Korona Kielce - Pogoń Szczecin 4:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Markovic (5), 2:0 Aankour (45+2), 3:0 Markovic (53), 4:0 Aankour (78), 4:1 Matras (90+1)
Żółte kartki: Aankour, Markovic, Abalo (Korona), Fojut, Frączczak, Gyurcso, Delew (Pogoń)
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Widzów 5 260
KORONA: Małkowski - Gabovs, Rymaniak, Diaw, Grzelak - Kiełb (69, Przybyła), Markovic (71, Pyłypczuk), Możdżeń, Aankour, Abalo (81, Cebula) - Palanca
POGOŃ: Kudła - Rapa, Rudol, Fojut, Nunes - Murawski (59, Drygas), Matras - Delew, Akahoshi (59, Kort), Gyurcso (72, Zwoliński) - Frączczak
Seria meczów bez porażki została brutalnie przerwana w Kielcach. Pogoń doznała klęski z drużyną, która jeszcze nie tak dawno stawiana była w głównym szeregu w gronie najpoważniejszych kandydatów do spadku. Wynik na pewno jest zaskoczeniem, ale sposób grania zarówno jednej, jak i drugiej drużyny już absolutnie być nie powinien.
Pogoń nie grała zdecydowanie gorzej, niż przed tygodniem, a już na pewno momentami o wiele lepiej, niż w zremisowanym wyjazdowych spotkaniach z Lechią i Jagiellonią. Szczecinianie oddali 17 strzałów, w tym 5 celnych, mieli sporo okazji, ale rywal również.
Przed tygodniem Wisła też stwarzała okazje, o czym nie chciano głośno mówić, ani przed meczem w Kielcach przestrzegać. Wynik był tak znakomity, że o wiele lepiej było tkwić w stanie euforii, niż trzeźwo ocenić, że szczecinianie rozgromili rywala grającego praktycznie w rezerwowym składzie, tylko z jednym obrońcą z podstawowego składu.
Aankour lepszy od Brożka
Korona też nie miała w składzie swojego kluczowego obrońcy - pauzującego za kartki Dejmka, ale miała swoje atuty w ofensywie. Przed tygodniem Brożek nie trafiał z kilku metrów do bramki, gdy krycie odpuszczał Rudol, natomiast w Kielcach Aankour już takiej okazji nie marnował.
Przed dwoma tygodniami Pogoń zremisowała w Gdańsku, ale rywal wtedy - szczególnie w pierwszej połowie - miał przygniatającą przewagę, mnóstwo okazji i też mógł wygrać w podobnych rozmiarach, jak Korona. W poprzednim wyjazdowym meczu w Białymstoku portowcy też się głównie bronili, a zdobycie punktu zawdzięczają ogromnemu szczęściu.
W Kielcach nie stało się nic niewiarygodnego. Pogoń tak nieroztropnie w defensywie i w środkowej formacji grywa w miarę regularnie, ale po raz pierwszy rywal dobrą skutecznością i efektownym wynikiem to unaocznił.
Pogoń w porównaniu z rokiem poprzednim wzmocniła się takimi piłkarzami, jak: Gyrurcso, Delew, Drygas i Rapa. To absolutnie kluczowi piłkarze w drużynie, których rok temu w Szczecinie nie było. Mimo to, dorobek punktowy jest mniejszy, chwiejność taktyczna większa, stabilizacja na niższym poziomie, a miejsce w tabeli też gorsze.
Dobre przygotowanie
Pogoń jest do sezonu znakomicie przygotowana pod względem motorycznym, wytrzymuje mecze fizycznie, zespół omijają kontuzje, a mimo to zdarzył się taki mecz, jak w Kielcach, gdzie naprędce sklecony zespół z przypadkowych i niechcianych w żadnym poważnym polskim klubie piłkarzy rozbija drużynę systematycznie wzmacnianą i postrzeganą, jako grającą nowocześnie i ofensywnie.
Miarą wartości drużyny nie będą od czasu do czasu strzeleckie kanonady, historyczne rekordy, ale piłkarska równowaga, odpowiedni balans między ofensywą, a defensywą. Jeżeli drużyna w jednym tygodniu wygrywa 6:2, a w następnym przegrywa 1:4, to nie może być traktowana w stawce wszystkich drużyn poważnie, ale raczej jako ciekawostka, a tego w Szczecinie nikt nie oczekuje.
Oczywiście, że zdarzają się wypadki przy pracy, mecze szczególne, wyjątkowe pechowe. W przypadku Pogoni tak jednak nie było. W takich samych rozmiarach, jak w Kielcach mogła przegrać w Gdańsku i Białymstoku. Limit szczęścia został wyczerpany, a w Kielcach przyszedł czas na zapłatę za cenę nieodpowiedzialności. ©℗ Wojciech Parada