Samodzielnie liderująca w IV lidze świnoujska Flota nieoczekiwanie bezbramkowo zremisowała z outsiderem Sokołem Karlino, ale z uwagi na porażkę Hutnika Szczecin z MKP Szczecinek, wyspiarze zapewnili sobie tytuł mistrza jesieni.
Nerwy zamiast bramek
Na spotkanie w Karlinie zamykający tabelę gospodarze wychodzili z dorobkiem zaledwie 2 remisów (przy 12 porażkach), a lider z wyspy Uznam miał na koncie aż 11 zwycięstw, 2 remisy i tylko jedną przegraną, więc wskazanie faworyta wydawało się wyjątkowo prostą sprawą.
Boiskowa rzeczywistość okazała się jednak całkiem inna; gospodarze zagrali niezwykle ambitnie i wydarli z gardła jeden punkt liderowi. Spotkanie było zaś bardzo emocjonujące, a nerwowo było nie tylko na boisku, ale także na trybunach.
Na stadionie pojawili się bowiem zantagonizowani szalikowcy z Karlina, Świnoujścia oraz... Kołobrzegu. Policji udało się rozdzielić zwaśnione strony i do rękoczynów na szczęście nie doszło, ale z powodu bogatego repertuaru wulgarnych przyśpiewek aż więdły uszy.
Od początku spotkania Sokół bronił się z wielką determinacją niemal całą drużyną i grał na czas oraz na wybicie z rytmu wyspiarzy. Karlinianie kilka razy jednak zaatakowali podchodząc pod bramkę przyjezdnych, a raz stworzyli sobie nawet świetną pozycję strzelecką.
Flota miała zaś dużą przewagę i wiele podbramkowych sytuacji, ale nie były to tzw. setki z jednym wyjątkiem, gdy w 30 minucie, po faulu w polu karnym na Dmytro Szewczuku, Damian Staniszewski z jedenastki nie trafił w bramkę.
Emocje sięgnęły zenitu w doliczonym czasie gry, gdy po drugiej żółtej kartce usunięty został z boiska piłkarz Sokoła Hubert Górka, a minutę później jego los podzielił trener karlinian Mirosław Skórka.
- W pierwszej połowie graliśmy zbyt nonszalancko, a w drugiej za bardzo nerwowo - trafnie podsumował spotkanie rzecznik prasowy Floty Waldemar Mroczek.
Problemy wicelidera
Straty dwóch punktów przez lidera nie wykorzystał drugi w tabeli szczeciński Hutnik, który przegrał na wyjeździe z MKP Szczecinek 1:3. Pierwszą bramkę dla gospodarzy już w 14 minucie zdobył Łukasz Jurjewicz, a w 36 minucie wynik podwyższył Daniel Szymański. Po przerwie w 62 minucie trzeciego gola dla MKP zdobył najlepszy na boisku Mateusz Górny.
Honorowe trafienie dla gości ze stolicy województwa zanotował dopiero w drugiej minucie doliczonego czasu gry Łukasz Aleksandrowicz z rzutu karnego (podyktowanego za pociągnięcie za koszulkę jednego ze szczecinian).
W meczu było wiele podbramkowych sytuacji z obu stron, które powstawały głównie z powodu błędów formacji obronnych, a za to najjaśniejszymi punktami obu zespołów byli bramkarze: Mateusz Sochalski (MKP) i Witalij Prokop (Hutnik). Hutnicy przegrali, bo tracili zbyt dużo piłek i byli pogubieni, a najsilniejszą bronią ekipy ze Szczecinka były kontrataki.
Porażkę Hutnika wykorzystała Kluczevia Stargard, która zrównała się z nim punktami po pokonaniu u siebie 3:1 Olimpu Gościno. Szansy na dogonienie szczecinian nie wykorzystała zaś Ina Goleniów, przegrywając 1:3 przy sztucznym świetle na Ceglanej z rezerwami II-ligowych Błękitnych Stargard.
Dwa gole prezesa
Nieoczekiwane zakończenie miał zaś mecz w Dygowie, gdzie tamtejszy Rasel od 38 minuty przegrywał z Iskierką Szczecin po bramce Oskara Tarnowskiego. Przełomowe okazało się wejście na boisko 44-letniego prezesa gospodarzy Andrzeja Wojciechowskiego, który w 89 minucie zdobył wyrównującą bramkę, a w doliczonym czasie (90+1) strzelił gola na wagę zwycięstwa. ©℗ (mij)