II liga piłkarska: BŁĘKITNI Stargard - KKS 1925 Kalisz 0:4 (0:1); 0:1 Néstor Gordillo (31), 0:2 Mateusz Majewski (69 karny), 0:3 Néstor Gordillo (76), 0:4 Tomasz Hołota (84).
BŁĘKITNI: Tobiasz Weinzettel - Jan Andrzejewski, Krystian Kujawa, Daniel Wajsak (46 Bartłomiej Mruk), Bartosz Sitkowski - Mateusz Bochnak, Michał Cywiński (72 Kamil Walków), Filip Karmański (46 Hubert Krawczun), Błażej Starzycki (46 Dawid Polkowski), Adrian Kwiatkowski (60 Tomasz Kaczmarek) - Przemysław Brzeziański
Żółte kartki: Brzeziański - Mączyński, Łuszkiewicz. Sędziował: Filip Kaliszewski (Gdańsk). Mecz bez udziału publiczności.
Pierwszy mecz rundy rewanżowej, i drugi w tym roku, zakończył się klęską Błękitnych, którzy byli jedynie tłem dla dobrze prezentującej się drużyny gości, prowadzonej przez doświadczonego trenera Ryszarda Wieczorka. Przyjezdni byli szybsi, waleczniejsi i zasłużenie wygrali, a wynik mógł być jeszcze wyższy...
Do przerwy stargardzianie mieli zaledwie jedną dobrą okazję podbramkową, gdy w 13 minucie strzelał Brzeziański i dobijał Karmański. Kaliszanie, którzy wyraźnie dominowali na boisku, dobrych sytuacji mieli sporo. Trzykrotnie Weinzettela próbował pokonać były piłkarz Pogoni Tomasz Hołota: główką, lobem i strzałem tuż koło słupka. Bliski gola był też inny były portowiec, bardzo ostro grający Adrian Łuszkiewicz, który tuż przed przerwą nie trafił czysto w piłkę. Jeszcze dwukrotnie w pierwszej połowie golkiper ratował stargardzian od strat; po rzucie wolnym oraz po strzale Kamila Sabiłły. Jedyna bramka w tej części gry padła w 31 minucie po zamieszaniu podbramkowym i lekkim, ale zaskakującym strzale Néstor Gordillo.
W przerwie stargardzki trener Tomasz Grzegorczyk dokonał trzech zmian, ale nie zmieniło to gry Błękitnych, a jeśli już, to zmiana była na gorsze. KKS ani myślał się bronić i atakując zamykał stargardzian na ich połowie. W 53 minucie Gordillo pechowo zablokował strzał własnego kolegi, a pięć minut później w polu karnym Błękitnych było starcie pachnące jedenastką. Jednak dopiero dziesięć minut później, po faulu Bartosza Sitkowskiego na Nikodemie Zawistowskim, arbiter podyktował rzut karny pewnie wykonany przez Mateusza Majewskiego. W 76 minucie Gordillo strzałem zza pola karnego podwyższył rezultat na 0:3. Minutę później mieliśmy jedyne dwie groźne akcje gospodarzy; najpierw daleki strzał Huberta Krawczuna w okienko obronił Michał Molenda, a po rzucie rożnym było spore zamieszanie pod kaliską bramką. Po tym chwilowym przestoju, goście ponownie przejęli inicjatywę i w 94 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Hołota głową ustalił końcowy rezultat, a w doliczonym czasie gry piłkarz ten mógł zanotować piąte trafienie, ale strzelił tuż obok słupka.
- To był dramat, praktycznie nie mieliśmy akcji ofensywnych, a piłkarze może w dziesięciu procentach realizowali założenia taktyczne - powiedział szkoleniowiec Błękitnych T. Grzegorczyk. - O porażce zadecydowała głównie bojaźń w defensywie, błędy indywidualne i fatalna postawa przy stałych fragmentach gry, po głównie wtedy KKS strzelał bramki. ©℗
(mij)