Pogoń Szczecin – Wisła Kraków 6:2 (4:1)
Bramki: 1:0 Gyurcso (15), 2:0 Gyurcso (20), 3:0 Gyurcso (25), 4:0 Matras (34), 4:1 Bartosz (37), 5:1 Nunes (48), 6:1 Gyurcso (51), 6:2 Mójta (75).
Żółte kartki: Fojut (Pogoń), oraz Brlek, Mączyński (Wisła).
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 6 935.
POGOŃ: Kudła - Râpă, Rudol, Fojut, Nunes - Delew, Matras, Murawski, Akahoshi (63, Drygas), Gyurcsó (72, Listkowski) - Frączczak (82, Zwoliński).
WISŁA: Załuska - Bartosz (88, Porębski), Głowacki, Uryga, Mójta - Drzazga (66, Żemło), Mączyński, Popovič, Brlek, Boguski - Brożek.
Pogoń wykorzystała kłopoty kadrowe Wisły Kraków, a także świetną dyspozycję w ostatnim czasie swoich zagranicznych skrzydłowych: Adama Gyurcso i Spasa Deleva i rozgromiła rywala, z którym przegrała na inaugurację.
Sukces można oczywiście umniejszyć dużymi osłabieniami przeciwnika, ale takie same Wisła miała w dwóch poprzednich konfrontacjach pomiędzy tymi zespołami i straciła w nich zaledwie po jednej bramce.
Pogoń pokazała w sobotni wieczór futbol, jakiego ostatnimi miesiącami się uczy, szlifuje, poprawia i jaki zapowiadała. Tym razem przeciwnik nie był w stanie za mocno przeszkodzić, bo gospodarze grali dla niego zbyt szybko, zbyt pomysłowo, intensywnie, wykorzystując całą przestrzeń boiska, umiejąc znaleźć optymalne rozwiązania, umiejętnie regulując tempo gry, zmieniając stronę długimi przerzutami, a gdy zachodziła potrzeba, wymieniał wiele podań w środkowej strefie boiska.
Forma skrzydłowych
Znakomitą formę potwierdzili nasi skrzydłowi. Tym razem Gyurcso zagrał bardzo skutecznie, choć bramek mógł zdobyć więcej. Między innymi jeszcze przy stanie 0:0 trafił piłką w poprzeczkę. Trzy asysty zaliczył Delev, który też mógł zdobyć swojego gola, ale jego strzał odbił się od słupka.
Gdyby Pogoń zachowała przez całe spotkanie ogromne tempo, to wynik mógłby być dwucyfrowy. Szczecinianie chcieli strzelać kolejne gole, ale wyraźnie stracili koncentrację. Szczególnie było to widoczne w grze w środkowej formacji. Jeżeli mieli piłkę przy nodze, to niemal zawsze groziło to stworzeniem groźnej sytuacji, ale nie zawsze potrafili agresywnie atakować, gdy przeciwnik wymieniał podania na połowie Pogoni.
Gospodarze zagrali skutecznie, ale niesprawiedliwością byłoby stwierdzenie, że akurat mieli swój wyjątkowy dzień. Tak samo szybko i zdecydowanie grali w poprzednim meczu w Szczecinie z Ruchem Chorzów. Wtedy jednak zabrakło skuteczności, było za to więcej ofiarności w działaniach destrukcyjnych.
Technika i motoryka
Pogoń nie tylko grała szybko, z pierwszej piłki, jej piłkarze pokazywali się na pozycje, ale zaimponowała też znakomitym przygotowaniem fizycznym. Gospodarze wygrywali indywidualne pojedynki, szybciej dochodzili do bezpańskich piłek i mieli też w swoich poczynaniach zdecydowanie więcej jakości.
Zespół nie panikował w trudnych momentach, zawsze miał pomysł na rozwiązania w ofensywie, a poszczególni piłkarze imponowali spokojem i konsekwencją w realizacji zadań. W grze ofensywnej widocznych było kilka dobrze rozgrywanych schematów, każda rozpoczynająca się akcja miała określony cel.
Zagrania w trójkątach z wychodzącym wysoko po piłkę Frączczakiem, a następnie obiegającym skrzydłem Nunesem powtarzały się, stanowiły zagrożenie i powodowały szybkie przemieszczanie się w okolice bramki przeciwnika. Nieco mniej aktywny po prawej stronie boiska był Rapa, ale też z jego strony rywal nie przeprowadzał skutecznych kontr.
Pogoń ewidentnie złapała rytm gry, imponuje swoją postawą bardzo mocno, drużyna się skonsolidowała, scementowała, poszczególni piłkarze coraz lepiej rozumieją, jakie mają na boisku zadania, akcje ofensywne coraz lepiej się zazębiają.
Trener Moskal potrafi wykorzystać potencjał poszczególnych piłkarzy na tyle, że kibice nie męczą się oglądając swoją drużynę, mają wiele radości i satysfakcji. Opłaciło się czekać, być cierpliwym i widzieć dziś tak grającą drużynę - nie tylko ładnie i efektownie, ale skutecznie. ©℗ Wojciech Parada