W poniedziałkowym meczu 14. kolejki piłkarskiej ekstraklasy, prowadzona przez szczecińskiego szkoleniowca Mariusza Misiurę Wisła, zasłużenie wygrała u siebie w Płocku z portowcami, chyba czującymi w nogach zwycięski ponad 120-minutowy pucharowy bój sprzed zaledwie paru dni z Legią w Warszawie (i osłabionymi brakiem pauzującego za kartki Linusa Wahlqvista oraz kontuzjowanego w stolica Sama Greenwooda, o czym tradycyjnie szczeciński klub nie informował w przedmeczowych komunikatach), a od niedawna prowadzący granatowo-bordowych (tym razem występujących w niezbyt gustownych czarnych koszulkach, choć może pasujących na ponury listopad) duński trener Thomas Thomasberg, przerwał niestety swą piękną serię 22 spotkań bez porażki.
Piłkarska ekstraklasa: Wisła Płock - Pogoń Szczecin 2:0 (1:0); 1:0 Leonardo Koutris (22 samobójcza), 2:0 Dani Pacheco (56).
Wisła: Rafał Leszczyński - Zan Rogelj, Marcus Haglind-Sangre, Marcin Kamiński, Andrias Edmundsson, Quentin Lecoeuche (87 Bojan Nastić) - Dominik Kun, Tomas Tavares (55 Dani Pacheco), Wiktor Nowak (70 Nemanja Mijusković) - Deni Jurić (70 Iban Salvador), Łukasz Sekulski (70 Giannis Niarchos)
Pogoń: Valentin Cojocaru - Hussein Ali (46 Jakub Lis), Dimitris Keramitsis, Marian Huja, Leonardo Koutris (46 Leo Borges) - Musa Juwara (46 Kacper Smoliński), Fredrik Ulvestad (76 Paul Mukairu), Mor N'Diaye (76 Jan Biegański), Adrian Przyborek - Rajmund Molnar, Kamil Grosicki
Żółte kartki: Tavares - Juwara. Sędziował: Paweł Malec (Łódź).
Widzów było 8371, w tym spora grupa szczecińskich szalikowców, którzy momentami przekrzykiwali miejscowych fanów.
Szczecinianie dobrze rozpoczęli pojedynek, przez dwadzieścia minut mając mecz pod kontrolą, co jednak przełożyło się jedynie na słupek i poprzeczkę, a później po fatalnych błędach Greka Koutrisa (w ostatnich miesiącach drastycznie obniżył formę, a może wpływ na to miała rejterada z grodu Gryfa jego rodaka Koulourisa...?) Wisła objęła prowadzenie i mogła je nawet powiększyć, bo uzyskała sporą przewagę, ale drugą bramkę zdobyła dopiero po zmianie stron, po czym cofnęła się do głębokiej defensywy, chcąc utrzymać korzystny wynik, mogący zapewnić pozycję wicelidera. Portowcy - po trzech zmianach w przerwie i dwóch na ostatni kwadrans - w długich fragmentach drugiej połowy uzyskali dużą optyczną przewagę, momentami zamykając gospodarzy w ich polu karnym, ale nie zdołali strzelić nawet honorowego gola.
Spotkanie rozpoczęło się od ostrej gry miejscowych i faulu bez piłki już w 1. minucie Lecoeuche na Juwarze (wydaje nam się, że wtedy Gambijczyk nie symulował, jak to miało miejsce w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy na środku boiska udawał poszkodowanego, za co słusznie otrzymał żółtą kartkę i z tego powodu nie zagra w niedzielę o godz. 17.30 na Twardowskiego z Jagiellonią Białystok), a trochę później Tavares poturbował nakładką N'Diayego, za co otrzymał jedynie żółty kartonik.
W 11. minucie strzał dość aktywnego Przyborka obronił Leszczyński, a cztery minuty później dalekie uderzenie Grosickiego po rykoszecie zakończyło się kornerem, egzekwowanym przez naszego kapitana, po czym piłka trafiła w tzw. krótki słupek, po czym wróciła do wykonawcy (jeśli nie otarła się od któregoś z zawodników Wisły, powinien być rzut wolny pośredni przeciwko Pogoni za podwójne dotknięcie piłki przez Grosika). Kapitan szczecinian poprawił się centrostrzałem, a bramkarz choć był faulowany, wybił piłkę. W 20. minucie na trybunach zaintonowano "100 lat!" dla uczczenia Sekulskiego, który właśnie obchodził 35. urodziny, a prezent zrobił mu też Molnar, bo po akcji z Juwarą trafił jedynie w poprzeczkę. Chwilę później fatalne błędy przydarzyły się Koutrisowi, który najpierw źle wybijał piłkę i ta trafiła do Rogelja, którego Grek nie zablokował, a strzał wiślaka zza bocznej linii pola karnego z około 30 metrów odbił się od pechowego greckiego obrońcy i lobując golkipera, przy długim słupku wpadł do siatki. Wisła objęła prowadzenie po swej pierwszej ofensywnej akcji, a następnie przejęła inicjatywę przystępując do frontalnych ataków; strzały Nowaka i Tavaresa zostały zablokowane, Jurić z bliska strzelił praktycznie wzdłuż bramki, a Sekulski uderzył nad poprzeczką. Po niecałym kwadransie zamknięcia na swej połowie, Pogoń odpowiedziała dwiema akcjami; po podaniu Przyborka Molnar główkował zbyt lekko, a uderzenie Grosickiego przeleciało nieco za wysoko. W 40. minucie były piłkarz Pogoni Kun główkował nad poprzeczką, a po chwili strzał Sekulskiego z kilku metrów, w świetnym stylu sprzed pustej bramki wybił Keramitsis. W doliczonym czasie pierwszej połowy w 47. minucie po podaniu Juwary, Ulvestad zamiast w dogodnej pozycji główkować na bramkę, odegrał piłkę do tyłu do Grosickiego, którego uderzenie zostało obronione. Minutę później strzał Rogelja w krótki róg, Cojocaru z najwyższym trudem wybił na korner, a po chwili uderzenie Nowaka zza pola karnego, otarło się o słupek.
Po zmianie stron w 49. minucie po podaniu N'Diayego, Ulvestad przyjął piłkę i po obrocie strzelił z powietrza, ale w środek bramki i Leszczyński obronił. Sześć minut później groźnie strzelał Jurić, ale Huja zdołał wybić piłkę z bramki. Po minucie tuż przed polem karnym sfaulowany został Kun, a dopiero co wprowadzony na boisko Pacheco, technicznym rogalem nad murem, posłał piłkę w okienko podwyższając rezultat, zaś Cojocaru - podobnie jak przy pierwszym golu - nawet nie próbował interweniować. Przegrywająca dwoma golami Pogoń ruszyła do szturmu, a szczególnie uaktywnił się Grosicki. W 59. minucie ostro zaatakowany został wbiegający w pole karne Przyborek, ale arbiter nie podyktował jedenastki. Sześć minut później nikt nie doszedł do obiecującego dośrodkowania Grosickiego. Następnie Smoliński otrzymał świetne podanie i odegrał do Grosickiego, lecz jego uderzenie zblokowano na korner. W 72. minucie po groźnej wrzutce w pole karne, Molnar uderzył z okolic szóstego metra, ale fenomenalnie na linii bramkowej obronił nogami Leszczyński. W ostatnim kwadransie oraz doliczonym czasie, portowcy zamknęli rywali w przysłowiowym hokejowym zamku, seryjnie egzekwując rzuty rożne i strzelając, lecz liczne uderzenia Przyborka, Grosickiego, Smolińskiego i Biegańskiego były bronione, blokowane lub minimalnie niecelne. Na deser w ostatniej, doliczonej 98. minucie, Mukairu potężnie strzelił z pola karnego, ale Leszczyński fenomenalnie przerzucił piłkę nad poprzeczką, przypieczętowując wygraną Wisły.
(mij)