Czwartek, 18 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Portowcy w Bundeslidze

Data publikacji: 25 czerwca 2020 r. 16:13
Ostatnia aktualizacja: 25 czerwca 2020 r. 19:09
Piłka nożna. Portowcy w Bundeslidze
 

Niemiecka Bundesliga jako pierwsza z tych poważniejszych lig wznowiła piłkarskie rozgrywki w Europie po przymusowej przerwie spowodowanej koronawirusem. Siłą rzeczy skupiła na sobie jeszcze większą uwagę niż wcześniej. To jest kolejny sezon, w którym brakuje piłkarzy wytransferowanych z Pogoni Szczecin. W latach 1987-95 grało w jednej z najmocniejszych piłkarskich lig na świecie aż pięciu takich piłkarzy.

Później przez jeden sezon występował jeszcze Brasilia. Od tamtego czasu minęło prawie 20 lat, od ostatniego transferu z Pogoni do Bundesligi polskiego piłkarza i na dodatek wypromowanego w szczecińskim klubie upłynęło już ponad ćwierć wieku.

Dziś młodzi polscy piłkarze wolą występować w amerykańskiej MLS, czyli w kraju, gdzie futbol jest na piątym miejscu pod względem zainteresowania miejscowej społeczności, czego najlepszym przykładem jest Adam Buksa, który również miał propozycję z mocnego klubu zaplecza Bundesligi z dużymi szansami na awans.

Piłka nożna w Stanach Zjednoczonych ma pięć razy mniej kibiców niż futbol amerykański i trzy razy mniej fanów od baseballa. Jest również mniej popularna od wyścigów samochodowych i oczywiście też od koszykówki i hokeja na lodzie.

Więcej ludzi interesuje się futbolem amerykańskim na poziomie uniwersyteckim, niż piłką nożną, która może skusić dobrych piłkarzy z lig europejskich lub Ameryki Południowej jedynie wygórowanymi gażami. Gra o prawdziwe i realne trofea, uznanie i piłkarski prestiż toczy się w Europie.

Liczby Leśniaka nie do pobicia

Piłkarzem Pogoni, który w niemieckiej Bundeslidze zrobił największą karierę jest bez wątpienia Marek Leśniak. Jego transfer dokonał się jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy w Polsce panował komunizm i nie było formalnej możliwości zagranicznego wyjazdu poniżej 28. roku życia.

Leśniak w polskiej ekstraklasie grał już sześć lat, rozegrał 150 meczów, zdobył 60 goli, został królem strzelców, dwa razy kwalifikował się do europejskich pucharów, zadebiutował w pierwszej reprezentacji Polski i praktycznie stracił szanse na finałowy turniej igrzysk olimpijskich w roku 1988 w Seulu. Jego motywacje kontynuowania kariery w polskiej ekstraklasie stawały się coraz mniejsze, ale dotyczyło to wielu piłkarzy. Leśniak postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

W roku 1988 miał dopiero 24 lata, ale jednak udało mu się legalnie zmienić barwy klubowe, choć proces ten nie był prowadzony w cywilizowany sposób. Leśniak uciekł po przegranym 0:3 meczu olimpijskiej reprezentacji Polski z Danią w Aarhus i wyjechał do Leverkusen, które było zainteresowane ściągnięciem polskiego napastnika.

Jego ucieczka miała miejsce w dniu, w którym Bayer zdobywał puchar UEFA. W finałowym dwumeczu okazał się lepszy od hiszpańskiego Espanyolu, a podstawowym graczem niemieckiej drużyny był Andrzej Buncol mający za sobą występy w dwóch finałowych turniejach mistrzostw świata.

Polski napastnik ze Szczecina miał zatem trafić nie tylko do jednej z najlepszych niemieckich drużyn, ale również do jednej z najlepszych w Europie prowadzonej przez słynnego holenderskiego szkoleniowca Rinusa Michelsa, który w latach 70. doprowadził reprezentację swojego kraju do tytułu wicemistrza świata.

Pogoń nie zyskała na transferze

Pomoc ministra sportu Aleksandra Kwaśniewskiego sprawiła, że transfer Leśniaka do Bayeru udało się przeprowadzić legalnie. Niemiecki klub kupił 24-latka za kwotę 2 mln marek, ale czasy były takie, że pieniądze nie trafiły na konto klubu, ale do Centralnego Ośrodka Sportu. Gdyby trafiły do klubu, to Pogoń w kolejnym sezonie nie spadłaby z ekstraklasy, ale biłaby się o najwyższe trofea. Tak się jednak nie stało. To był czas, kiedy klub sprzedający swojego najlepszego piłkarza nie miał w tym praktycznie żadnego interesu.

Leśniak w lidze niemieckiej wykręcił takie statystyki, jakich nie uda się prawdopodobnie poprawić żadnemu piłkarzowi wypromowanemu przez Pogoń Szczecin. W I Bundeslidze rozegrał 213 spotkań, zdobył 42 gole i zaliczył 41 asyst. Grał też na poziomie II Bundesligi, która dziś jest za wysokim celem dla większości wyróżniających się piłkarzy w polskiej ekstraklasie. Na tym poziomie zagrał w 84 meczach i zdobył 23 gole.

Do tego wystąpił w 24 meczach Pucharu Niemiec i zdobył 12 goli, na koncie ma 12 meczów w europejskich pucharach i 4 gole, a także 41 spotkań w lidze szwajcarskiej i 12 bramek. Łącznie w zagranicznych klubach na wysokim poziomie rozegrał 376 spotkań i zdobył 81 goli. Wliczając do tego mecze w polskiej ekstraklasie i pierwszej reprezentacji Polski, to bilans Leśniaka wynosi 556 meczów i 151 goli na wysokim europejskim poziomie.

Leśniak trafił do niemieckiej Bundesligi dwa lata po ucieczce Janusza Turowskiego i Jarosława Biernata. Obaj trafili również do renomowanego i jednego z najlepszych klubów niemieckich – Eintrachtu Frankfurt. Zdecydowanie lepiej zaaklimatyzował się Janusz Turowski, który na poziomie Bundesligi zagrał w 105 meczach, zdobył 28 goli, zaliczył 5 asyst. W roku 1988 wywalczył Puchar Niemiec. Został pierwszym byłym piłkarzem Pogoni, który wywalczył trofeum w zagranicznym klubie.

Pięć lat Turowskiego w Bundeslidze

Turowski rozegrał osiem meczów w europejskich pucharach, pięć w Pucharze Zdobywców Pucharów i trzy w pucharze UEFA. Na dobrym europejskim poziomie występował przez pięć sezonów. W przeciwieństwie do Leśniaka trafił do dużej europejskiej piłki za późno. Zadebiutował w Bundeslidze w wieku 26 lat, Leśniak uczynił to w wieku 24 lat, ale czasy były takie, że zgody na wyjazd w tym wieku nie były przyznawane i to jeszcze piłkarzom w Polsce raczej mało zasłużonym, bez reprezentacyjnego dorobku.

Kompan Turowskiego ze wspólnej ucieczki do Niemiec w przerwie zimowej sezonu 1985/86 Jarosław Biernat nie miał już tyle szczęścia i na tyle dużej siły przebicia i furory w Bundeslidze nie zrobił. Jego dorobek w Niemczech to 12 występów w Bundeslidze, 39 meczów na jej zapleczu, dwa spotkania w Pucharze Niemiec i dwa w Pucharze Zdobywców Pucharów. Łącznie wychowanek Pioniera Szczecin rozegrał na niemieckich boiskach na wysokim poziomie 55 spotkań i zdobył 8 goli.

Co ciekawe, Leśniak, Turowski i Biernat grali razem w jednej drużynie Pogoni tylko przez pół roku. Było to w rundzie jesiennej roku 1985, która nie była dla portowców udana. Pogoń po 18 meczach rundy jesiennej plasowała się na 9. miejscu, miała na koncie zaledwie cztery wygrane i odpadła w półfinale Pucharu Polski po dwumeczu z GKS Katowice.

Później cała trójka w jednej drużynie już nie zagrała, choć w sezonie 1988/89 wszyscy grali w jednej lidze – na poziomie Bundesligi. Od tamtej pory nie zdarzył się sezon, w którym trzech byłych piłkarzy Pogoni występowało w jednej z najsilniejszych lig w Europie i to w klubach tej ligi topowych występujących w europejskich pucharach.

Krótka przygoda Adamczuka

Na kolejnego byłego piłkarza Pogoni na poziomie Bundesligi musieliśmy czekać do wiosny 1993 roku. Dariusz Adamczuk przeszedł do Eintrachtu Frankfurt i był to pierwszy od początku do końca legalny transfer do klubu zagranicznego piłkarza Pogoni.

Srebrny medalista olimpijski w Bundeslidze nie poradził sobie. To były dla niego zdecydowanie za wysokie progi, rozegrał zaledwie pięć spotkań. W Eintrachcie przebywał zaledwie pół roku i rozpoczął swoją wędrówkę po różnych ligach w Europie zatrzymując się ostatecznie na dłużej w Szkocji.

W roku 1994 do II-ligowego St. Pauli sprzedany został niespełna 24-letni wówczas Dariusz Szubert. W swoim pierwszym sezonie należał do najlepszych w drużynie, zdobył siedem goli, przyczynił się do awansu do Bundesligi, ale w najwyższej lidze niemieckiej tak dobrze mu już nie szło. W 23 meczach nie zdobył gola, ale zaliczył aż sześć asyst. Łącznie na poziomie I i II Bundesligi w ciągu trzech sezonów rozegrał 68 spotkań.

Ostatnim byłym piłkarzem Pogoni na boiskach Bundesligi był Brasilia, który został z Pogoni wytransferowany w roku 2001 po wywalczeniu tytułu wicemistrza Polski. Brasilia trafił do broniącego się przed spadkiem Energie Cottbus, był podstawowym graczem tej drużyny, dla której zdobył zaledwie jednego gola.

Również w sezonie 2001/02, ale w niemieckiej II Bundeslidze grał Ferdinand Chi Fon. Kameruńczyk po rocznym pobycie w stolicy Niemiec powrócił jednak do Polski, ale już kariery dużej zarówno w kraju, jak i za granicą nie zrobił. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

guciu
2020-06-25 18:48:55
Korotowirus i Pogoń spada z ligi- w przyszłym sezonie jołki połki.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA