Piłkarze II-ligowego beniaminka ze Skolwina po raz drugi praktycznie w ciągu tygodnia musieli pokonywać blisko 700 km do Bielska-Białej by zmierzyć się z tamtejszym Rekordem, bo za pierwszym razem po opadach deszczu gospodarze nie przygotowali boiska, a nie chcieli też grać na drugi dzień i mimo oficjalnego protestu szczecinian, PZPN nie przyznał walkoweru (co niedawno uczynił bez wahania gdy z powodu opadów śniegu Świt nie przygotował odpowiednio murawy na mecz z Olimpią Grudziądz), lecz wyznaczył nowy termin zawodów. Władze klubu ze Stołczyńskiej zastanawiały się, czy jechać po raz kolejny na drugi kraniec Polski, jednak podjęto decyzję, by rozegrać mecz i po sportowemu udowodnić swą wyższość, co nasi piłkarze uczynili w iście rekordowy sposób, już do przerwy prowadząc 3:0!
II liga piłkarska: REKORD Bielsko-Biała - ŚWIT Szczecin 1:3 (0:3); 0:1 Mateusz Pańkowski (15 samobójcza), 0:2 Grzegorz Aftyka (27), 0:3 Grzegorz Aftyka (42), 1:3 Jakub Rajczykowski (85 samobójcza).
Świt: Jakub Rajczykowski - Szymon Nowicki (46 Dawid Fornalik), Rafał Remisz, Krzysztof Janiszewski, Jędrzej Góral, Kacper Nowak - Bartłomiej Kasprzak, Kacper Wojdak (46 Oskar Kalenik), Dawid Kort (90 Damian Ciechanowski) - Krzysztof Ropski, Grzegorz Aftyka (75 Aron Stasiak)
Żółte kartki: Jakub Ryś, Tomasz Boczek, Mateusz Klichowicz - Stasiak. Sędziował: Patryk Świerczek (Brzesko). Widzów ok. 400.
Podczas spotkania na kameralnym stadionie Rekordu - którego piłkarze są potentatami, a nawet mistrzami kraju, ale w wersji halowej, czyli w futsalu - optyczną przewagę mieli gospodarze, częściej będąc w posiadaniu piłki i oddając zdecydowanie więcej strzałów. Zasłużenie wygrali jednak goście z grodu Gryfa, których głównym atutem były nieszablonowe, groźne akcje, a przede wszystkim skuteczność, dzięki której praktycznie już do przerwy zapewnili sobie końcowy sukces.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili miejscowi, ale strzał Daniela Świderskiego zablokował Remisz, a w odpowiedzi pod drugą bramką Ropski w obiecującej pozycji uderzył nieco nad poprzeczką. W 15. minucie Kort otrzymał świetne podanie od Nowickiego, po czym bardzo mocno dośrodkował wzdłuż bramki, a piłka odbiła się od Pańkowskiego i wpadła do siatki. Niecały kwadrans później Kort po krótkiej wymianie podań z kolegami, przeprowadził długi rajd wbiegając w pole karne, gdzie się nagle zatrzymał i kompletnie myląc rywali, piętą zagrał w tzw. uliczkę Aftyce, który z bliska podwyższył wynik. Tuż przed przerwą szczecinianie szybko rozegrali rzut wolny na swojej połowie boiska, a Kort dalekim podaniem obsłużył Aftykę, zaś ten z pierwszej piłki zdobył trzeciego gola dla Świtu, który w pierwszej połowie miał 100-procentową skuteczność!
Po zmianie stron Rekord rozpoczął grę z czterema rezerwowymi, ale niewiele to zmieniło w obrazie boiskowych wydarzeń, a Świt nie cofnął się do obrony, prezentując otwarty futbol i atakując jeszcze częściej niż w pierwszych 45 minutach. Najpierw strzał Aftyki lobem w okienko, z najwyższym trudem obronił Wiktor Kaczorowski, a chwilę później szczecinianie przechwycili piłkę i z bliska uderzał Kort, lecz skończyło się jedynie kornerem. Bielszczanie odpowiedzieli minimalnie niecelną główką Świderskiego, po czym świetny solowy rajd przeprowadził Nowak i nie mamy pewności, czy piłka nie uderzyła padającego w polu karnym obrońcę, lecz sędzia nie przerwał gry, a kontynuowana akcja zakończyła się strzałem i jedynie rzutem rożnym. Po jednym z nielicznych ataków miejscowych z bliska strzelał Świderski, ale dość lekko i pewnie interweniował Rajczykowski, który pod koniec pierwszej połowy wymagał dłuższej pomocy medycznej z powodu urazu podudzia. W 73. minucie przeciwnicy zablokowali strzał Korta (lub piłka uderzyła w któregoś ze szczecinian), a po chwili w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Ropski (czy aby nie było tam spalonego?), ale strzelił obok słupka. W ostatnich dziesięciu minutach Rekord zdołał w końcu przejąć inicjatywę i najpierw Ryś strzelił tuż obok bramki, a po chwili zacentrował Zbigniew Wojciechowski, zaś Rajczykowski interweniował tak niefortunnie, iż sędziowie (główny z liniowym) uznali, że bramkarz zaliczył samobója, bo piłkę wybił w pole już zza linii bramkowej. Po honorowym trafieniu gospodarze nadal atakowali i dwie minuty później Ryś przeprowadził solowy rajd w poprzek pola karnego zakończony strzałem w poprzeczkę. Gdyby padł wtedy kontaktowy gol, doszłoby zapewne do nerwowej końcówki... W ostatniej, czwartej minucie doliczonego czasu, niedawno wprowadzony na boisko Kacper Kasprzak, strzelił tuż nad szczecińską poprzeczką, a później już do końca podopieczni trenera Tomasza Kafarskiego byli w posiadaniu piłki i zasłużenie zwyciężyli.
Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Świt zajmuje 6. miejsce, premiowane udziałem w barażach o awans do I ligi. Szczecinian czekają jeszcze tylko mecze z ekstraklasowymi rezerwistami, Zagłębiem II w Lubinie (w piątek o godz. 16) oraz z ŁKS-em II Łódź na Skolwinie (wszystkie mecze ostatniej kolejki odbędą się 7 czerwca o godz. 17.30). Być może nawet jedno zwycięstwo da naszej drużynie I-ligową szansę, bo rywale w walce o barażowe miejsca grają pomiędzy sobą, więc muszą potracić punkty (KKS 1925 Kalisz z Podbeskidziem i Podbeskidzie z Hutnikiem).
Teraz największe obawy budzi jednak regeneracja naszych zawodników, bo z Bielska-Białej wrócą w środę rano, a już w czwartek muszą wyjechać do Lubina, choć w grę wchodzi też wyjazd w dniu meczu, czyli w piątek przed południem. ©℗ (mij)