24 - letni Mateusz Matras nie był w przerwie letniej piłkarzem, którego trener Czesław Michniewicz widział w wyjściowej jedenastce. Pogoń pozyskała dwóch klasowych stoperów: Jarosława Fojuta i Jakuba Czerwińskiego i chciała mieć nowego defensywnego pomocnika.
Matras w tym czasie przygotowywał się do sezonu i musiał oswoić się z sytuacją, że nie jest w Pogoni piłkarzem pierwszego wyboru. Ostatecznie Pogoń nie zatrudniła nowego defensywnego pomocnika. Dla Matrasa oznaczało to jedno. Będzie piłkarzem pierwszej jedenastki.
W pierwszych sześciu kolejkach spisywał się przyzwoicie. Wypełniał zadania taktyczne, zajmował się głównie defensywą. Praktycznie nie uczestniczył w akcjach ofensywnych. W pierwszych sześciu meczach nie oddał celnego strzału, nie zanotował celnego podania w pole karne przeciwnika i nie miał ani jednego kontaktu z piłką w polu karnym rywala. W akcjach ofensywnych był praktycznie bezużyteczny.
Trener Michniewicz w meczu z Górnikiem Łęczna postanowił nawet, że wysoki piłkarz Matras przy stałych fragmentach gry asekurował własny zespół przed kontrami. Do takich zadań wyznacza się głównie piłkarzy niższych, bardziej zwrotnych i słabszych fizycznie. ©℗ (p)
Cały artykuł czytaj we wtorkowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.
