Chemik Police - Gryf Wejherowo 2:3 (0:1); 0:1 Lisiecki (9), 0:2 Renusz (50), 1:2 Klimkowicz (74), 2:2 Rudnik (90), 2:3 Trytko (90+2).
III-ligowy pojedynek polickiej młodzieży, kierowanej na boisku przez doświadczonego Ławę, ze spadkowiczem z II ligi trenowanym przez byłego piłkarza Pogoni Szczecin Grzegorza Nicińskiego, był dobrym i emocjonującym widowiskiem, a zwłaszcza w dramatycznej końcówce.
Byli II-ligowcy bardzo szybko, bo już w 9 minucie uzyskali prowadzenie, które podwyższyli tuż po przerwie, ale policzanie nie zamierzali się poddawać. Zostawili na murawie sporo zdrowia, z czasem ich optyczna przewaga systematycznie rosła, a na ostatnie pół godziny praktycznie zamknęli wejherowian na własnej połowie.
Efektem zdecydowanej przewagi był kontaktowy gol Klimowicza na kwadrans przed końcem i wyrównanie Rudnika w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Niestety, w doliczonej drugiej minucie górę wzięło doświadczenie goście, gdy po rzucie rożnym rutynowany Trytko strzałem pod poprzeczkę nie dał szans bramkarzowi Brzozowskiemu.
- Mecz był niezły, emocjonujący, a nasza odmłodzona drużyna, z której przed sezonem odeszło aż 21 piłkarzy, których musieli zastąpić juniorzy starsi, spisuje się coraz lepiej - powiedział Bartosz Ława. - Moi młodsi koledzy pokazali nie tylko ogromną wolę walki, ale także spore umiejętności i naprawdę niewiele zabrakło nam do wywalczenia jednego punktu. ©℗ (mij)
Fot. Ariel Szydłowski