W meczu 1/16 finału piłkarskiego Pucharu Polski, w którym Pogoń Szczecin mocno męczyła się w Opolu z defensywnie ustawioną miejscową Odrą, odnosząc ostatecznie skromne wymęczone zwycięstwo 1:0, psikusa sprawił najlepszy, a właściwie jedyny pełną gębą napastnik portowców Efthýmis Kouloúris, otrzymując w ostatniej minucie dogrywki drugą żółtą kartę i w konsekwencji czerwoną. Z tego powodu Grek nie będzie mógł zagrać w pojedynku 1/8 PP z Zagłębiem Lubin na Twardowskiego, który odbędzie się 3, 4 lub piątego grudnia.
Podstawą pauzy Kouloúrisa są dwie żółte kartki (a nie czerwona), bo taka ich liczba powoduje karencję w jednym pucharowym meczu (w lidze, w której spotkań jest zdecydowanie więcej, wisi się dopiero po czterech upomnieniach). Kartka kartce nie równa i czasem trzeba ją dostać w ferworze ostrej walki o piłkę lub przerywając groźną akcję rywali. Czasem są jednak żółte upomnienia tzw. głupie, za dyskusje z arbitrem, krytykowanie jego orzeczeń, czy ostentacyjne odrzucenie piłki. I właśnie za takie przewinienia otrzymał upomnienia szczeciński napastnik. Konsekwencje zaś będą ogromne, bo Grek nie ma zastępców, gdyż młodzieżowiec Patryk Paryzek doznał ostatnio groźnej kontuzji i nie trenuje, a junior Antoni Klukowski praktycznie nie powąchał jeszcze ekstraklasowych stadionów.
Być może więc z konieczności trener Robert Kolendowicz ściągnie w trybie awaryjnym z III-ligowych rezerw byłego ekstraklasowego napastnika Adama Frączczaka. Nie byłby to ewenement, bo nie tak dawno z drugiego zespołu Pogoni do PKO BP Ekstraklasy trafił stoper Wojciech Lisowski, któremu wróżono wcześniej zakończenie kariery w III lidze. Alternatywą może być też desygnowanie do ataku austriackiego pomocnika Aleksandra Gorgona lub zaskoczenie lubinian wystawieniem w napadzie grającego zazwyczaj na skrzydle lub w drugiej linii reprezentanta Armenii Wahana Biczachczjana.©℗ (mij)