemal do końca kibicami, a szalikowcy głośno dopingowali biało-niebieskich (tym razem szczecinianie grali w czerwonych strojach) i choć po pierwszej połowie nie było wesoło, to jednak po przerwie nastroje zmieniły się diametralnie, zaś po ostatnim gwizdku sędziego fani ekipy z północy miasta mogli się cieszyć z oglądania aż pięciu bramek i kompletu punktów szczecinian.
II liga piłkarska: ŚWIT Szczecin - REKORD Bielsko-Biała 3:2 (1:2); 1:0 Kacper Wojdak (21), 1:1 Daniel Ściślak (28), 1:2 Jakub Ryś (45), 2:2 Krzysztof Ropski (65), 3:2 Kacper Wojdak (73).
ŚWIT: Jakub Rajczykowski - Kacper Nowak (80 Damian Ciechanowski), Szymon Nowicki, Sebastian Rogala, Jędrzej Góral, Aleksander Woźniak - Grzegorz Aftyka (90 Robert Obst), Kacper Wojdak, Dawid Kort (84 Jurij Tkaczuk) - Krzysztof Ropski, Mikołaj Lebedyński (84 Szymon Kapelusz)
Czerwona kartka: Piotr Wyroba (90. minuta, za drugą żółtą). Żółte kartki: Michał Śliwka, Tomasz Boczek, Wyroba. Sędziował: Paweł Horożaniecki (Żary). Widzów 750.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście z południa Polski w 9. minucie, lecz Rajczykowski zdołał wybić piłkę na korner, a trzy minuty później Aftyka popisał się dalekim strzałem tuż nad poprzeczką. W 18. minucie strzał Dariusza Pawłowskiego skończył się rykoszetem i rzutem rożnym, a dwie minuty później podobna sytuacja miała miejsce pod drugą bramką po strzale Aftyki, a po dośrodkowaniu z narożnika boiska, Wojdak z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce, dzięki czemu Świt objął prowadzenie. W 28. minucie po rzucie rożnym Ściślak strzałem z bliska doprowadził do wyrównania. Po dwóch minutach Nowak próbował odzyskać prowadzenie, ale strzał minął słupek. Minutę później, po błędzie szczecinian, Mateusz Klichowicz znalazł się w pozycji sam na sam z bramkarzem, ale Rajczykowski wygrał ten pojedynek, choć napór rekordzistów trwał nadal. W 39. minucie po świetnej akcji Śliwki i Ciućki, ten drugi strzelił tuż nad poprzeczką. Cztery minuty później Rajczykowski sparował groźny strzał na korner, a po jego wykonaniu Jan Sobociński minimalnie przeniósł piłkę nad bramką. W 44. minucie bielszczanie egzekwowali kolejny rzut rożny i po zamieszaniu w polu karnym, Góral wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej, a futbolówkę już za szesnastką opanował Ryś, który precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce i po okresie sporej przewagi, przyjezdni wyszli na prowadzenie.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków dążących do wyrównania szczecinian i w 50. minucie nieznacznie nad bramką strzelał Kort. Później po podbramkowym zamieszaniu wydawało się, że piłka wpadła do bramki Rekordu, ale było to tylko złudzenie, a następnie po rzucie rożnym szczecinianie reklamowali zagranie ręką w polu karnym, ale sędzia odgwizdał faul na bielszczaninie. Pierwszą groźną akcję po przerwie goście przeprowadzili w 59. minucie, gdy po rzucie rożnym i zamieszaniu, piłka obok słupka opuściła boisko. W 65. minucie po dalekim dośrodkowaniu Nowaka w pole bramkowe, Ropski uderzył trochę nieczysto (nie mamy tu oczywiście na myśli złamania przepisów), ale piłka ocierając się o słupek wpadła do bramki i skolwinianie doprowadzili do wyrównania. W 67. minucie po wrzutce z rzutu wolnego Korta i zamieszaniu, skończyło się jedynie rzutem rożnym, a w kolejnej akcji Woźniak strzelił nad poprzeczką. W 73. minucie Aftyka posłał kąśliwą centrę z kornera, a Wojdak z bliska zdobył trzeciego gola, ustalając - jak się później okazało - końcowy rezultat, co było rezultatem ofensywnej gry szczecinian przez pół godziny drugiej połowy. W ostatnim kwadransie i doliczonych czterech minutach, bielszczanie zaatakowali, a podopieczni trenera Tomasza Kafarskiego (nasz szkoleniowiec roszad w składzie zaczął dokonywać dopiero w 80. minucie, ale zdążył wykonać cztery zmiany) grali na czas, szanując wynik. Rekord dobrą okazję do wyrównania miał w 86. minucie, ale po główce Boczka futbolówka przeleciała nad poprzeczką, a piłka meczowa - i to nawet podwójna - była trzy minuty później, gdy najpierw strzał z bliska Świderskiego fantastycznie obronił Rajczykowski, a dobitka strzelca minęła słupek. Gdy w 90. minucie po czerwonej kartce (za drugą żółtą) boisko opuścił Wyroba, klub z grodu Gryfa nie pozwolił już rywalom na dalsze ataki.
Po dość wyrównanym meczu, cenne i zasłużone zwycięstwo odniósł nieco lepszy Świt, a wart odnotowania jest jeszcze fakt, że aż cztery z pięciu bramek, padły po rzutach rożnych, a jeszcze kilkakrotnie po kornerach było gorąco w obu polach karnych. Po prostu defensywy jednego, jak i drugiego zespołu, nie radziły sobie z centrami spod narożnej chorągiewki...
W trakcie spotkania obchodzono jubileusz 50-lecia urodzin sympatyka Świtu, członka Biznesowej Dumy Północy i mecenasa kultury Klaudiusza Gołosa, a ponadto przeprowadzono akcję charytatywną, zbierając pieniądze na leczenie ciężko chorego i wymagającego terapii genowej w USA niespełna 4-letniego Adasia Orlika (przeprowadzono licytację, m.in. rękawic mistrza świata w boksie zawodowym Dariusza „Tigera" Michalczewskiego, biletów na pojedynek eliminacji mistrzostw świata: Polska - Holandia oraz koszulki z autografami piłkarzy Świtu, a także przekazano na szczytny cel całkowity dochód ze sprzedaży biletów na sobotni mecz, a frekwencja była spora), a pomagać można w dalszym ciągu za pomocą strony internetowej: www.siepomaga.pl/adas-orlik . ©℗ (mij)