Rozgrywany na Skolwinie, w promieniach jesiennego słońca, pojedynek II-ligowych beniaminków, mimo dwukrotnego prowadzenia gości z drugiego krańca Polski, wielokrotnych mistrzów Polski, ale w... futsalu, zakończył się ostatecznie zasłużonym zwycięstwem drużyny ze Skolwina.
II liga piłkarska: ŚWIT Szczecin - REKORD Bielsko-Biała 3:2 (1:1); 0:1 Jakub Kempny (34), 1:1 Krzysztof Janiszewski (45+1), 1:2 Daniel Świderski (56 karny), 2:2 Krzysztof Ropski (61), 3:2 Krzysztof Ropski (74).
ŚWIT: Adrian Sandach - Szymon Nowicki (84 Damian Ciechanowski), Rafał Remisz, Krzysztof Janiszewski (Jędrzej Góral), Jonatan Straus, Dawid Fornalik (68 Nowak) -Dawid Kort (87 Maciej Koziara), Kacper Wojdak, Bartłomiej Kasprzak - Aron Stasiak (46 Krzysztof Ropski), Szymon Kapelusz
REKORD: Wiktor Kaczorowski - Konrad Kareta, Mateusz Pańkowski (57 Zbigniew Wojciechowski), Michał Bojdys - Kacper Kasprzak, Jakub Ryś (57 Piotr Wyroba), Tomasz Nowak, Mateusz Klichowicz (69 Jan Ciućka), Hubert Żyrek (57 Tomasz Walaszek), Jakub Kempny (69 Michał Śliwka) - Daniel Świderski
Żółte kartki: Fornalik, Janiszewski, Sandach, Kort - Hubert Żyrek, Tomasz Walaszek, Michał Śliwka. Sędziował: Filip Kaliszewski (Gdańsk). Widzów 400.
Od początku spotkania szczecinianie uzyskali niewielką optyczną przewagę, której efektem był jedynie obroniony w 11. minucie strzał Nowickiego. Goście odpowiedzieli składną akcją w 34. minucie, którą zakończył silnym strzałem 19-latek Kempny i Rekord objął prowadzenie. Po stracie gola szczecinianie odważniej zaatakowali, a sześć minut później, po rzucie rożnym, z bliska główkował Wojdak, ale tuż obok bramki. W doliczonej minucie pierwszej połowy, grający perfidnie na czas bielszczanie zostali ukarani, bo po perfekcyjnie egzekwowanym przez Dawida Korta kornerze, Janiszewski umieścił futbolówkę w siatce, choć golkiper miał już piłkę na końcach palców...
Druga połowa rozpoczęła się od ataków szczecinian i serii rzutów rożnych, a w 46. minucie po strzale Ropskiego, piłkę sprzed linii bramkowej wybił Michał Bojdys. W 54. minucie szczeciński bramkarz Sandach starł się z Hubertem Żyrkiem, a sędzia podyktował nieco kontrowersyjny rzut karny, wykorzystany przez Świderskiego. W 61. minucie składną zespołową akcję szczecinian strzałem z bliska w okienko zakończył Ropski, doprowadzając do wyrównania. Kilkanaście minut później ten sam zawodnik, po podaniu Kapelusza, ustalił końcowy rezultat strzałem z bliska po wyprzedzeniu rywali. Trzeba też jednak przyznać, że goście również mieli okazję bramkową, ale groźny strzał Mateusza Klichowicza obronił Sandach.©℗
(mij)