Dramat piłkarzy Pogoni na własnym stadionie. Portowcy mimo dobrego meczu przegrali z Jagiellonią 1:2, po golu straconym w ostatniej akcji. Katem Pogoni okazał się 17-letni Oskar Pietuszewski, który z bliska trafił do siatki, po czym arbiter zakończył mecz.
Pogoń – Jagiellonia 1:2 (1:1); 0:1 Rallis (13), 1:1 Grosicki (27), 1:2 Pietuszewski (90+3)
Pogoń: Valentin Cojocaru – Linus Wahlqvist, Danijel Loncar, Dimitrios Keramitsis, Leo Koutris (85. Benjamin Mendy) – Mor Ndiaye (59. Jan Biegański), Fredrik Ulvestad, Adrian Przyborek, Kacper Smoliński (70. Paul Mukairu) – Kamil Grosicki, Rajmund Molnar (85.Kacper Kostorz)
Jagiellonia: Miłosz Piekutowski – Norbert Wojtuszek, Dusan Stojinovoc, Barnardo Vital, Bartłomiej Wdowik – Leon Flach (68. Taras Romanczuk), Sergio Lozano (54. Bartosz Mazurek), Alejandro Pozo (54. Oskar Pietuszewski), Kamil Jóźwiak – Jesus Imaz, Dimitris Rallis (68. Youssuf Sylla)
Sędziował: Piotr Lasyk. Widzów: 19 867. Żółte kartki: Ndiaye, Grosicki - Stojinović
W porównaniu do ostatniego spotkania ligowego w Płocku, trener Thomas Thomasberg dokonał trzech zmian, stawiając od pierwszej minuty na Smolińskiego, Wahlqvista i Loncara. Dwaj ostatni zachowali się bardzo biernie w 13. min, gdy piłkę przez dłuższy czas holował Rallis, a później strzałem z pola karnego pokonał Cojocaru. W 24. min portowcy mogli wyrównać, ale uderzenie Keramitsisa głową z bliska w fantastyczny sposób obronił 19-letni Piekutowski. To wielki bramkarski talent, ale trzy minuty później był bez szans po akcji portowców. Po przejęciu piłki na połowie gości, rozegrali bardzo szybko akcję, a w jej finalnej fazie po dokładanym podaniu Przyborka, piłkę do siatki skierował Grosicki, zdobywając szóstego gola w sezonie i jubileuszowego, bo 50. dla Pogoni w Ekstraklasie. Portowcy poszli za ciosem i Piekutowski co rusz był w opałach, ale potwierdzał wielkie zdolności w swoim fachu. Podopieczni Thomasberga przeważali, a kibice wzdychali i tęsknili za supersnajperem Efthymisem Koulourisem, którego na razie nie potrafi zastąpić Molnar. Inna sprawa, że Węgier jest faktycznie lewoskrzydłowym, a nie klasyczną 9-tką od wykańczania akcji. Kilka minut po przerwie strzał Molnara głową trafił w poprzeczkę, a kilkanaście sekund później kibice chwycili się za głowy, gdy Piekutowski jakimś cudem obronił strzał Loncara z najbliższej odległości.
Trener gości Adrian Siemieniec uznał, że źle się dzieje i należy oddalić grę od własnej bramki, a sposobem miało być wprowadzenie wielce utalentowanego skrzydłowego Pietuszewskiego. Kibice portowców zadrżeli, gdy Grosicki po zderzeniu z jednym z rywali upadł na murawę, a później długo dochodził do siebie. Na boisku pozostał, a w 85. min pojawił się na nim Francuz Benjamin Mendy. Kibice granatowo-bordowych doczekali się debiutu mistrza świata z 2018 roku w meczu o punkty. W końcówce Pogoń przycisnęła, egzekwując trzy rzuty rożne, ale nie dało to efektu. W rewanżu goście przeprowadzili kapitalną kontrę, po której Imaz trafił w poprzeczkę, a Pietuszewski celną dobitką doprowadził do rozpaczy piłkarzy i kibiców Pogoni.
Jerzy Chwałek