Pracowicie spędzili dzień pracy piłkarze III ligi. Drużyna rezerw Pogoni Szczecin pokonała na własnym boisku Kotwicę Kołobrzeg 2:1 (0:1) po golach Rasmussena (64) i Stasiaka (81) dla zwycięzców, oraz Danilczyka (35) dla pokonanych, natomiast liderujący w tabeli Świt Skolwin pokonał na wyjeździe Unię Solce Kujawski 2:0 (2:0) po golach Nwaogu (9) i Kołodziejskiego (12, karny).
Młodzi portowcy znacznie pomogli drużynie zza między ze Skolwina. Kotwica, to jeden z zespołów rywalizujących ze Świtem o awans do II ligi. Obecnie przewaga Świtu nad Kotwicą wynosi 10 punktów. Na osiem kolejek przed zakończeniem sezonu to bardzo dużo.
Pogoń zagrała w bardzo mocnym składzie, z aż dziewięcioma piłkarzami z pierwszej drużyny, ale nie po raz pierwszy już absolutnie nie przełożyło się to na wysoką jakość spotkania.
Pogoń szczególnie w pierwszej połowie zaprezentowała się bardzo słabo, nie stwarzała sytuacji, nie umiała zdominować gry w środkowej strefie boiska, poczynała sobie apatycznie, wolno, schematycznie.
Nieco lepiej było w drugiej połowie, ale tylko dlatego, że Kotwica niepotrzebnie oddała inicjatywę, głęboko się cofnęła i pozwoliła gospodarzom na przeniesienie ciężaru gry na połowę gości. Dobrej okazji nie wykorzystał Rasmussen, który zbyt długo zwlekał ze strzałem, ale przy kolejnym dokładnym dograniu z lewej strony boiska umieścił już piłkę w bramce Kotwicy.
W drugiej połowie trener Sikora dokonał kilku zmian, do gry weszli piłkarze na co dzień trenujący z zespołem rezerw: Stasiak, Bochnak, Paczuk, Zieliński i gra nabrała zdecydowanego przyspieszenia.
Szczególnie zaimponował Stasiak, który zdobył swoją czwartą bramkę w trzech ostatnich meczach, w których dołożył jeszcze jedna asystę. Powoli pracuje na znacznie poważniejszą szanse w pierwszej drużynie, tak właśnie zdobywa się pozycję w klubie, od dobrych występów w juniorach, następnie w zespole rezerw i dopiero na koniec w pierwszej drużynie.
Stasiak miał jeszcze jedną dobrą okazję, ale minimalnie przestrzelił, był aktywny, wychodził po piłki, zgrywał je, pomagał też w końcówce meczu w działaniach obronnych. Na pewno pozostawił po sobie lepsze wrażenie, niż Rasmussen. (par)
Fot. R. Pakieser