Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 2:1 (1:0) 1:0 Buksa (14), 2:0 Buksa (47), 2:1 Imaz (83).
Żółte kartki: Drygas, Kozulj, Buksa (Pogoń), oraz Kostal, Bartkowski, Pietrzak, Ondrasek, Basha (Wisła).
Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa).
Widzów 3 750.
Pogoń: Załuska - Stec (90, Rudol), Walukiewicz, Dwali, Nunes - Kowalczyk, Podstawski, Drygas, Kozulj (81, Matynia), Majewski (76, Hołota) - Buksa.
Wisła: Lis - Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Boguski (63, Kolar), Basha, Kort (63, Halilovic), Imaz, Kostal (71, Wojtkowski) - Ondrasek.
Pogoń przełamała się. W dziewiątym meczu obecnego sezonu odniosła pierwsze zwycięstwo i to nad liderem. Wygrana była pewna, jednobramkowy wynik nie odzwierciedla obrazu gry, który wyglądał od strony portowców znakomicie.
Szczecinianie rozegrali najlepszy mecz w sezonie, jeden z najlepszych w tym roku i za kadencji trenera Runjaica. Zapracowali na zwycięstwo w całym meczu. Nawet w ostatnim kwadransie, kiedy ważyły się losy zwycięstwa, to Pogoń nie broniła się rozpaczliwie, nie zamurowała własnej bramki, nie spanikowała.
Broniła się mądrze, jak najdalej od własnej bramki, już na połowie przeciwnika, nawet pod jego polem karnym. Robiła to w ostatnim fragmencie meczu mając w nogach mecz rozegrany na bardzo wysokiej intensywności, w bardzo dużym tempie. Była zatem do spotkania świetnie przygotowana pod względem fizycznym, piłkarze dużo biegali, wygrywali pojedynki, zbierali drugie piłki.
Bez słabych punktów
To był naprawdę zespół, który oglądało się z przyjemnością, z dużym uznaniem i szacunkiem. Zasługiwał na brawa od samego początku, dominował przez cały mecz i chciałoby się taką drużynę oglądać zawsze. W drużynie Pogoni nie było słabych punktów, każdy z piłkarzy wypełniał swoje zadania, każdy grał ofiarnie, ambitnie, z pasją.
Być może mecz z Wisłą był już tym, w którym zawodnicy poczuli strach, że może powtórzyć się rok poprzedni. Sytuacja zespołu wciąż jest trudna, nawet zła, ale poziom zaprezentowany w spotkaniu z liderem, uchodzącym do tej pory za grający szybko, pomysłowo, ofensywnie na pewno wlał w serca kibiców dużą dawkę optymizmu.
Pogoń pokazała na jakim poziomie może grać i oczekiwać będziemy takiej postawy w każdym spotkaniu. Drużyna meczem z Wisłą ustawiła sobie poprzeczkę, której nie będzie wolno jej strącić. Wymagania będą wysokie, odpowiednie do poziomu zaprezentowanego w piątkowy, deszczowy wieczór.
Trzy zmiany i metamorfoza
Trener Runjaic w porównaniu z meczem z Koroną dokonał trzech zmian i wszystkie spowodowały dużą metamorfozę w poczynaniach całego zespołu. Przede wszystkim zespół zagrał z dobrze dysponowanym napastnikiem, wcześniej nasz szkoleniowiec nie miał takiego komfortu.
Buksa potwierdził, że był wart wydanych na niego pieniędzy, ale nie tylko zdobytymi golami. To był piłkarz walczący, mocno naciskający, wywierający presję, świetnie współpracujący szczególnie z Drygasem. Tych dwóch piłkarzy i niemal bezbłędny w destrukcji Podstawski, to zdecydowanie najlepsi gracze meczu.
Okazało się też, że Pogoń może grać na zupełnie innym poziomie, potrafi wygrywać mecze w sytuacji, gdy kilku piłkarzy jest kontuzjowanych. Absencja kilku czołowych graczy miała na pewno jakiś wpływ na wcześniejsze słabe mecze, ale przede wszystkim źle funkcjonował cały zespół, źle ze sobą współpracowali poszczególni gracze.
W piątek wiele spraw zadziałało, wiele akcji zazębiało się, była odpowiednia asekuracja, a także odwaga, pomysł, determinacja. To są atrybuty niezbędne i oczekiwać tego będziemy w każdym kolejnym meczu.
Każdy piłkarz schodzący z boiska miał uraz, nikt się nie oszczędzał, nie brakowało żółtych kartek, starć, fauli, pojedynków w parterze. To była walka godna klasowej drużyny, Pogoń nią w piątek była. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser