Rozmowa z trenerem Marcinem Narkunem
Wieloletnim trenerem Kluczevii Stargard, która jest obecnie w czołówce piłkarskiej IV ligi, jest aktualnie Marcin Narkun, z którym przeprowadziliśmy rozmowę.
- Czy Kluczevia chce awansować do III ligi?
- Każdy sportowiec chcę grać o najwyższe cele. Chcemy awansować do III ligi. Czy udźwigniemy temat organizacyjne i finansowo, to będziemy później o tym myśleć.
- Jak długo trenuje pan piłkarzy w Kluczevii?
- Pracuję od sezonu 2006/200. Jestem wychowankiem Kluczevii, później prowadziłem grupy młodzieżowe. Mam duże zaufanie zarządu, ale nie zawsze było kolorowo, choć najczęściej kończyliśmy sezon w górnej części tabeli. Znam stąd chłopaków i mam tutaj dużą stabilizację pracy.
- Macie najwięcej bramek strzelonych ze wszystkich drużyn w IV lidze. Dokładnie 61. Z czego to wynika?
- Preferujemy ofensywny styl gry. Lubimy podejść wysoko do przeciwnika i odebrać mu piłkę. Chcemy szybko strzelać bramki i mamy do tego odpowiednich napastników.
- Czy jest pan zadowolony z rundy jesiennej?
- Oceniam minioną rundę jako bardzo dobrą. Mogliśmy oczywiście mieć jeszcze więcej punktów, ale mogliśmy też mieć mniej. Nie zakładaliśmy pierwszego miejsca, ale chcieliśmy być w czubie tabeli.
- W minionej rundzie przegraliście ważny mecz z Vinetą Wolin 1:2, a w meczu z Iskierką Szczecin stworzyliście kilka dogodnych okazji, ale straciliście bramkę w 90 minucie i skończyło się remisem 1:1...
- W Wolinie mieliśmy inicjatywę i byliśmy lepszym zespołem. Niestety w samej końcówce straciliśmy dwie bramki i przegraliśmy mecz. Natomiast w spotkaniu z Iskierką, mieliśmy 3-4 dogodne okazje do strzelenia bramki i powinniśmy wcześniej zamknąć ten mecz. Tak się nie stało i rywal pokarał nas golem pod koniec spotkania.
- Czy wasz słodki sponsor Polski Cukier, nadal was wspiera i czy łatwiej z nim o stabilizację w klubie?
- Czujemy wsparcie od naszej lokalnej firmy. Mamy jeszcze pieniądze z miasta, ale głównie utrzymujemy się z pieniędzy od słodkiego sponsora. Gdyby nie on, to ciężko byłoby nam finansowo utrzymać się w IV lidze.
- Czym się pan jeszcze zajmuję oprócz prowadzenia zespołu seniorów i jakie ma pan uprawnienia trenerskie?
- Jestem nauczycielem wychowania fizycznego w szkole. Mam kurs UEFA A.
- Jak funkcjonujecie z Błękitnymi Stargard w jednym mieście. Jest zdrowa rywalizacja, czy może wręcz przeciwnie?
- Jest zdrowa rywalizacja. Współpracujemy i wymieniamy się młodzieżą w zespołach. Jeżeli zaś chodzi o mecze derbowe, to nikt się nie oszczędza. Każdy mecz można przegrać, ale nie z rywalem zza miedzy. Każdy chce coś udowodnić na boisku.
- Mówi się o Kluczevii, że to bardzo doświadczona drużyna w IV lidze...
- Tak. Mam wielu zawodników, którzy wywodzą się z Kluczevii, czyli są wychowankami i znam ich wiele lat. Poza tym gra u nas dwóch chłopaków ze Szczecina oraz pięciu wychowanków Błękitnych. Stanowimy zgrany i doświadczony zespół.
- Jakim systemem lubi pan grać?
- Dopasowuję system gry, do tego co posiadam. Obecnie gram klasycznym systemem 4-4-2 z wysokim pressingiem. Mamy tak dobrych zawodników ofensywnych jak bracia Magnuscy czy Kamil Bartoszyński, że trzeba wykorzystywać ich potencjał w ataku.
- Ostatnia strata punktów, to koniec października i remis z Hutnikiem Szczecin 1:1. Jak długo uda się wam utrzymać tę dobrą serię zwycięstw?
- Mieliśmy kiepski początek sezonu. Później już było dobrze. Ciężko powiedzieć jak długo będziemy wygrywać. Możemy złapać jedną porażkę i nastąpi gorsza seria spotkań. Hutnik miał 10 kolejnych zwycięstw pod rząd i potem zaczął seryjnie tracić punkty. Po przerwie pandemicznej mamy mecz z Vinetą Wolin i jak wygramy, to będzie euforia. Natomiast porażka może wprowadzić niepokój do drużyny i zasiać wątpliwości. Ciężko powiedzieć, kiedy nasza seria się skończy.
- Jak ocenia pan poziom IV ligi?
- Uważam, że poziom IV ligi wzrasta z roku na rok. Grają tutaj wartościowi zawodnicy z ciekawą przeszłością, są solidne ekipy. Mimo, że zespoły, które awansują do III ligi, najczęściej bronią się tam przed spadkiem. Wynika to z tego, że poziom III ligi znacząco wzrósł i jest lekka przepaść między III i IV ligą.
- Trochę się pan zasiedział w Kluczevii...?
- Dobrze się tutaj czuję. Infrastruktura mogłaby być trochę lepsza, ale nie narzekam. Ambicję napędzają wyniki sportowe, a te są dobre. Jakby pojawiła się jakaś oferta, to bym ją rozważył. Na razie skupiam się na pracy w Kluczevii.
- Czy sądzi pan, że dokończymy ten sezon?
- Mam nadzieję, że tak. My na pewno bylibyśmy pokrzywdzeni jakby teraz nie wznowiono sezonu. Mamy zaległy mecz do rozegrania. Bez względu na to, czy byłyby awanse i spadki, zawsze znajdzie się ktoś pokrzywdzony. III liga gra normalnie, a my nie. Różnica jest tylko taka, że oni mają podpisane profesjonalne kontrakty, a my nie.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗
Paweł Reichelt