Rozmowa z Markiem Leśniakiem - byłym piłkarzem Pogoni i reprezentacji Polski
4 czerwca 1989 roku, to dzień pierwszych wolnych wyborów w powojennej Polsce. W niedzielę mija 28 lat od tamtego wydarzenia. Dzień przed, otuchy swoim rodakom próbowali dodać polscy piłkarze, rozgrywający eliminacyjny mecz do mistrzostw świata z Anglią na Wembley.
To była pierwsza konfrontacja naszej drużyny na słynnym angielskim stadionie po remisowej wiktorii, która otworzyła nam drogę na Mundial do RFN w roku 1974. Tym razem skończyło się jednak katastrofą. Jednym z piłkarzy grającym w tym spotkaniu był Marek Leśniak - wtedy gracz Bayeru Leverkusen, a wcześniej Pogoni Szczecin.
- Czy polscy piłkarze myśleli wtedy o wolnych wyborach do parlamentu ?
- Wszyscy wiedzieli, że to jest dzień szczególny, ale tak naprawdę to niewielu zdawało sobie sprawę, jakie to może przynieść konsekwencje w przyszłości. Przyniosły bardzo duże, ale my bardziej myśleliśmy o meczu, jak go rozegrać.
- To był pana pierwszy występ w reprezentacji od sławetnej ucieczki do RFN. W przeddzień wolnych wyborów cofnięto jednak panu dyskwalifikację ?
- Idea była taka, że w kraju następuje wiele zmian i muszą one dotyczyć też sportowców. Było wielu takich jak ja, którzy nielegalnie opuszczali kraj, by realizować się pod względem sportowym. Wcześniej uczynili tak inni gracze Pogoni: Janusz Turowski, Jarosław Biernat, Janusz Makowski, a także nasz słynny pięściarz Dariusz Michalczewski.
- Powrót do reprezentacji był jednak niefortunny.
- Przegraliśmy 0:3, a winą za porażkę obarczano tych piłkarzy, którzy grali w zagranicznych klubach. Zarzucano nam, że myślimy tylko o pieniądzach.
- Czy przed meczem wyczuwało się w drużynie, że w kraju dzieje się coś ważnego ?
- To była raczej niepewność. Wiązaliśmy jednak duże nadzieje. Pamiętamy, że dobrzy piłkarze nie mogli wyjeżdżać z kraju w dowolnym momencie, ale po ukończeniu określonego wieku. To była sztuczna bariera, która nam piłkarzom mocno doskwierała. W kontekście wolnych wyborów myśleliśmy głównie o naszych sprawach, ale to chyba normalne.
- Czy wśród piłkarzy byli tacy, którzy w jakiś szczególny sposób angażowali się w politykę ?
- Podobno takim człowiekiem był Romek Kosecki, ale ja nie zauważyłem, by jakoś szczególnie przeżywał to co dzieje się w kraju. Romek grał wtedy jeszcze w Legii, a każdy piłkarz z krajowego klubu myślał głównie o zagranicznym kontrakcie. Romek też. W Londynie Romek był moim zmiennikiem. Wszedł za mnie na boisko na ostatnie pół godziny.
- W meczu z Anglią grali wtedy również późniejsi trenerzy Pogoni: Ryszard Tarasiewicz i Dariusz Wdowczyk. Reprezentowali wtedy jeszcze polskie kluby.
- Dla nas piłkarzy wolne wybory oznaczały większą łatwość przy wyjeździe do zagranicznego klubu, a to było wtedy najważniejsze. Zarówno Rysiek, jak i Darek jeszcze jesienią roku 1989 zmienili kluby na zagraniczne. To samo stało się z innymi wtedy polskimi piłkarzami grającymi na Wembley: Robertem Warzychą, Janem Urbanem, wspomnianym Koseckim.
- Dziękuję za rozmowę. Wojciech Parada