Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin 1:2 (1:1) 0:1 Kort (19), 1:1 Nowak (28), 1:2 Frączczak (83).
Żółte kartki: Koj, Grodzicki (Ruch), Rudol, Drygas (Pogoń).
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 6 364.
Ruch: Hrdlička - Konczkowski, Grodzicki, Kowalczyk, Koj - Przybecki, Surma, Urbańczyk (86, Arak), Nowak (78, Walski), Moneta (64, Pazio) - Niezgoda.
Pogoń: Słowik - Râpă, Rudol, Fojut, Nunes - Delew (90, Matynia), Kort (81, Çiftçi), Matras, Listkowski (73, Drygas), Gyurcsó - Frączczak.
Pogoń odniosła w sobotę Wielkanocną ważne zwycięstwo, które w dużym stopniu przybliża ją, ale jeszcze niczego nie gwarantuje, do miejsca w górnej ósemce. Pokonała w Chorzowie mocno osłabiony Ruch, w którego szeregach zabrakło kluczowych graczy: Helika i Lipskiego, a wystąpiło trzech byłych portowców: Koj, Przybecki i Walski, których szczeciński klub pozbył się w niedalekiej przeszłości bez żalu.
Szczecinianie nie rozegrali dobrego meczu, ale w miarę upływu czasu ich przewaga uwidaczniała się, poszczególni piłkarze indywidualnymi akcjami stwarzali przewagę liczebną, ale decydujący gol padł ze stałego fragmentu gry. Zdobył go rozgrywający 200 mecz w barwach Pogoni w rozgrywkach ekstraklasy i I ligi Adam Frączczak, który do tego momentu był najsłabszym piłkarzem na boisku, tracił piłki, nie umiał ich przytrzymać, nie stanowił praktycznie żadnego zagrożenia.
Nos trenera Moskala tym razem go nie zawiódł. Zdjął z boiska Korta - zdobywcę gola, piłkarza, który po przerwie wykonał dwa otwierające podania, czuł się w środkowej strefie boiska bardzo dobrze. Trener Moskal liczył jednak na stałe fragmenty gry, stąd jego decyzje o pozostawieniu na boisku jak największej liczby graczy dobrze przepychających się w polu karnym.
Poziom kiepski
Mecz nie stał na wysokim poziomie, przed przerwą nieco więcej z gry mieli miejscowi, ale to Pogoń uzyskała prowadzenie. Bardzo dobrze po raz kolejny prezentował się Marcin Listkowski. Miał udział przy zdobytej bramce, wypracował znakomitą okazję dla Gyurcso, wywalczył rzut wolny, po którym dobrym uderzeniem popisał się Nunes. To właśnie 19-letni junior był piłkarzem, który napędzał większość ataków portowców, choć nie zawsze w porę podejmował najkorzystniejsze dla zespołu decyzje.
Pogoń wygrała drugi mecz z rzędu z trzema wychowankami Akademii w podstawowym składzie, którzy stanowili trzon zespołu, niejako jego kręgosłup i należeli do najlepszych w zespole. Kort po raz kolejny potwierdził, że znakomicie potrafi wykorzystać sytuację, gdy przed polem karnym ma piłkę przy nodze i tylko trochę swobody.
22-latek jednak dopiero po przerwie pokazał próbkę swojego talentu, świetnie dogrywał do Deleva, Frączczaka, ale obaj marnowali jego precyzyjne podania w pole karne przeciwnika. Dobrze wypadł też Rudol, który bez trudu i z dużym wyczuciem przerywał nieskoordynowane ataki chorzowian.
Ósemka o włos
Pogoń jest już o włos od awansu do grupy mistrzowskiej, ale nie może przegrać w ostatnim meczu sezonu z Lechią w Szczecinie, co nie będzie łatwe. Pogoń musi grać bardziej agresywnie, atakować przeciwnika z większą pasją i zaangażowaniem.
W Chorzowie wynik był znakomity, ale portowcy pozwalali rywalom na swobodne rozgrywanie piłki na własnej połowie i gdyby przeciwnik grał szybciej, to na pewno mógł stworzyć więcej dobrych okazji.
Mecz w Chorzowie był pierwszym od dłuższego czasu, w którym gola zawinił Jakub Słowik. Po raz pierwszy odbyło się to jednak bez konsekwencji. Pogoń mimo złej interwencji naszego bramkarza przy straconej bramce zdołała mecz wygrać, co wcześniej przy błędach tego piłkarza się nie zdarzało.
Pogoń umiała mimo słabszej postawy pokonać rywala i takie zwycięstwa często smakują o wiele bardziej. To była dopiero czwarta wygrana portowców w sezonie różnicą jednej bramki, wcześniej szczecinianie mieli kłopot z wygrywaniem meczów wyrównanych. ©℗ Wojciech Parada