Pogoń w ostatnich latach ma wyjątkowy dar do promowania młodych zdolnych środkowych obrońców. W ciągu siedmiu ostatnich sezonów sprowadziła do klubu sześciu takich piłkarzy bez żadnego ekstraklasowego doświadczenia oraz Laszę Dvaliego, którego z zyskiem później sprzedała.
Łącznie wypromowała siedmiu dobrej klasy środkowych defensorów, z których czterech sprzedała za łączną kwotę ponad 6 mln euro (Walukiewicz, Dąbrowski, Dvali, Czerwiński). Dwóch kolejnych odeszło bez sumy odstępnego: Wojciech Golla po zakończeniu kontraktu, a Michał Koj z powodu przegranej rywalizacji.
Siódmy z nich – Mariusz Malec wciąż jest piłkarzem Pogoni, znakomicie się rozwija, zdobył już swoją premierową bramkę w ekstraklasie i bardzo możliwe, że stanie się kolejnym defensywnym graczem, z którego promocji Pogoń będzie mogła być dumna.
Latem 2012 roku Pogoń pozyskała 25-letniego wówczas Macieja Dąbrowskiego i był to transfer trochę zaskakujący. Nie spodziewano się, że zawodnik bez żadnego doświadczenia w ekstraklasie (miał na koncie zaledwie jeden epizod) wygra rywalizację z doświadczonymi zagranicznymi defensorami; Hernanim i Emilem Nollem. Tak się jednak stało.
Dąbrowski w Lidze Mistrzów
Po sezonie 2012/13 odszedł Noll, a Dąbrowski w drużynie pozostał. Później trafił do Zagłębia Lubin, następnie do Legii Warszawa, w barwach której zadebiutował w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Obecnie jest zaledwie rezerwowym w Zagłębiu Lubin, ale ponad 150 spotkań rozegranych na poziomie ekstraklasy to głównie zasługa Pogoni, w której otrzymał prawdziwą szansę na pokazanie się w ekstraklasie.
Pół roku przed Dąbrowskim piłkarzem Pogoni został zaledwie 19-letni wówczas Wojciech Golla. Miał na koncie mecze w juniorskiej reprezentacji Polski, był mistrzem Polski juniorów, ale w Lechu absolutnie bez szans na szybki sportowy awans do pierwszej drużyny.
Postanowił przenieść się do Pogoni, w której też trudno mu było wywalczyć miejsce w składzie. Odważniej postawił na niego Artur Skowronek, ale jego kariera uległa przyspieszeniu dopiero wtedy, gdy Dariusz Wdowczyk przekwalifikował go z defensywnego pomocnika na środkowego obrońcę.
Stał się podstawowym graczem w reprezentacji młodzieżowej, zadebiutował nawet w pierwszej reprezentacji Polski prowadzonej przez Adama Nawałkę. Z Pogoni odszedł w roku 2015, trafił do ligi holenderskiej.
Początek miał bardzo udany, miał nawet propozycje z niemieckiej Bundesligi. Później było już tylko gorzej. Ze swoim klubem Nijmegen spadł do drugiej ligi holenderskiej, a stamtąd wrócił do Polski i jest obecnie kapitanem w drużynie Śląska Wrocław.
Szczęście Koja do trenerów
W roku 2013 do Pogoni trafił 19-letni wówczas Michał Koj, który miał za sobą przygodę w drużynie juniorów Panathinaikosu Ateny. W Pogoni zaczynał od zespołu rezerw, potem trafił do pierwszego zespołu Dariusza Wdowczyka, zadebiutował w ekstraklasie i młodzieżowej reprezentacji Polski do lat 20.
W Pogoni nie wytrzymał konkurencji z młodszymi wychowankami SALOS-u Szczecin: Sebastianem Rudolem i Sebastianem Murawskim, ale miał to szczęście, że trafiał później na znakomitych trenerów: Waldemara Fornalika w Ruchu i Marcina Brosza w Górniku. Rozwinął się na tyle dobrze, że w ubiegłym roku znalazł się w szerokiej kadrze na mistrzostwa świata do Rosji, choć na mundial oczywiście nie pojechał.
W roku 2015 piłkarzem Pogoni został 24-letni wtedy Jakub Czerwiński. Od razu stał się podstawowym graczem. Wespół z Jarosławem Fojutem tworzyli znakomitą parę środkowych obrońców. Czerwiński po roku gry w Pogoni został sprzedany do Legii Warszawa za pół miliona euro.
W barwach Legii zadebiutował w fazie grupowej Ligi Mistrzów, grał w parze z wcześniej wspomnianym Dąbrowskim, wystąpił na słynnym Santiago Bernabeu przeciwko Realowi Madryt. Obecnie jest kapitanem drużyny Piasta Gliwice, znajdującego się, podobnie jak Pogoń, w czołówce tabeli, a w rundzie jesiennej Czerwiński uznawany był za najlepszego obrońcę w polskiej ekstraklasie.
Fatalne początki Dvaliego
W roku 2017 Pogoń pozyskała Laszę Dvaliego, który był już w Polsce piłkarzem znanym, ale niezbyt cenionym. Śląsk Wrocław pozbył się go bez żalu, a pierwsze pół roku w wykonaniu reprezentanta Gruzji było fatalne. Dvali źle wpasował się w zespół, popełniał proste błędy, drużyna przez niego traciła gole i punkty.
Rok 2018 był już dla Dvaliego bardzo udany. W rundzie wiosennej ubiegłego roku był najlepszym piłkarzem Pogoni, jesienią również nie schodził poniżej określonego poziomu. Zimą został sprzedany do Ferencvarosu Budapeszt za pół miliona euro, zdobył już dla swojej nowej drużyny bramkę i być może latem powalczy o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
W tym samym czasie piłkarzem Pogoni stał się Sebastian Walukiewicz, ale nikt nie spodziewał się szybkiego sportowego awansu z jego strony. Po roku w wieku zaledwie 18 lat stał się jednak podstawowym graczem.
Już latem ubiegłego roku Pogoń chciała go sprzedać za nieco ponad 1 milion euro, ale na szczęście dla piłkarza i klubu do transakcji nie doszło. W rundzie jesiennej Walukiewicz dokonał ogromnego postępu i zimą został sprzedany do Cagliari za 4 mln euro. To rekordowa sprzedaż w dziejach Pogoni i dziesiąty transfer polskiego piłkarza pod względem wysokości kwoty, jaka została za niego zapłacona.
Wygląda na to, że Mariusz Malec również świetnie się wkomponował w zespół i też stanie się piłkarzem dużego formatu. Jego postęp jest widoczny, a rokowania znakomite. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser