Debiut w wyjściowym składzie na pozycji skrzydłowego Davida Steca pokazał, że trener Kosta Runjaic mimo sprowadzenia do klubu w zimowym oknie transferowym dwóch zagranicznych skrzydłowych: Santeri Histikki i Jina Izumisawy wciąż nie ma na tej pozycji w pełni zaufanych piłkarzy.
Stec jest dwunastym piłkarzem w obecnym sezonie, który wystąpił na pozycji skrzydłowego. W rundzie jesiennej oczekiwano na powrót do wysokiej formy po kontuzjach Michała Żyro i Spasa Delewa. Obaj przeszli przez zimowy okres przygotowawczy i obaj znajdują się obecnie poza kadrą meczową.
Przegrywają rywalizację z piłkarzami, dla których pozycja skrzydłowego nie jest optymalna. Grają na niej piłkarze, którzy bronią się pod względem piłkarskim, pod względem zaangażowania, ale bardziej przydatni mogliby być na innych pozycjach, bardziej dla siebie optymalnych.
Żyro znajduje się poza kadrą meczową od trzech spotkań, Delew od dwóch. Pogoń, sprowadzając tego pierwszego, wiązała z nim ogromne nadzieje. Jesień okazała się dużym rozczarowaniem, ale przede wszystkim ze względu na stan zdrowia piłkarza wypożyczonego z angielskiego Wolverhampton.
28 minut Żyro
Wiosną nic już nie stoi na przeszkodzie, żeby zawodnik zaprezentował swój talent, możliwości i potencjał. Żyro zagrał w obecnym sezonie w Pogoni pięć spotkań, ale łącznie na boisku przebywał przez 28 minut. Niespełna pół godziny gry w ciągu sezonu oznacza, że zawodnik wprowadzany jest średnio na 5 lub 6 minut i nie pokazuje w tym czasie niczego pozytywnego. Nie wchodzi w pojedynki, a jego zaangażowanie pozostawia wiele do życzenia.
Obecnie zawodnik dostaje szanse odbudowania się w III-ligowych rezerwach i też nie wykorzystuje tego czasu optymalnie. Rozczarował w towarzyskiej potyczce ze Świtem Skolwin, poniżej oczekiwań wypadł też w przegranej 0:4 konfrontacji z Kotwicą Kołobrzeg.
W tym drugim meczu Żyro znalazł się w cieniu 20-letniego wychowanka Pogoni grającego obecnie w Kotwicy, dwukrotnego wicemistrza Polski juniorów Gracjana Kuśmierka, który zdobył dwa gole i sprawiał wrażenie, jakby szczególnie zależało mu na pokazaniu się właśnie w meczu przeciwko rezerwom Pogoni. Na pewno wyglądał lepiej od Żyro i to nie tylko ze względu na to, że był skuteczniejszy i grał w lepszej drużynie.
Przykład Żyro pokazuje też inną prawidłowość. Wypożyczenia piłkarzy z bogatym CV lub kontraktowanie graczy z uznaną przeszłością nie wychodzi Pogoni na dobre. Nie ma ani jednego piłkarza, który zdołałby się w ostatnim czasie odbudować i pokazać potencjał, z którego był znany przed przyjściem do Pogoni.
Odbudowa się nie udaje
Tak było z Nadirem Ciftcim, Mortenem Rasmussenem czy Vlado Dwaliszwilim. Żaden z nich nie spełnił oczekiwań, które w stosunku do każdego z nich były mocno rozbudzone. W przypadku drużyny Kosty Runjaica mamy do czynienia jednak z jedną dość istotną zmianą. Piłkarze z przeszłością, ale bez formy, nie mogą liczyć na żadne względy i bez pardonu trafiają do głębokich rezerw.
Nie było tak w przypadku Ciftciego, z którego klub zrezygnował dopiero wtedy, gdy zostały stracone wszystkie szanse na sukces w Pucharze Polski i rozgrywkach ligowych. Wcześniej klub stawiał na niego w sytuacji, gdy piłkarz nie przeszedł z zespołem zimowego okresu przygotowawczego.
W najważniejszych meczach sezonu, w półfinałowych spotkaniach Pucharu Polski z Lechem Poznań Ciftci był podstawowym graczem zaledwie po kilku treningach z zespołem. Oczywiście rozczarował, zespół przegrał z kretesem, bo trener Moskal zaufał piłkarzowi, którego nie znał. Dziś taka sytuacja nie miałaby miejsca.
Od dwóch spotkań w kadrze meczowej nie ma też Spasa Delewa. Blisko 30-letni Bułgar rozgrywa swoją ostatnią rundę w barwach szczecińskiego klubu, latem kończy mu się kontrakt, który nie zostanie przedłużony. Reprezentant Bułgarii nie robi zbyt wiele, żeby zapamiętać go z wielu dobrych momentów, które ma daleko za sobą.
Trzy lata Delewa
Delew jest piłkarzem Pogoni od lata 2016 roku i nigdy jeszcze jego pozycja w drużynie nie była tak słaba. To był zawsze piłkarz absolutnie podstawowy, nawet w drużynie prowadzonej przez Kostę Runjaica. Wszystko zmieniło się w tym roku. Zawodnik przeszedł przez zimowy okres przygotowawczy, zapomniał o kontuzji z rundy jesiennej, ale znajduje się daleko od wyjściowej jedenastki, jak nigdy dotąd.
Jeszcze w premierowym w tym roku występie przeciwko Lechii Gdańsk był pierwszym wyborem szkoleniowca, ale już w trzech kolejnych występach dostał łącznie od trenera zaledwie 16 minut, żeby w dwóch następnych spotkaniach być już poza kadrą meczową.
Żyro i Delew to byli piłkarze, których brak z powodu kontuzji w rundzie jesiennej uznawano za powód nie zawsze optymalnych wyników, które Pogoń mogłaby uzyskiwać, mając ich w składzie. Dziś okazuje się, że w sportowej rywalizacji ci piłkarze nie wytrzymują konkurencji z Davidem Stecem, Sebastianem Kowalczykiem, Ikerem Guarrotxeną, bo właśnie oni grali na skrzydłach w ostatnich ligowych spotkaniach Pogoni.
Pogoń liczyła się z tym, że w rundzie wiosennej może być problem z obsadą pozycji skrzydłowych i stąd pomysł sprowadzenia dwóch zagranicznych piłkarzy z lig dość egzotycznych, mało wiarygodnych: Santeri Hostikki z Finlandii i Jina Izumisawy z II ligi japońskiej.
28-latek do nauki
O ile Hostikka jest piłkarzem młodym, w tym roku skończy 22 lata, może jeszcze uda mu się wejść na wyższy poziom i zaistnieć w drużynie Pogoni, to w stosunku do Izumisawy te nadzieje są bardziej znikome. Japończyk w tym roku skończy 28 lat, ma problem z komunikacją, nie zna języka angielskiego.
Jeżeli klub pozyskuje piłkarza w tym wieku, to raczej nie po to, by przygotować go i nauczyć pewnych zachowań, ale raczej po to, żeby w dość krótkim czasie stał się wzmocnieniem, a tak nie jest. Izumisawa jeszcze w meczu ekstraklasy nawet nie zadebiutował. Z sześciu rozegranych przez Pogoń meczów w trzech znajdował się poza kadrą meczową, a w trzech całe mecze przesiedział na ławce rezerwowych. Nie dostał w choćby jednym meczu szansy na symboliczny debiut.
Hostikka i Izumisawa pełnią obecnie w drużynie rolę aspirujących do gry w ekstraklasie juniorów lub młodzieżowców wychowanych w miejscowej akademii. Nie takie powinny być założenia przy sprowadzaniu zagranicznych piłkarzy.
Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, że czterech skrzydłowych: Żyro, Delew, Hostikka i Izumisawa nie nadają się do gry na poziomie ekstraklasy, choć każdy z nich przeszedł przez zimowy okres przygotowawczy, brał udział w sparingach i każdy z nich powinien być poważną opcją przy wyborach dokonywanych przez szkoleniowca.
Nowa rola Majewskiego
Grają na skrzydłach piłkarze, dla których nie jest to optymalna pozycja: Radosław Majewski, Sebastian Kowalczyk, David Stec i Iker Guarrotxena. Majewski w tym roku skończy 33 lata, ale nigdy jeszcze w żadnym innym klubie nie grał tak wiele meczów jako skrzydłowy, choć trzeba przyznać, że radzi sobie znakomicie.
Typowym skrzydłowym nie jest też Kowalczyk, Stec na tej pozycji wystąpił w Płocku po raz pierwszy i wypadł bardzo dobrze, a Guarrotxena podczas zimowych gier kontrolnych szykowany był raczej na pozycję ofensywnego pomocnika. Sytuacja w drużynie, czyli absolutny brak zaufania do klasycznych skrzydłowych, spowodowała, że Guarrotxena został przesunięty na skrzydło, gdzie radzi sobie różnie.
W rundzie jesiennej w pojedynczych meczach na skrzydle ustawiani byli jeszcze: Zvonimir Kozulj, Kamil Drygas, Adam Frączczak, natomiast wiosną ubiegłego roku zdecydowaną większość meczów na lewym skrzydle rozegrał Hubert Matynia.
Trener Runjaic szuka różnych rozwiązań, które bywają tylko rozwiązaniami doraźnymi. Efekt jest taki, że Pogoń aspirująca do medalowej lokaty nie ma w składzie klasycznych skrzydłowych zasługujących na grę w ekstraklasie. To jest pozycja w drużynie deficytowa, najgorzej obsadzona, a to sprawia, że w zespole powstają różne piłkarskie ograniczenia mające później wpływ na wynik i sposób grania drużyny. ©℗
Wojciech PARADA