Piłkarze Ruchu Chorzów przegrali w piątek na własnym boisku z Lechem Poznań 0:5 i była to najwyższa porażka chorzowskiej drużyny na stadionie przy ul. Cichej w długiej historii jednego z najbardziej zasłużonych polskich klubów.
Wcześniej Ruch kilka razy przegrywał po 0:4. Raz w takim stosunku pokonała chorzowian na jego boisku Pogoń. Było to 27 sierpnia 1983 roku. Przebieg meczu i jego wynik odbiły się w kraju szerokim echem.
Pogoń wygrała wówczas 4:0 po trzech golach Marka Leśniaka i jednym Dariusza Krupy. Trenerem drużyny był Eugeniusz Ksol, który w Chorzowie się wychował, w Ruchu stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Trenerem Ruchu był natomiast Orest Lenczyk, który 12 lat później trafił na pół roku do Pogoni.
Lider z kompletem zwycięstw
Ruch był przed tym meczem zdecydowanym faworytem. W czterech pierwszych meczach nowego sezonu odniósł cztery zwycięstwa, ale nad przeciwnikami bardzo renomowanymi. Pokonał na wyjeździe w śląskich derbach zarówno Górnika Zabrze, jak i GKS Katowice. Wygrał też w Warszawie z miejscową Legią. Do tego dołożył wygraną na własnym boisku z ŁKS Łódź 2:1.
W Chorzowie zapanowała euforia. Ruch w czterech spotkaniach stracił zaledwie dwa gole i nikt nie mógł przypuszczać, że Pogoń okaże się dla chorzowian tak bezlitosna. Szczecinianie też dobrze weszli w sezon. Z czterech spotkań wygrali trzy, a przegrali tylko na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Wtedy nikogo to nie dziwiło, bo w Zabrzu Pogoń aż do 2006 roku nie potrafiła wygrać, a rzadko kiedy nawet remisowała.
Ruch i Pogoń, to były drużyny, które uplasowały się w ścisłej czołówki poprzedniego sezonu. Ruch zakończył rywalizację na trzecim miejscu, a Pogoń na czwartym. Żadna z drużyn nie zakwalifikowała się jednak do europejskich pucharów. Na tamten czas Polska mogła bowiem wystawić do europejskiej rywalizacji zaledwie trzy zespoły: mistrza, wicemistrza i zdobywcę pucharu Polski.
Międzynarodowe doświadczenie
Pogoń zatem musiała obejść się smakiem i nie zakwalifikowała się po raz pierwszy do europejskich rozgrywek. Nie znaczy to wcale, że szczecinianie nie mieli wówczas doświadczenia w grze z drużynami zagranicznymi. Mieli i to całkiem spore.
Latem 1983 roku w Brugge rozgrywany był w bardzo mocnej obsadzie turniej towarzyski z udziałem gospodarzy, PSV Eindhoven i Borussi Dortmund. Pogoń pojechała na ten turniej trochę przypadkowo. Polski futbol liczył się wtedy bardzo mocno. Polska była trzecią drużyną świata, a Widzew w roku 1983 grał w półfinale Pucharu Europy.
Z Brugge przyszło zaproszenie dla polskiej drużyny klubowej i pierwotnie miała jechać Gwardia Warszawa. To był wtedy klub milicyjny, ale drużyna powoli rozpadała się, odszedł między innymi Dariusz Dziekanowski do Widzewa. Z okazji skorzystała Pogoń i wyjechała na turniej.
- Mieliśmy wtedy najsilniejszą drużynę w historii klubu – opowiada trener portowców Eugeniusz Ksol. - W Brugge najpierw pokonaliśmy gospodarzy 2:0, a następnie w finale Borussię 1:0. To były czołowe drużyny w Europie.
Pokonali Werder i Malmoe
To nie były jedyne międzynarodowe sukcesy piłkarzy Pogoni w przerwie letniej roku 1983. Pogoń została zgłoszona do rozgrywek o puchar Intertoto, mającego wówczas bardzo mocną renomę. Szczecinianie trafili do bardzo mocnej grupy z: Werderem Brema, FC Malmoe i St. Gallen.
W drużynie niemieckiej rosiło się od reprezentacyjnych piłkarzy. Dieter Burdenski i Uwe Reinders, to byli wtedy aktualni wicemistrzowie świata, natomiast Rudi Voeller wschodzącą gwiazdą niemieckiego futbolu. Największą gwiazdą był jednak austriacki obrońca Bruno Pezzey – dwukrotny uczestnik mistrzostw świata i wtedy jeden z najlepszych defensorów na świecie. Drużynę z takimi graczami Pogoń pokonała na własnym boisku 2:1.
Pogoń dwukrotnie wtedy pokonała szwedzki Malmoe - 2:0 u siebie i 2:1 na wyjeździe. To nie była wtedy taka drużyna, jak dziś, która potrafi przegrać w Barcelonie 0:7. To był zespół, który w roku 1979, a więc zaledwie cztery lata wcześniej dotarł do finału Pucharu Europy, czyli dzisiejszej Ligi Mistrzów.
Premierowy sezon Leśniaka
Pogoń zatem nie jechała do Chorzowa w roli kopciuszka, ale zespołu znającego swoją wartość i mającą kilka indywidualności. Sezon 1983/84 był pierwszym 19-letniego wówczas Marka Leśniaka, kiedy był podstawowym zawodnikiem.
Jeszcze w czerwcu 1983 wziął udział w turnieju finałowym mistrzostw świata do lat 20 w Meksyku. Polska reprezentacja zajęła na tym turnieju trzecie miejsce – identyczne, jak pierwsza reprezentacja rok wcześniej.
Leśniak był wiodącą postacią drużyny, strzelił w turnieju trzy gole. Jego morale przed pierwszym sezonem w ekstraklasie, w którym miał pełnić rolę nie tylko rezerwowego, było na bardzo wysokim poziomie, co potwierdził meczem w Chorzowie - do piątku najwyżej przegranym przez gospodarzy na własnym boisku. ©℗ (par)
Fot. Marek Biczyk