Czwartek, 18 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Rewanż po 25 latach

Data publikacji: 23 października 2018 r. 21:51
Ostatnia aktualizacja: 23 października 2018 r. 21:51
Piłka nożna. Rewanż po 25 latach
 

Portugalia będzie rywalem polskich piłkarzy w barażach do młodzieżowych mistrzostw Europy. W drugiej parze Grecja zmierzy się z Austrią. Spotkania muszą zostać rozegrane między 12 a 20 listopada. Gospodarzem pierwszego będzie Polska.

Do gry uprawnieni są zawodnicy urodzeni nie wcześniej niż w 1996 roku. Z Pogoni realne szanse na powołanie ma dwóch piłkarzy: Adam Buksa i Sebastian Kowalczyk, obecnie podstawowi gracze ligowej drużyny grającej w ekstraklasie.

Przez kwalifikacje do turnieju tej rangi udało jej się awansować przy okazji zmagań w 1994 roku. Wówczas brało w nim udział osiem drużyn, a ćwierćfinał rozgrywano w formie dwumeczu. Biało-czerwoni ulegli w nim Portugalii mającej w składzie m.in. słynnego Luisa Figo, Rui Costę, Abela Xaviera, Joao Pinto oraz obecnego trenera Legii Warszawa Ricardo Sa Pinto.

9 marca 1994 r. jest datą dla polskiej i szczecińskiej piłki nożnej szczególną. Tego dnia polska reprezentacja młodzieżowa rozegrała przed własną publicznością ostatni mecz na szczeblu ćwierćfinału mistrzostw Europy do lat 21. Odbył się on w Szczecinie na stadionie przy ul. Twardowskiego.

Dream Team w Szczecinie

Może sam ten fakt nie byłby aż na tyle godny uwagi, gdyby nie rywal, z którym przyszło się naszej drużynie mierzyć. Jeżeli w całej historii młodzieżowej piłki nożnej na świecie był zespół zasługujący na miano absolutnego Dream Teamu wszech czasów, to taką drużyną była blisko ćwierć wieku temu Portugalia.

Figo, Rui Costa, Joao Pinto, Sa Pinto, Rui Jorge, Jorge Costa, Capucho, Abel Xavier czy Paixe to były złote dzieci nie tylko portugalskiej, ale też światowej piłki nożnej. Kilku z nich na trwałe wpisało się w kroniki futbolu. Na pewno takim piłkarzem był Figo, ale również Rui Costa czy Joao Pinto.

Obecny piłkarz Pogoni Szczecin Tomas Podstawski miał w młodzieżowych reprezentacjach trenerów, którzy grali na szczecińskim stadionie blisko ćwierć wieku temu. W roku 1994 w ćwierćfinale młodzieżowych mistrzostw Europy Polska przegrała z Portugalią w składzie między innymi z Emilio Peixe i Rui Jorge.

Trenerzy Podstawskiego

Ten pierwszy doprowadził reprezentację Portugalii z Podstawskim w składzie do trzeciego i drugiego miejsca w mistrzostwach Europy juniorów w roku 2013 i 2014, natomiast ten drugi prowadził reprezentację olimpijską podczas turnieju w Rio de Janeiro w roku 2016, w którym również grał Podstawski. Jest też trenerem obecnej młodzieżówki, przeciwko której zagrają być może Buksa i Kowalczyk.

Do dziś trwają spekulacje, czy znakomite pokolenie portugalskich piłkarzy urodzonych w roku 1972 w pełni wykorzystało swoją szansę. Wicemistrzostwo Europy, trzecie miejsce w mistrzostwach Europy, ćwierćfinał mistrzostw Europy czy czwarte miejsce na igrzyskach olimpijskich to osiągnięcia okazałe, ale w Portugalii spodziewano się znacznie więcej.

Młodzieżowa reprezentacja Portugalii przyjechała 25 lat temu do Szczecina w glorii mistrzów świata do lat 20. W finale rozegranym w roku 1991 na starym stadionie Benfiki zasiadło 120 tys. kibiców, a Portugalia ograła po serii rzutów karnych Brazylię. Najlepszym piłkarzem całego turnieju był defensywny pomocnik Emilio Paixe, który spośród całej plejady utalentowanych graczy poczynił zdecydowanie najmniejsze postępy. W roku 1994 był postacią centralną – stawianą na równi z Figo czy Rui Costą.

Partnerzy Juskowiaka

Rui Costa, Figo, Sa Pinto, Capucho i Paixe byli wtedy kolegami klubowymi Andrzeja Juskowiaka – króla strzelców igrzysk olimpijskich w Barcelonie ze Sportingu Lizbona. To nie były czasy, kiedy o każdej postaci można się było dowiedzieć w ciągu kilku sekund niemal wszystkiego w internecie. Cennych informacji udzielał nam w latach 90. 23-letni reprezentant Polski, który nie mylił się w swojej ocenie i przepowiadał największą karierę Figo i Rui Costa.

O organizację ćwierćfinałowego meczu w Szczecinie mocno zabiegał ówczesny dyrektor Pogoni Andrzej Rynkiewicz. Sprzyjający klimat, tradycyjnie duże zainteresowanie publiczności w Szczecinie i fakt, że w szerokiej kadrze było aż trzech portowców (Majdan, Stolarczyk, Moskalewicz) sprawiło, że mecz odbył się w Szczecinie.

Gwiazdy portugalskiej piłki miały dopiero rozbłysnąć na dobre w kolejnych latach, ale już wtedy stanowiły o sile swoich bardzo mocnych klubów: Sportingu, Benfiki i Porto. Również pod względem organizacyjnym Portugalia przygotowana była do meczu zdecydowanie lepiej. Zakwaterowana była w hotelu Radisson, podczas gdy młodzi polscy piłkarze w hoteliku klubowym przy hali sportowej przy ul. Witkiewicza.

Urodziny sędziego

Na sędziego wyznaczono arbitra z Rosji, który akurat w dniu meczu obchodził urodziny. Delegacja portugalska wiedziała o tym i w przeddzień spotkania ufundowała mu okazały prezent, podczas gdy oficjele z PZPN o takim szczególe już zapomnieli. To były jeszcze czasy, gdy takie sytuacje bywały na porządku dziennym – dziś absolutnie są niedopuszczalne.

Po rosyjskim arbitrze trudno było dostrzec, by szczególnie faworyzował drużynę przyjezdną, ale kilka kontrowersyjnych decyzji na naszą niekorzyść podjął. W pierwszej połowie, która przebiegała pod wyraźne dyktando gospodarzy, nie uznał jednej z dwóch bramek, dopatrując się pozycji spalonej.

Gdyby po 45 minutach polscy piłkarze prowadzili 2:0, a nie 1:0, to końcowy efekt mógłby być różny. Ponadto podopieczni trenera Wiktora Stasiuka nie dotrwali do końca meczu w pełnym składzie. Czerwoną kartkę otrzymał Ratajczyk. Ostatecznie Portugalia wygrała aż 3:1, górując nad polskim zespołem po przerwie zdecydowanie.

Rozżalony Majdan

Po spotkaniu mocno rozgoryczony był kapitan zespołu, bramkarz Pogoni Szczecin Radosław Majdan, który narzekał szczególnie na organizację.

– Portugalczycy pokazali klasę, ale byli też lepiej przygotowani pod względem organizacyjnym – mówił po spotkaniu Majdan. – My nie mieliśmy podstawowego sprzętu, czekaliśmy na dresy, buty, które potem musieliśmy zwrócić.

Porównując indywidualne osiągnięcia polskich i portugalskich piłkarzy, trudno się dziwić, że dwumecz rywale wygrali zdecydowanie (w Szczecinie zwyciężyli 3:1, a w rewanżu 2:0). Jednak przebieg szczególnie pierwszej połowy szczecińskiej potyczki dawał wiele powodów do satysfakcji.

– Ja nie widziałem w pierwszych 45 minutach, że to Portugalia jest Dream Teamem – mówił po spotkaniu trener Wiktor Stasiuk. – Nasi chłopcy: Mosór, Ratajczyk, Kucharski czy Dąbrowski oszukiwali z łatwością przeciwnika. Zabrakło nam szczęścia, a potem coś pękło i wszystko się posypało.

Poziom nie do powtórzenia

Polska reprezentacja kończyła zatem eliminacje w gronie ośmiu najlepszych drużyn na kontynencie. Dziś dopiero widzimy, jak dobre to były dla polskiej piłki czasy, a jeszcze bardziej cieszy, że niemal zawsze z udziałem piłkarzy Pogoni.

Zespół z roku 1994 z całą pewnością był poza zasięgiem nie tylko polskiej drużyny. Figo i spółka doszli do finału młodzieżowych mistrzostw Europy, gdzie pechowo, po serii rzutów karnych, przegrali z broniącymi się uparcie przez 120 minut Włochami. Już dwa lata później najlepsi z nich grali w finałach mistrzostw Europy i igrzyskach olimpijskich w Atlancie, a w Polsce zmarnowano kolejne utalentowane pokolenie piłkarzy.

W kadrze na dwumecz z Portugalią raczej nie należy spodziewać się 20-letniego Marcina Listkowskiego, który nie tylko wypadł z reprezentacji, ale też z ekstraklasy. Jest obecnie piłkarzem I-ligowego Rakowa Częstochowa, a jeszcze przed niespełna dwoma laty był postrachem swoich portugalskich rówieśników podczas eliminacji do mistrzostw Europy juniorów.

Listkowski kontra Dalot

W swoim ostatnim meczu na poziomie juniora Listkowski rywalizował o awans do finałowego turnieju mistrzostw Europy ze swoimi rówieśnikami z Portugalii. Rywale wygrali 3:1, Listkowski był kapitanem zespołu, naszym najlepszym piłkarzem, zdobywcą jedynego gola.

Z tamtej drużyny w obecnej młodzieżówce gra tylko dwóch piłkarzy: Szymański i Jóźwiak. Istnieje zatem wyraźny problem z odpowiednim przejściem najbardziej utalentowanych juniorów na poziom seniorski.

Z drużyny juniorów reprezentacji Portugalii sprzed niespełna dwóch lat wywodzą się natomiast tacy piłkarze, jak Diogo Dalot, za którego Manchester United zapłacił 22 mln euro, oraz Rafael Leao, który odszedł do francuskiego Lille za kwotę 6 mln euro. Pedro Pereira został natomiast odkupiony przez Benfikę Lizbona z Sampdorii Genua za 2,6 mln euro.

Jak widać, młodzi Portugalczycy znacznie łatwiej i płynniej przechodzą przez trudny okres dojrzewania z wieku juniora do seniora, choć wielu z nich też ma z tym dość poważny problem.

Do wyróżniających się piłkarzy obecnej młodzieżówki reprezentacji Portugalii należą między innymi: napastnik Diogo Jota, kapitan reprezentacji Portugalii, za którego angielski Wolverhampton zapłacił 14 mln euro, a także Joao Carvalho, za którego Nottingham Forest zapłacił 15 mln euro, oraz Gil Dias, którego Monaco wykupiło z Bragi za 5 mln euro. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. D. Janowski

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA