Szczeciński beniaminek ze Skolwina w meczu z liderem stracił dwa gole już na początku, a po bramce kontaktowej goście, prowadzeni przez byłego trenera Pogoni Szczecin Marcina Sasala, musieli drżeć o wynik i ratować się grą na czas...
II liga piłkarska: ŚWIT Szczecin - POGOŃ Grodzisk Mazowiecki 1:2 (0:2); 0:1 Damian Jaroń (18 karny), 0:2 Kacper Sommerfeld (37), 1:2 Grzegorz Aftyka (64).
ŚWIT: Jakub Rajczykowski - Rafał Remisz, Robert Obst, Jędrzej Góral, - Szymon Nowicki (65 Dawid Fornalik), Grzegorz Aftyka (65 Maciej Koziara), Kacper Wojdak (87 Oskar Kalenik), 10. Dawid Kort (87 Bartłomiej Kasprzak), Dawid Kisły - Szymon Kapelusz, Krzysztof Ropski (65 Aron Stasiak)
Żółte kartki: Ropski - Matheus Dias, Aleksander Gajgier, Nikodem Niski, Jakub Apolinarski, Bartosz Farbiszewski. Sędziował: Maciej Pelka (Poznań). Widzów 700.
Spotkanie rozpoczęło się od ataków gości, którzy chcieli zrehabilitować się za inauguracyjną porażkę sprzed tygodnia na swoim stadionie z GKS-em Jastrzębie i już w 5. minucie Kisły musiał wybijać piłkę ze szczecińskiej linii bramkowej. Sześć minut później pod drugą bramką tuż nad poprzeczką strzelał Nowicki. W 17. minucie po solowej akcji Jaroń przewrócił się w polu karnym w walce o piłkę z Obstem i sędzia podyktował rzut karny, chwilę później wykorzystany przez poszkodowanego.
- Nawet go nie dotknąłem, a on widowiskowo upadł - mówił nam po meczu R. Obst.
Minutę po stracie gola Kapelusz wygrał pojedynek z dwoma rywalami w polu karnym, lecz strzelił nad bramką. Siedem minut później centrostrzał Kisłego zmierzał w okolice poprzeczki, a bramkarz Pogoni przerzucił piłkę na korner. Po kolejnych siedmiu minutach solową akcję przeprowadził Jakub Lis i strzelił tuż obok słupka. W 37. minucie z bliska strzelał Kamil Odolak, lecz Rajczykowski odbił piłkę, ale przy dobitce Sommerfelda był już bezradny. Po stracie drugiej bramki szczecinianie śmielej zaatakowali, ale bez powodzenia. W 45. minucie prawdopodobnie prowokowany przez Wojdaka, Niski bez piłki zaatakował szczecinianina, za co otrzymał tylko żółtą kartkę...
- Otrzymałeś nie żółtą, lecz pomarańczową kartkę, więc uważaj i nie daj się sprowokować, bo sędzia ma już na ciebie oko - mówił w przerwie winowajcy jego trener, a po meczu powiedział nam, że nie widział dokładnie zajścia po drugiej stronie boiska, ale że niezależnie od tego, kto dopuszcza się przewinienia, za uderzenie bez piłki jest kartka czerwona.
W doliczonej minucie pierwszej połowy gra się bardzo zaostrzyła, a Odolak zaatakował dwoma nogami Obsta, za co - zdaniem przedstawicieli Świtu - Pogoń powinna dostać już drugą czerwoną kartkę.
Pięć minut po przerwie w dobrej sytuacji w polu karnym znalazł się Ropski, ale jej nie wykorzystał. Później świetnie wypuszczony w uliczkę Kapelusz, w sytuacji sam na sam został zaatakowany przez golkipera gości, ale arbiter nie zastanawiał się nad jedenastką, bo wcześniej był spalony. W 64. minucie składną akcję strzałem w samo okienko zakończył Aftyka, a pięć minut po kontaktowej bramce, strzałem z bardzo ostrego kąta do wyrównania próbował doprowadzić Kort. Po minucie mecz Pogoni uspokoić mógł Apolinarski, ale w świetnej sytuacji strzelił obok słupka i w końcówce goście musieli bronić skromnego prowadzenia perfidną wręcz grą na czas.
- Dzięki za walkę, świtowcy dzięki za walkę! - skandowali po meczu szczecińscy kibice.
Dodajmy, że przez cały pojedynek, po każdym odbiciu piłki od murawy, a nawet po mocniejszym stąpnięciu zawodników, pojawiały się smugi, niczym bryzgi wody, ale nie był to płyn, lecz piasek, którego aż 75 ton wysypano dla osuszenia podmokłego zazwyczaj boiska.
- Nawierzchnia była bardzo ciężka do gry i stąd mnóstwo niecelnych dośrodkowań obu zespołów - mówił po meczu M. Sasal. - Dziękuję moim zawodnikom, że odbudowali się mentalnie po inauguracyjnej porażce i w Szczecinie od początku zaatakowali, stwarzając sporo sytuacji pod bramką defensywnie ustawionego Świtu. Mimo szybkiego zdobycia przez nas dwóch goli, mecz był bardzo zacięty i wyrównany, po prostu bijatyka i do końca musieliśmy bronić wyniku. Dodam, że z sentymentu oglądam mecze naszej szczecińskiej imienniczki, ale kibicuję też futbolistkom Pogoni, lecz to już w kontekście bardziej osobistym...
- Rozpoczęliśmy wiosnę od wygranej z outsiderem, a teraz graliśmy z liderem i widać było różnicę - powiedział trener Świtu Tomasz Kafarski. - Pogoń dobrze zaczęła mecz, lecz końcówka pierwszej połowy należała do nas, a wkrótce po przerwie dobrą okazję miał Ropski. Po kontaktowym golu, niestety nie potrafiliśmy sobie stworzyć sytuacji strzeleckich... ©℗ (mij)