Rozmowa z Krzysztofem Kubackim, trenerem piłkarzy Hutnika Szczecin
Rewelacją IV-ligowych rozgrywek piłkarskich jest w tym sezonie szczeciński Hutnik, który wygrał sześć kolejnych meczów i samodzielnie przewodzi w tabeli.
Podczas minionego weekendu Hutnik pokonał Leśnika Manowo 4:3, a wcześniej kolejno: Iskierkę Szczecin 1:0, Mechanika Bobolice 2:0, Wieżę Postomino 5:0, Polonię Płoty 3:1 i Lecha Czaplinek 3:2. O dobrej postawie drużyny ze Stołczyna rozmawiamy z jej trenerem Krzysztofem Kubackim.
– Jaka jest recepta, aby po odmłodzeniu zespołu w koronawirusowej przerwie osiągać sukcesy?
– Nasz główny atut to kolektyw i mamy zgrany zespół w pełni tego słowa znaczeniu. Nasza szatnia funkcjonuje bez zarzutu i to się przekłada na boiskowe wyniki. Jeśli chodzi o walory piłkarskie zawodników, to mamy bardzo ciekawą drużynę, a formacje i poszczególni piłkarze dobrze się uzupełniają. Pomaga nam też znacznie fakt, że gramy bez presji, a zarząd klubu nie nałożył nam konkretnych zadań, które musielibyśmy zrealizować. Mimo pierwszego miejsca w tabeli i seryjnych zwycięstw nie mówimy o awansie i chcemy jedynie do kolejnego następnego spotkania podchodzić jak najbardziej zmobilizowani. Myślę, że sytuacja, w jakiej się znajdujemy, zdaje egzamin, a nasze rezultaty to potwierdzają.
– Czy uda się kontynuować zwycięską serię?
– Niewątpliwie skala trudności będzie rosła, a na mecz z przodownikiem tabeli wszyscy się dodatkowo mobilizują zgodnie ze znanym starym hasłem: bić lidera! Dzięki temu mecze z udziałem Hutnika z pewnością będą ciekawe i emocjonujące. Jesteśmy świadomi trudności, jakie będą się przed nami pojawiały, ale mamy swoje plusy i pomysł na grę, więc w przyszłość patrzymy spokojnie z dyskretną nutą optymizmu.
– Rozgromiliście plasującą się w czołówce tabeli Wieżę Postomino aż 5:0, ale ostatnio ze znacznie niżej plasującymi się w tabeli rywalami wygrywaliście tylko jednobramkowo, a wyniki były zbliżone do hokejowych…
– To jest urok sportu. Nikogo nie można lekceważyć i trzeba przestrzegać zasady, iż grać należy do ostatniego gwizdka sędziego. Przed tygodniem w Czaplinku w meczu z miejscowym Lechem prowadziliśmy 2:0, ale gospodarze nie odpuszczali i w końcówce doprowadzili do wyrównania. Nie załamało to moich podopiecznych, ale wyzwoliło w nich sportową złość. Pokazali charakter i zaatakowali, by odzyskać tracone zwycięstwo. W 93. minucie wypracowaliśmy sobie 100-procentową pozycję strzelecką, a akcja została przerwana ewidentnym faulem w polu karnym, a dzięki trafieniu z jedenastki triumfowaliśmy 3:2. Natomiast minionej soboty mecz na Stołczynie z Leśnikiem Manowo długo mieliśmy pod kontrolą, ale w 88. minucie dostaliśmy rzut karny, tak zwany z niczego i zrobiło się tylko 4:3, więc w końcówce było nerwowo…
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗
(mij)
Fot. Łukasz Czerwiński