FIRMA audytorsko-doradcza Grant Thornton zaprezentowała raport na temat piłkarskich transferów w Polsce. Opracowanie obejmuje cały poprzedni sezon. Teoretycznie wynika z niego, że dla Pogoni był to drugi z rzędu sezon, w którym klub nie dokonał żadnego gotówkowego transferu do klubu w ciągu ostatnich siedmiu lat, od kiedy prowadzony jest ranking.
W wyliczenia firmy wkradł się jednak błąd. Pogoń dokonała jednego transferu gotówkowego do klubu. Pozyskała w poprzednim sezonie Jakuba Słowika z Jagiellonii Białystok za sumę 30 tys, euro, czego firma w swoim raporcie nie uwzględniła sugerując się danymi z portalu transfermarkt.de.
Pogoń zatem w poprzednim sezonie dokonała jednego transferu gotówkowego do klubu, ale aż trzech piłkarzy z klubu wytransferowała: Marcina Robaka za sumę 100 tys. euro, Kamila Wojtkowskiego za 100 tys. euro i Macieja Dąbrowskiego za 75 tys. euro.
4. miejsce Pogoni
W klubowej klasyfikacji uplasowała się pod tym względem na czwartym miejscu za Jagiellonią Białystok (zysk z transferów 1,8 mln euro), Ruchem Chorzów (zysk 730 tys. euro) i Śląskiem Wrocław (zysk 400 tys. euro).
Warto wspomnieć, że spośród wszystkich tych czterech klubów Pogoń poprzedni sezon zakończyła na najwyższym miejscu, a prócz niej awans do pierwszej ósemki i to w kontrowersyjnych okolicznościach niemal w ostatniej chwili uzyskał jeszcze tylko Ruch.
Zarobek w sezonie 2015/16 (w euro)
1. Jagiellonia Białystok + 1 807 000
2. Ruch Chorzów + 730 000
3. Śląsk Wrocław + 400 000
4. POGOŃ Szczecin + 245 000
5. Górnik Łęczna + 190 000
6. Cracovia + 75 000
7. Korona Kielce + 13 000
8. Górnik Zabrze 0
9. Legia Warszawa - 30 000
10. Podbeskidzie Bielsko - 60 000
11. Piast Gliwice - 100 000
12. Lechia Gdańsk - 185 000
13. Termalica Nieciecza - 220 000
14. Zagłębie Lubin - 270 000
15. Wisła Kraków - 415 000
16. Lech Poznań - 1 500 000
Duży zysk transferowy może iść w parze ze znacznym spadkiem jakości sportowej, a w Pogoni nic takiego nie nastąpiło. Wręcz przeciwnie, Pogoń poprawiła swoją lokatę, choć wytransferowała aż trzech swoich piłkarzy, a zakupiła zaledwie jednego za nieco ponad 10 procent wartości ze sprzedaży swoich zawodników.
Zysk ze sprzedaży swoich graczy zanotowało siedem polskich klubów, ale prócz Pogoni był jeszcze tylko jeden – Cracovia, który zdołał na transferach zarobić i jednocześnie zakwalifikował się do górnej ósemki. Pokazuje to, że nie jest łatwo utrzymać dobry poziom sportowy i jednocześnie umiejętnie zarządzać finansami. Pogoni już w drugim z rzędu sezonie to się udało.
Kolejny sezon bez transferu gotówkowego
Można się spodziewać, że Pogoń wciąż będzie bardzo ostrożna na rynku transferowym, bo podczas obecnego okienka transferowego nie pozyskała gotówkowo żadnego piłkarza, ale też żadnego nie wytransferowała z klubu.
Takiej sytuacji nie było ani przed rokiem, ani przed dwoma laty, kiedy Pogoń pozbyła się aż trzech klasowych piłkarzy: Marcina Robaka, Takafumi Akahoshiego i Mateusza Lewandowskiego. Z punktu widzenia wartości sportowej to bardzo dobra sytuacja, jednak znacznie zawęża pole manewru przy działaniach finansowych.
Zarobek w zimowym okienku transferowym
1. Lechia Gdańsk + 400 000
2. Ruch Chorzów + 330 000
3. Cracovia + 175 000
4. Śląsk Wrocław + 100 000
5. Zagłębie Lubin 0
POGOŃ Szczecin 0
Podbeskidzie Bielsko 0
Korona Kielce 0
Górnik Zabrze 0
10. Górnik Łęczna - 10 000
11. Piast Gliwice - 75 000
12. Termalica Nieciecza - 105 000
13. Lech Poznań - 200 000
14. Wisła Kraków - 365 000
15. Jagiellonia Białystok - 410 000
16. Legia Warszawa - 450 000
Ubiegłoroczne transfery Robaka i Dąbrowskiego jakby przeczą tezie, że klub może sprzedać piłkarza tylko do klubu zagranicznego. Dotąd do polskiego klubu Pogoń wytransferowała jedynie Macieja Mysiaka i to w czasach, gdy występowała jeszcze na zapleczu ekstraklasy.
Okienko zimowe na zero
Zimą Pogoni nie udało się sprzedać żadnego piłkarza i wciąż klub nie był skory do wydatków. Szczecinianie w zimowym okienku transferowym byli jednym z pięciu klubów, które nie wydały i nie zarobiły na transferach ani złotówki. Prócz Pogoni były to jeszcze: Zagłębie Lubin, Podbeskidzie Bielsko, Korona Kielce i Górnik Zabrze. Z tego grona tylko Pogoń i Zagłębie zakwalifikowały się do górnej ósemki rozgrywek.
Zarobek w latach 2009-16
1. Legia Warszawa + 14 130 000
2. Lech Poznań + 12 275 000
3. Wisła Kraków + 8 518 000
4. Jagiellonia Białystok + 5 484 500
5. Górnik Zabrze + 4 247 500
6. Ruch Chorzów + 2 897 000
7. Piast Gliwice + 932 500
8. Śląsk Wrocław + 508 000
9. Górnik Łęczna + 315 000
10. POGOŃ Szczecin + 275 000
11. Korona Kielce + 92 500
12. Podbeskidzie Bielsko - 87 000
13. Termalica Nieciecza - 305 000
14. Cracovia - 880 000
15. Lechia Gdańsk - 1 968 000
16. Zagłębie Lubin - 2 047 500
Z innych drużyn, które należały w poprzednim sezonie do najsilniejszych w kraju zysk finansowy z transferów zanotowały: Lechia Gdańsk (400 tys. euro), Ruch Chorzów (330 tys. euro) i Cracovia (175 tys euro).
W latach 2009-14 Pogoni na sprzedaży bądź wypożyczeniach udało się zarobić jedynie 85 tys. euro. Zdecydowanie więcej Pogoń jednak wydała. Od roku 2009 zapłaciła za nowych piłkarzy łącznie 835 tys. euro, z czego prawie połowę w sezonie 2013/14.
Transfery Robaka i Małeckiego
To wtedy klub zdecydował się na transfery gotówkowe swoich asów: Marcina Robaka i Patryka Małeckiego, ale całość wydatków włącznie z co miesięcznym uposażeniem tych dwóch graczy wzięła na swoje barki Grupa Azoty. W poprzednim sezonie Pogoni udało się zatem zarobić na transferach trzy razy więcej, niż w ciągu pięciu sezonów w latach 2009-14.
W poprzednim sezonie Pogoń pozbyła się aż 13 piłkarzy. Z kilkoma rozwiązała umowy przed ich wygaśnięciem i do chwili obecnej z nie wszystkimi jest rozliczona. W ich miejsce pozyskała tylko 9. Jak widać, nie zawsze ilość musi przechodzić w jakość, o czym świadczy sportowy postęp, jakiego dokonała drużyna w poprzednim sezonie.
Pogoń w ciągu ostatnich siedmiu latach więcej wydała na polskich piłkarzy, a zarobiła na zagranicznych. W drużynie wiodącą rolę odgrywają obecnie tacy zawodnicy, jak: Fojut, Czerwiński, Gyurcso, Listkowski, czy Drygas i wydaje się, że potencjalnie są to gracze, na których Pogoń w najbliższym czasie może najprędzej i najwięcej zarobić. Najważniejsze, by nie odbywało się to kosztem wyniku sportowego. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser