Pogoń Szczecin pokonała w piątek Puszczę Niepołomice w wyjazdowym spotkaniu, którego losy ważyły się niemal do ostatniej chwili. Najbardziej zdumiewające jest jednak to, że w meczu padło aż 9 goli, z których cztery strzelił Efthymis Koulouris.
Puszcza Niepołomice - Pogoń Szczecin 4:5 (1:2)
Bramki: 0:1 Efthymis Koulouris (5), 1:1 Leo Borges (39-samobójcza), 1:2 Efthymis Koulouris (44-głową), 2:2 Dawid Szymonowicz (46), 3:2 Antoni Klimek (51), 4:2 Antoni Klimek (54), 4:3 Efthymis Koulouris (60-karny), 4:4 Marcel Wędrychowski (69), 4:5 Efthymis Koulouris (90+3).
Żółta kartka - Puszcza Niepołomice: Artur Craciun, Jakub Stec, Gierman Barkowskij. Pogoń Szczecin: Danijel Loncar. Czerwona kartka za drugą żółtą - Puszcza Niepołomice: Gierman Barkowskij (74). Czerwona kartka - Pogoń Szczecin: Leo Borges (74-za uderzenie rywala).
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów 1 800.
Puszcza Niepołomice: Kewin Komar - Piotr Mroziński, Artur Craciun, Dawid Szymonowicz, Roman Jakuba (46. Mateusz Cholewiak) - Dawid Abramowicz, Konrad Stępień, Jakub Stec (78. Ioan-Calin Revenco), Hubert Tomalski (46. Mateusz Radecki), Antoni Klimek (78. Mateusz Stępień) - Michalis Kosidis (25. Gierman Barkowskij).
Pogoń Szczecin: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist (72. Jakub Lis), Danijel Loncar (46. Wojciech Lisowski), Leo Borges, Leonardo Koutris (87. Antoni Klukowski) - Marcel Wędrychowski, Joao Gamboa, Kacper Łukasiak, Fredrik Ulvestad (67. Kacper Smoliński), Kamil Grosicki (68. Olaf Korczakowski) - Efthymios Koulouris.
Obydwa zespoły zmierzyły się ze sobą niedawno w półfinale Pucharu Polski. Wówczas zdecydowane zwycięstwo 3:0 odniosła Pogoń.
Trener gospodarzy Tomasz Tułacz, którego piłkarze walczą o pozostanie w ekstraklasie, dokonał kilku zmian w składzie. Szansę gry od początku dostali zawodnicy, którzy w ostatnim meczu z Radomiakiem Radom weszli na boisko w drugiej połowie i pokazali się z dobrej strony, jak Antoni Klimek, Jakub Stec czy Michalis Kosidis. Po pauzie za kartki wrócił także obrońca Artur Craciun.
Piątkowy mecz rozpoczął się dokładnie tak, jak pucharowy z 1 kwietnia. Pogoń w 5. minucie objęła prowadzenie. Tym razem na listę strzelców wpisał się Efthymios Koulouris, a nie jego rodak Leonardo Koutris. Środkowy napastnik gości znakomicie przyjął w polu karnym piłkę podaną przez Kacpra Łukasiaka i posłał ją do siatki.
Potem szczecinianie kontrolowali grę. Zmierzające w kierunku bramki strzały Kamila Grosickiego i Koulourisa zostały zablokowane.
Za czasem gra stała się coraz bardziej chaotyczna, w czym lepiej czuli się gospodarze i w 39. minucie doprowadzili do wyrównania. Dawid Abramowicz wrzucił w pole karne piłkę z aut, a naciskany przez Piotra Mrozińskiego Leo Borges skierował ją do własnej bramki.
Jednak jeszcze przed przerwą Pogoń odzyskała prowadzenie. Po szybkom kontrataku Fredrik Ulvestad oddał strzał głową obroniony przez Kewina Komara. Dobitka Koulourisa była jednak skuteczna.
Niespełna minutę po wznowieniu gry po przerwie Puszcza znowu doprowadziła do remisu i znowu po swoim "daniu firmowym", czyli po wyrzucie piłki z autu przez Abramowicza. Tym razem gol został zapisany Dawidowi Szymonowiczowi, który oddał strzał z około 10 metrów, ale piłka wpadła do bramki tylko dlatego, że odbiła się jeszcze od nogi... Leo Borgesa.
Gospodarze poszli za ciosem i po chwili cieszyli się z prowadzenia, gdy Klimek z zimną krwią wykorzystał znakomite podanie Konrada Stępnia.
To nie był koniec szturmu drużyny z Niepołomic. Trzy minuty później, po bardzo podobnej akcji Klimek znowu pokonał Valentina Cojocaru. Tym razem skorzystał z asysty Mateusza Cholewiaka.
Zamroczona Pogoń szybko wróciła do gry, gdy Szymonowicz zagrał ręką po dośrodkowaniu Grosickiego. Arbiter, po obejrzeniu zajścia na wideo, podyktował rzut karny, wykorzystany przez Koulourisa.
Goście zepchnęli gospodarzy do niskiej obrony i choć trener Robert Kolendowicz zdjął z boiska liderów - Grosickiego i Ulvestada - to szybko odrobili stratę. Marcel Wędrychowski wpadł w pole karne i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku nie dał Komarowi szans na skuteczną interwencję.
Obie drużyny kończyły mecz w dziesięciu. Gierman Barkowskij sfalował Leo Borgesa, za co dostał drugą żółtą kartkę, a zawodnik Pogoni w odwecie uderzył rywala i od razu został wyrzucony z boiska.
W końcówce bardziej na wygranej zależało Pogoni, która dopięła swego. W trzeciej z doliczonych pięciu minut niesamowity Koulouris strzałem z 18 metrów zdobył swoją czwartą bramkę w tym meczu. Było to 25. w tym sezonie trafienie Greka, który zmierza po tytuł króla strzelców.
Dzięki temu Pogoń w znakomitych nastrojach uda się 2 maja do stolicy na Stadion Narodowy, gdzie w finale Pucharu Polski zmierzy się z Legią Warszawa.
Robert Kolendowicz (trener Pogoni Szczecin): "Szalony mecz. Myślę, że mógł podobać się kibicom, bo było dużo goli. Dla nas to było bardzo ważne zwycięstwo, bo choć mamy swoją ścieżkę w ekstraklasie, to ta wygrana zbuduje naszą mentalność jeszcze mocniej przed finałem Pucharu Polski, doda nam pewności siebie. Moja drużyna jest szalona, pokazała dzisiaj wiarę do końca. Jestem dumny z całego zespołu, ale także z indywidualności, które pchały nas do zwycięstwa. Teraz cała nasza uwaga skupiana jest na Pucharze Polski".
Tomasz Tułacz (trener Puszczy Niepołomice): "Bardzo źle weszliśmy w mecz, choć plan był taki, aby w tych pierwszych minutach być bardzo czujnym, ustawać się blisko przeciwnika, bo Pogoń ma jakościowych piłkarzy. Nie można tak tracić bramki. To już kolejny błąd w naszym polu karnym. Potem odrabiamy stratę, po przypadkowej bramce, ale w naszym stylu, po wrzucie z autu, i w ostatniej minucie pierwszej połowy dostajemy gola z kontrataku. W przerwie dokonujemy zmian i w dziesięć minut zdobywamy trzy bramki. To była prawdziwa Puszcza, taką jaką chcę oglądać, bo na taką grę nas stać. A potem rzut karny dla rywala i wszystko znowu zaczyna się sypać. Piąta bramka trochę nas +zabiła+. Dla nas to duże wzywanie, aby zespół z tego wyciągnąć. Nie da się zremisować meczu, jak się traci u siebie pięć bramek. Z gry defensywnej należy nam się +jedynka na szynach+.
- Michalis Kosidis skręcił kostkę i to poważnie. Pojechał do szpitala na badania. Już nawet nie chcę o tym mówić, ale mamy 24 kontuzje w dwa miesiące. To bardzo utrudnia zarządzanie drużyną. Mimo to nie spuszczamy głów, nie poddajemy się, choć nasza sytuacja robi się trudna".