Pogoń sprzedała w zimowym oknie transferowym Adama Buksę za kwotę 4,2 mln euro, co jest rekordowym wychodzącym transferem w historii Pogoni. Buksa nieznacznie wyprzedził Sebastiana Walukiewicza, który rok temu został sprzedany za kwotę 4 mln euro.
Pogoń z tytułu transferów zarobiła w ciągu 18 ostatnich miesięcy prawie 50 mln złotych. Za mniejsze pieniądze sprzedawała bowiem również Jakuba Piotrowskiego (2 mln euro), Laszę Dvaliego (0,5), Adama Gyurcso (0,5) i Cornela Rapę (0,2). To są oczywiście kwoty nieoficjalne, pochodzące z portalu transfermarkt.de.
W ciągu ostatnich 18 miesięcy Pogoń też dużo kupowała. Wydała w tym czasie na transfery 1,4 mln euro. Nigdy wcześniej szczeciński klub nie wydawał tak dużo na nowych piłkarzy. Biorąc jednak pod uwagę skalę zarobków z tego tytułu, to nie wydaje się, by szczeciński klub był w tym względzie nadto rozrzutny. Powinien bardziej zabiegać o wzmocnienia drużyny, a raczej tylko skład uzupełnia.
Kibice mają pretensje o pozbywanie się najlepszych piłkarzy i domagają się bardziej wartościowych transferów. Pogoń w ciągu ostatnich miesięcy na wykup nowych piłkarzy przeznaczyła zaledwie 12 procent zarobku ze sprzedanych piłkarzy. To bardzo mało.
11 procent na transfery
Również biorąc pod uwagę tylko obecny sezon, to ten trend utrzymuje się. W obecnym sezonie Pogoń zarobiła tylko na sprzedaży Adama Buksy 4,2 mln euro, natomiast na nowych piłkarzy wydała niespełna 0,5 mln euro i było to podczas letniego okna transferowego. To zaledwie 11 procent kwoty uzyskanej ze sprzedaży swojego najlepszego napastnika.
Pozyskany Paweł Cibicki według doniesień wiarygodnego źródła Sky Sports przeszedł do Pogoni bez kwoty odstępnego. Zawsze lepiej jest nie wydawać na nowych piłkarzy, niż przepłacać. Tym bardziej że Pogoń nie zarobiła ze sprzedaży piłkarzy na tyle dużych kwot, żeby wydawać bez opamiętania. Bez inwestycji w drużynę zarobionych pieniędzy nie da się jednak stworzyć lepszego zespołu. Tkwić będziemy co najwyżej na tym samym poziomie.
Pogoń w ciągu ostatnich 18 miesięcy pozyskała aż 17 nowych piłkarzy i za siedmiu zapłaciła jakieś pieniądze. Łącznie to jest niecałe 1,4 mln euro, czyli średnio 200 tys. euro na jednego piłkarza. Biorąc pod uwagę wszystkie 17 transferów i wydaną kwotę 1,4 mln euro, wychodzi na to, że średnio Pogoń wydaje na jednego gracza około 80 tys. euro, czyli bardzo niewiele.
Jeszcze mniej efektownie wygląda sytuacja biorąc pod uwagę tylko obecny sezon. Pogoń pozyskała ośmiu piłkarzy, za których zapłaciła łącznie 475 tys. euro, czyli średnio za każdego zawodnika dała niecałe 60 tys. euro. W obecnym sezonie Pogoń przeznaczyła 11 procent zarobionych na transferach pieniędzy na zakup nowych graczy, czyli trzyma się przyjętej strategii, żeby nie wydawać więcej niż nieco ponad 10 procent zarobionych kwot na piłkarzach.
Polskie kluby nie wydają
Pogoń w krajowych realiach nie jest wyjątkiem. Tak robią wszystkie polskie kluby. Legia i Piast w obecnym sezonie przeznaczyły na zakup nowych piłkarzy po 12 procent pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży. Wyjątkiem jest Jagiellonia, która wydała 18 procent z tytułu zarobionych pieniędzy z transferów. W skali Europy to też jednak bardzo niewiele.
To jedyne polskie kluby, które w obecnym sezonie wzbogaciły się na sprzedaży piłkarzy kwotami powyżej 4 mln euro, ale jednak nie zamierzały wykorzystać tych kwot dla podniesienia poziomu sportowego drużyny. Raczej szukały oszczędności.
Najwięcej zarobiła Legia – ponad 20 mln euro, ale też najwięcej wydała – prawie 2 mln euro. Praktycznie w pół roku zwróciła się inwestycja w budowę Centrum Szkoleniowego wybudowanego za 80 mln złotych. Pogoń takie centrum (nieco skromniejsze) otrzyma za darmo, z pieniędzy podatnika. Pogoń sprzedaje swoich najlepszych piłkarzy, w perspektywie może uzyskać z praw telewizyjnych rekordowe sumy pieniędzy, ale nie kwapi się z wydawaniem na dobrych piłkarzy.
Pozyskuje głównie za darmo lub za niskie kwoty, ale wydaje sporo na uposażenia dla tych zawodników i dla ich agentów. Ponadto polskie kluby bardzo często mylą się w ocenie piłkarzy i w konsekwencji obniżają swój poziom, zamiast dzięki zarobionym pieniądzom i skutecznym inwestycjom ten poziom podnosić.
Zupełnie inaczej wygląda to w klubach słynących ze znakomitej pracy z młodzieżą, dobrego skautingu, szkolenia i przyjętej filozofii budowania swojej marki, siły w oparciu o sprzedaż najlepszych graczy, ale też inwestycję w nowych piłkarzy.
Przykład Atalanty
Od kilku lat nową siłą we włoskim futbolu jest Atalanta, która swoją markę zbudowała właśnie na świetnym skautingu, umiejętności sprzedaży i kolejnym inwestycjom. Atalanta w poprzednim sezonie awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów, w obecnym udało się awansować do fazy pucharowej wiosennych rozgrywek.
Klub w obecnym, historycznym dla klubu sezonie sprzedał swoich najlepszych graczy za blisko 100 mln euro, ale wcale się tym nie osłabił. Nie stało się tak, bo 30 procent z tej sumy klub postanowił wydać na wzmocnienia.
Gdyby Pogoń chciała przeznaczyć 30 procent ze sprzedaży Adama Buksy, to powinna w obecnym oknie transferowym kupić za 300 lub 400 tys. euro trzech lub czterech wcześniej wypatrzonych, wyselekcjonowanych piłkarzy w kraju lub za granicą na pozycje w zespole najbardziej deficytowe. Wtedy można byłoby powiedzieć, że klub poważnie myśli o realnych sukcesach.
Pogoń jednak tak nie zrobiła. Skorzystała z okazji, że w mocnym piłkarskim odwrocie znalazł się świetnie zapowiadający się niegdyś Paweł Cibicki i trzeba klub za ten ruch pochwalić. To jednak zdecydowanie za mało, jeżeli myśli się o poważnym graniu.
Ajax wydaje 30 procent
Innym zagranicznym przykładem jest Ajax Amsterdam, który od wielu lat uchodzi za klub żyjący głównie ze sprzedaży swoich najlepszych piłkarzy i tak rzeczywiście się dzieje, ale klub prócz sprzedaży również inwestuje w transfery. W obecnym sezonie Ajax sprzedał piłkarzy za kwotę 210 mln euro, ale kupił też zawodników za niebagatelną kwotę 60 mln euro. Przeznaczył na transfery blisko 30 procent zarobionych w ten sposób pieniędzy.
Gdyby Pogoń chciała wydać 30 procent zarobionych przez 18 miesięcy na transferach pieniędzy, to mogłaby w tym czasie kupić piłkarzy wydając 4 mln euro, czyli sprowadzić przykładowo dziesięciu zawodników wykładając za każdego z nich po 400 tys. euro. Czasem lepiej dziesięciu drogich, niż siedemnastu niepewnych.
Zdarza się, że uda się sprowadzić lepszego darmowego piłkarza od takiego, za którego trzeba zapłacić na przykład 400 tys. euro, ale w dłuższej perspektywie nie da się w ten sposób zbudować silnej drużyny, a na taką czekają w Szczecinie kibice.
Z myślą o takiej drużynie miasto buduje obiekt piłkarski wart blisko 400 mln złotych, czyli prawie 90 mln euro. Miasto, a co za tym idzie kibice, wydają ze swojej kieszeni znacznie więcej niż klub, który dzięki pomocy miasta może bardzo solidnie zarabiać, ale musi też nauczyć się dobrze wydawać, żeby satysfakcję miał nie tylko zarabiający, ale też kibicujący.
Uznanie za promocję
Pogoń na pewno zasługuje na uznanie za umiejętność promocji w ostatnim czasie piłkarzy, za których otrzymuje nieosiągalne jeszcze dwa, trzy lata temu pieniądze. Pełny sukces jest jednak wtedy, gdy te pieniądze przeznacza się na rozwój zespołu, a po dokonanych, bardzo oszczędnych transferach nie widać, żeby to był w klubie priorytet. Wygląda to bardziej na wymuszone uzupełnienia.
Następnym przykładem wyciągniętym z europejskich boisk jest Benfica Lizbona, która też słynie niemal z produkcji wysokiej klasy piłkarzy, których sprzedaje praktycznie taśmowo i za bardzo duże pieniądze. W obecnym sezonie Benfica sprzedała swoich zawodników za łączną kwotę 220 mln euro, ale na nowych piłkarzy wydała 65 mln euro.
Proporcje są niemal identyczne, jak w Ajaxie funkcjonującym na podobnych zasadach. Stąd liczby też są podobne i z całą pewnością nieprzypadkowe. Chodzi o zarabianie pieniędzy z transferów, ale też o zachowanie odpowiedniego poziomu sportowego, z którego Benfica nie schodzi.
W klubach europejskiego topu utrzymujących się ze sprzedaży piłkarzy, wydaje się około 30 procent zarobionych pieniędzy, natomiast w Polsce, w tym w Pogoni Szczecin wydaje się niewiele ponad 10 procent, choć realne liczby są nieporównywalne. Jeżeli chce się osiągać sukcesy, to musi ulec zmianie.
Są też kluby w Europie uchodzące za świetnie promujące i zajmujące się głównie sprzedażą, które na nowych piłkarzy przeznaczają znacznie więcej niż 30 procent. Przykładowo mistrz Belgii Genk wydał w obecnym sezonie 80 procent zarobionych pieniędzy. Zarobił na sprzedaży piłkarzy 47 mln euro, ale aż 38 mln euro wydał.
Pogoń weszła na nieosiągalny wcześniej poziom umiejętności sprzedaży piłkarzy za dość wysokie jak na polskie warunki kwoty. Jeżeli jednak nie będzie umiała swojego zarobku wykorzystać na cele sportowe, te krótkofalowe, to wokół niej narastać będzie mnóstwo nieprzyjemnych opinii. Między innymi takich, że sprzedaż piłkarzy jest celem samym w sobie i nie służy sportowym interesom klubu. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. pogonszczecin.pl