Wisła Płock - Pogoń Szczecin 0:0
Pogoń: Stipica – Stec, Zech, Malec, Mata (45. Bartkowski) – Kucharczyk (67. Hostikka), Podstawski, Drygas (67. Zahović), Gorgon, Kowalczyk (82. Kozłowski) – Benedyczak (82. Frączczak)
Piłkarze Pogoni po raz drugi w ostatnich dwóch tygodniach zawitali do Płocka i podobnie, jak w meczu Pucharu Polski tylko zremisowali. To już czwarty z rzędu mecz szczecinian, w którym nie zdołali zainkasować kompletu punktów.
Mecz nie był porywającym widowiskiem. Brakowało sytuacji bramkowych i emocji. Pogoń w całym meczu oddała osiem strzałów na bramkę Wisły, z czego tylko dwa celne. Miała też zaledwie trzy rzuty rożne. Zdecydowanie bardziej aktywni byli tym razem gospodarze, ale podobnie, jak w pucharowej potyczce nie potrafili zaskoczyć Pogoni. Najwięcej emocji było w w 85 minucie, kiedy po strzale głową Sheridana piłka wpadła do siatki Stipicy. Po analizie VAR okazało się, że podający mu Tomasik była na spalonym. Tym samym bramki nie uznano. To drugi z rzędu przypadek w meczu Pogoni, w którym końcowy wynik meczu rozstrzyga VAR. W Zabrzu w przegranym 2:1 meczu z Górnikiem sędziowie nie uznali bramki szczecinian zdobytej przez Gorgonia. Tym razem powtórka video uratowała Pogoni punkt.
- Ogólnie nie jest łatwo grać w Płocku, komukolwiek, kto tu gra przeciwko Wiśle. Oczekiwaliśmy bardzo agresywnego przeciwnika, tak samo jak w meczu pucharowym. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli szansę na wygraną tylko wówczas, gdy od pierwszej minuty będziemy wygrywać pojedynki, grać aktywnie i wysoko. Myślę, że przeciwnik miał tylko jedną szansę w pierwszej połowie, poza tym nam nie zagrażał. Jestem zadowolony z tego, jak zaprezentowaliśmy się jako zespół. Na pewno można jednak grać jeszcze lepiej w piłkę, spokojniej nią operować. Ale nie wszystko jest łatwe, szczególnie na takim boisku, w takiej sytuacji -mówił po meczu trener Pogoni Kosta Runjaic.
W poniedziałek w kolejnym meczu ekstraklasy Pogoń podejmować będzie w Szczecinie Stal Mielec.
(woj)
Fot. Ryszard PAKIESER