Piłkarze Pogoni Szczecin nie poprawili swojej dyspozycji po dwutygodniowej przerwie na reprezentację. Zaprezentowali formę jeszcze bardziej żenującą, a przecież do składu wrócili kontuzjowani wcześniej: Lasza Dvali i Iker Guarrotxena. Wciąż kontuzjowanych piłkarzy jest sporo, jednak absolutnie nie powinno to usprawiedliwiać gry poniżej poziomu ekstraklasy.
Trener Kosta Runjaic w poprzednim sezonie okazał się zbawcą Pogoni, uratował klub przed niemal pewną degradacją. Okazało się jednak, że futbol niesie za sobą wiele nieodkrytych tajemnic, bo jak wytłumaczyć fakt, że zespół teoretycznie wzmocniony klasowymi i uznanymi piłkarzami jest jednym z dwóch najgorszych w ekstraklasie, w ośmiu spotkaniach nie wygrał jeszcze meczu, rozgrywa swój jeden z dwóch najgorszych sezonów w historii klubu, a dorobek punktowy ma dwa razy gorszy niż w analogicznym okresie ubiegłego sezonu, który jeszcze świeżo mamy w pamięci, a był pasmem wielkich rozczarowań.
Kontuzje są pewnym wytłumaczeniem, jednak poza pauzującymi piłkarzami wciąż do dyspozycji jest całkiem sporo graczy zdrowych, uznawanych za klasowych, doświadczonych i wartościowych. W meczu z Koroną w wyjściowym składzie zagrało czterech piłkarzy pozyskanych latem tego roku, dwóch innych: Zvonimir Kozulj i Mariusz Malec byli wśród rezerwowych.
Z nowych piłkarzy do dyspozycji miał zatem sześciu, a kontuzjowanych było trzech (Buksa, Benyamina, Żyro). To trener Runjaic zdecydował o pozyskaniu Davida Steca, Tomasa Podstawskiego, Radosława Majewskiego i Ikera Guarrotxeny. Każdy z nich w meczu z Koroną zawiódł.
Stec słabszy od Rapy
Stec jest piłkarzem słabszym od Cornela Rapy i nikt nie może tego zanegować. Taki był wybór szkoleniowca. Majewski prezentuje się gorzej od Dawida Korta, którego Runjaic wiosną tego roku w ogóle nie dostrzegał i nie chciał go mieć w zespole. 23-letni wychowanek Pogoni uznawany jest za jeden z dziesięciu najlepszych transferów w polskiej ekstraklasie i najlepszy transfer w drużynie lidera tabeli Wiśle Kraków. Był bliski powołania do reprezentacji Polski na mecze z Włochami i Irlandią.
To trener Runjaic wyraził zgodę na zerwanie kontraktu z Mortenem Rasmussenem, który w nowym klubie na Cyprze już w swoim debiucie zdobył gola. Żaden z obecnych napastników Pogoni: Buksa, Frączczak, Benyamina, Żyro i Benedyczak nie mają z różnych powodów, głównie z powodu kontuzji, żadnego gola na koncie zdobytego z gry. Tak naprawdę to nie wiemy, jakiej klasy piłkarzem jest Benyamina. Wcześniej grał w III lidze niemieckiej. Nie wiemy, czy byłby lepszym graczem od Rasmussena, czy Zwolińskiego.
Przed i w trakcie sezonu trzeba było dokonać pewnych wyborów i na dziś wychodzi, że te wybory nie były dobre. Nie wspominamy już o Łukaszu Zwolińskim, który w lidze chorwackiej jest liderem klasyfikacji strzelców z pięcioma golami na koncie, znalazł się pod obserwacją takich klubów, jak: AC Milan, czy Borussia Dortmund, ale w jego przypadku rozstanie było w pełni uzasadnione. Piłkarz nie umiał się przełamać, jednak nawet nie zdobywając goli wykonywał bardzo dużą pracę, której obecnie brakuje. Za kadencji trenera Runjaica jego gra mocno się poprawiła.
Na głęboką wodę
17-letni Benedyczak został rzucony na głęboką wodę, mógł zdobyć rozstrzygające gole w ostatnich minutach meczów z Lechią i Koroną, ale nie uczynił tego z braku doświadczenia. To jest piłkarz, który wykonuje ogromną pracę, w spotkaniu z Koroną brał udział w aż 36 pojedynkach, ale tylko co trzeci kończył zwycięsko, zanotował jeden na pięć udanych dryblingów i aż 17 strat. Pobiera naukę, ale płaci za to drużyna.
Pogoń w przerwie letniej przeprowadziła aż dziewięć transferów, z których zaledwie dwa do formacji obronnej. Trudno mówić o wzmocnieniach w przypadku Davida Steca i Mariusza Malca. W tej formacji drużyna na pewno osłabiła się, natomiast w formacji ofensywnej pozyskała aż siedmiu piłkarzy, z których dotąd nie zaprezentowało się jedynie dwóch: Michał Żyro i Mousfian Benyamina.
W linii pomocy i ataku zagrało w obecnym sezonie aż pięciu nowych piłkarzy i trudno o którymkolwiek powiedzieć, żeby zachwycił. Kozulj, Guarrotxena, Podstawski nie zanotowali jeszcze żadnych liczb. Ten pierwszy ma już zaliczonych w ekstraklasie 581 minut, Hiszpan zaliczył 241 minut, a były młodzieżowy reprezentant Portugalii, olimpijczyk z Rio de Janeiro na razie 180 minut.
Wykluczony Benyamina
Benyamina nie zagra do końca roku na pewno, Żyro przyszedł do Pogoni po wielu zdrowotnych perturbacjach, które powróciły zanim zdążył rozegrać choćby jeden mecz. Na boisku zaprezentuje się najwcześniej w przyszłym miesiącu.
Jeżeli klub pozyskuje piłkarzy podatnych na kontuzje, takich jak wspomniany Żyro czy Buksa, to powinien wiedzieć, że wraz ze zmianą klubu organizmy piłkarzy wciąż pozostają te same i wciąż narażone są na niespodziewane zdarzenia.
Pogoń zatem nie tylko nie zdołała wypełnić luki po piłkarzach w klubie niechcianych i z dalszego planu (Kort, Zwoliński, Rapa), ale przede wszystkim tych podstawowych (Piotrowski, Murawski).
Takie rzeczy w klubach piłkarskich dzieją się i trzeba umieć z tego wybrnąć. W przypadku Pogoni i Kosty Runjaica jedynym lekiem na niezadowalającą grę, brak zwycięstw, miejsce w tabeli okazało się przeprowadzanie rekordowych pod względem ilościowym transferów.
Pogoń w tym względzie była w przeszłości bardzo oszczędna, nawet zbyt mocno ostrożna, natomiast obecnie zapragnęła zostać rekinem na rynku transferowym. Podobnie czyni Cracovia. Oba kluby zamykają tabelę i ratunku próbują szukać w nowych piłkarzach, a nie w treningu, sprawieniu, by piłkarze znajdujący się w szerokiej kadrze zespołu stawali się graczami lepszymi, by drużyna lepiej realizowała założenia.
Kosta Runjaic zawsze powtarzał, że chce, by prowadzone przez niego zespoły miały inicjatywę, prowadziły grę, decydowały o wydarzeniach na boisku. Wiosną nie zawsze się to udawało, ale zawsze drużyna próbowała tak grać. Obecnie z każdym meczem brakuje wiary, w meczu z Koroną po szybko strzelonej bramce zespół wycofał się, grał asekuracyjnie, prosił się o kłopoty i nie mogło się to skończyć dobrze.
Fizyczne zaległości
Nie da się też nie zauważyć, że zespół źle wygląda pod względem fizycznym. Piłkarze ciężko biegają, nie potrafią przejąć inicjatywy, przegrywają pojedynki, niżej skaczą. Korona w meczu z Pogonią wygrała 53 procent pojedynków i aż 61 procent pojedynków w powietrzu.
Korona przed przerwą miała 55 procent posiadania piłki, a po przerwie aż 61 procent. Przewaga gości była zatem duża, cały czas rosła. Między 60., a 75. minutą meczu, a więc po zdobyciu wyrównującej bramki przewaga w posiadaniu piłki była po stronie Korony przygniatająca, na poziomie 70 procent. W meczach rundy wiosennej takie sytuacje nie zdarzały się.
Ponadto trener na konferencji publicznie skrytykował za stratę bramki Dawida Błanika. To jest piłkarz, który w rundzie jesiennej poprzedniego roku wyróżniał się na boiskach I ligi, w 19 meczach zdobył 4 gole, zaliczył 2 asysty, po przyjściu do Pogoni nie znalazł uznania w oczach szkoleniowca, od początku roku zagrał w 9 meczach, w sumie na boisku przebywał łącznie przez 165 minut, ale to jego właśnie trener publicznie oskarżył o stratę punktów.
Emocje trenera
Może ekstraklasa stanowi dla Błanika zbyt wysokie progi, a może to trener nie potrafi wyegzekwować od piłkarza potencjału. Szkoleniowiec miał pretensje do swoich piłkarzy, że nie pokazują w trakcie meczu tego, co na treningach. Można było zrozumieć to w ten sposób, że to głównie piłkarze są winni, nie trener.
Emocjonalne wypowiedzi podczas niedzielnej konferencji prasowej to niebezpieczny sygnał, zalążek do konfliktu, jaki miał miejsce przed rokiem pomiędzy trenerem Skorżą a zespołem. Jeżeli Pogoń ma się w ekstraklasie utrzymać, bo oczekiwania wobec tej drużyny są na coraz niższym poziomie, to przede wszystkim jedność musi panować w szatni, a uwagi względem piłkarzy muszą być przekazywane bezpośrednio im, a nie dziennikarzom kilka minut po meczu.
Poza tym Błanik stracił piłkę, po czym Korona miała rzut rożny. Gola zdobyła dopiero po kornerze, kiedy Dvali nie upilnował Diawa. Poza tym szczecinianie po przerwie wykonali zaledwie dwa celne podania w pole karne przeciwnika, a przecież to w formacji ofensywnej klub dokonał najwięcej transferów. Drużyna może stracić gola, a nawet dwa, ale musi umieć na to odpowiedzieć. Pogoń nie umie, a trener bardzo szybko znajduje kozła ofiarnego. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser