W piłkarskiej IV lidze liderująca Flota Świnoujście doznała pierwszej porażki, ale utrzymała przewagę sześciu punktów nad drugim w tabeli Hutnikiem, bo szczecinianie także przegrali i to już drugi mecz z rzędu.
Wyspiarze przegrali na wyjeździe z MKP Szczecinek 2:4 (1:2), choć po pół godzinie gry prowadzili po golu Pawła Iskry. Do przerwy dwa trafienia Mateusza Górnego pozwoliły jednak gospodarzom objąć prowadzenie. W 72 minucie wyrównał Damian Staniszewski, ale w końcówce dwa celne strzały Mateusza Góry dały wygraną drużynie MKP Szczecinek.
Piłkarze Hutnika Szczecin przegrali drugie spotkanie z rzędu i trzecie w sezonie, a mimo to pozostają wiceliderem. W Darłowie od pierwszego gwizdka arbitra oba zespoły grały ostrożnie i z respektem do przeciwnika.
Zawodnicy wicelidera mieli problemy z zaskoczeniem przeciwnika i odpowiednim tempem akcji. Często również brakowało dokładności podań. Te wszystkie cechy z minuty na minutę prezentowali natomiast gospodarze, którzy atakowali coraz częściej i groźniej. Po niespełna półgodzinie gry zaskakujący strzał z dystansu gospodarzy z trudem odbił Vitaliy Prokop.
Pechowo dla bramkarza Hutnika piłka trafiła pod nogi Wiktora Sawickiego, który zdobył pierwszego gola. Napastnik Darłowii mógł podwyższyć wynik, gdy wygrał przepychankę z Pawłem Miązkiem, ale próba przelobowania bramkarza zakończyła się przelobowaniem bramki. Można było przewidywać, że w drugiej połowie Hutnik rzuci się na rywala, by odrobić straty.
Tymczasem, to gospodarze kompletnie zdominowali spotkanie momentami nie wypuszczając rywala z jego własnej połowy. Ukraiński bramkarz Hutnika dwoił się i troił w swojej bramce, by utrzymać zespół w grze, bronił kolejne groźne uderzenia.
Przy stracie drugiej bramki również popisał się znakomitym refleksem broniąc silny strzał z bliska, lecz odbita piłka ponownie trafiła do rywala i tym razem Rafał Lipiński popisał się skuteczną dobitką. Na trzy minuty przed końcem Bartosz Sobinek dograł piłkę z rzutu wolnego, a Łukasz Aleksandrowicz dołożył nogę i zdobył kontaktowego gola.
W sobotę Leśnik Manowo zanotował czwarte kolejne zwycięstwo na własnym obiekcie, pokonując Iskierkę Szczecin. Początek spotkania był dość chaotyczny. Wyjątkowo grząskie boisko nie sprzyjało technicznie grającej Iskierce. Szybciej do panujących warunków przyzwyczaili się gospodarze.
Pierwsza bramka padła w 11 minucie meczu po rajdzie prawą stroną Mateusza Czaji, którego dośrodkowanie minęło wszystkich zawodników i spadło pod nogi zamykającego Adriana Mamaka, a ten otworzył wynik spotkania. Pod koniec pierwszej połowy boiska boisko z powodu kontuzji musiał opuścić jeden z liderów szczecińskiego klubu Piotrek Sipko.
Druga część meczu jeszcze bardziej się wyrównała. Większość ataków jednej i drugiej drużyny kończyło się przed polem karnym. W 88 minucie wynik spotkania na 2:0 ustalił Mateusz Myśliński.
Gospodarze mieli jeszcze potem parę dogodnych sytuacji, aby podwyższyć wynik. Świetnie jednak w bramce spisywał się Tomasz Trela i swoimi interwencjami uchronił Iskierkę przed wyższą przegraną.
- Niestety jest to kolejny mecz w którym głupio tracimy punkty - po przegranej swojego rozczarowania nie krył dyrektor Iskierki Dariusz Pińkowski. - Rywale nam uciekają w ligowej tabeli i robi się gorąco. Latem odmłodziliśmy kadrę zespołu, nie przyniosło to jednak oczekiwanego efektu. Musimy usiąść z zarządem oraz sztabem szkoleniowym i przeanalizować dotychczasowe działania oraz zastanowić się wspólnie nad dalszymi krokami.
Za tydzień przed Iskierką wyjątkowo trudny mecz. Do Szczecina przyjeżdża MKP Szczecinek, który w sobotę pokonał lidera Flotę.
- Spotkanie za tydzień będzie dla nas bardzo ważne - mówi obrońca Iskierki Adam Kanigowski. - Musimy zachować kontakt ze środkiem tabeli, aby móc spokojnie przepracować zimę. Wynik Szczecinka z Flotą robi wrażenie, ale my podejdziemy do tego spotkania wyjątkowo zmobilizowani z chęcią udowodnienia swoich umiejętności piłkarskich. ©℗ (mij)
Fot. Łukasz Czerwiński