Piłka nożna. Pogoń przegrała z Rakowem i odpadła z Pucharu Polski [GALERIA] (akt. 1)

Fot. Ryszard Pakieser  

Zdobywca w dwóch ostatnich sezonach Pucharu Polski Raków Częstochowa wygrał wyjazdowy mecz 1/8 finału PP z Pogonią w Szczecinie, a bramkę na wagę awansu do ćwierćfinału zdobył uderzeniem z rzutu wolnego z 25 metrów Ivi López.

Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa 0:1 (0:0); 0:1 Ivi López (68).

Pogoń: 81. Bartosz Klebaniuk - 2. Jakub Bartkowski (36, 41. Paweł Stolarski), 23. Benedikt Zech, 33. Mariusz Malec, 97. Luís Mata (78, 4. Léo Borges) - 7. Rafał Kurzawa, 8. Damian Dąbrowski, 27. Sebastian Kowalczyk (78, 21. Jean Carlos Silva), 10. Luka Zahovič (64, 22. Wahan Biczachczjan), 11. Kamil Grosicki - 18. Michał Kucharczyk.

Raków: 12. Kacper Trelowski - 7. Fran Tudor, 24. Zoran Arsenić, 4. Strátos Svárnas - 22. Deian Sorescu (88, 71. Wiktor Długosz), 66. Giánnis Papanikoláou, 30. Władysław Koczerhin, 17. Mateusz Wdowiak (62, 27. Bartosz Nowak), 11. Ivi López, 23. Patryk Kun - 99. Fabian Piasecki (81, 9. Sebastian Musiolik).

Żółte kartki: Papanikoláou, Trelowski, López. Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 13 006.

Mecz toczył się przy wyraźnej przewadze gości, ale gorących sytuacji pod obiema bramkami było bardzo mało, a gra toczyła się głównie w środku pola. Portowcy nie mieli pomysłu na ofensywne akcje i można było odnieść wrażenie, że liczą na bezbramkowe rozstrzygnięcie w ewentualnej dogrywce, a później szczęście przy rzutach karnych. Hiszpański napastnik Rakowa pokrzyżował te rachuby...

Po ostatnim ligowym blamażu z Górnikiem Zabrze na trybunach było ponad 7 tysięcy pustych krzesełek (fanów z Częstochowy wpuszczono, gdy mecz trwał już blisko pół godziny), choć Pogoń oferowała kibicom w konkursach: kalendarze, koszulki z autografami, a nawet elektryczne hulajnogi. W drugiej połowie meczu szalikowcy w wulgarnych słowach pytali prezesa klubu: gdzie są wzmocnienia drużyny?

Trener Jens Gustafsson dokonał trochę roszad po klęsce z Górnikiem; Mata zastąpił Borgesa, a Zech - Kóstasa Triantafyllópoulosa (przed meczem otrzymał okolicznościową koszulkę za rozegranie 100 spotkań w granatowo-bordowych barwach, a wręczył ją legendarny snajper z Twardowskiego Marian Kielec), zaś Kucharczyk przemianowany został na napastnika, a Zahovič - na środkowego ofensywnego pomocnika, natomiast ostatnią zmianą był sposób obrony przy rzutach rożnych, przy których w szczecińskim polu karnym był komplet portowców.

W 5. minucie po koronkowej akcji Piasecki w 100-procentowej sytuacji strzelił z 7 metrów nad bramką. Pogoń jedyną akcję do przerwy miała dopiero w 44. minucie, gdy Grosicki po szybkim ataku strzelił prosto w bramkarza i to niezbyt mocno. W odpowiedzi groźnie strzelali: López i Koczerhin, ale Klebaniuk udanie interweniował. Po zmianie stron, zaczął mocniej padać deszcz (później ustał), a szczecinianie zagrali trochę ofensywniej. W 49. minucie Kurzawa strzelił obok słupka, a w 66. minucie Pogoń miała najlepszą okazję, gdy po świetnym podaniu Biczachczjana tzw. fałszem, Kucharczyk znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale z ostrego kąta strzelił obok słupka. Dwie minuty później zapadło rozstrzygnięcie po opisanym na wstępie rzucie wolnym. Najbliższy wyrównania był Grosicki, ale w 72. minucie solowa akcja i strzał z niemal zerowego kąta, a w doliczonym czasie kontra - skończyły się jedynie kornerami. W samej końcówce oglądaliśmy dośrodkowania z rzutu wolnego i dwóch rzutów rożnych, gdy w polu karnym Rakowa był nawet szczeciński bramkarz Klebaniuk, ale skończyło się jedynie na małych zamieszaniach i grający perfidnie na czas goście, dowieźli do końca skromne prowadzenie.

Szczecinianie mieli sporo pretensji do arbitra, który ich zdaniem m.in. w I połowie nie zobaczył zagrania ręką w polu karnym, a po przerwie zignorował faul na Kucharczyku. Pogoń okupiła pucharowy mecz kontuzjami: Bartkowskiego, Zahoviča i Zecha, który mimo urazu podudzia dotrwał na boisku do ostatniej minuty. Tym samym na ostatni mecz w tym roku, w PKO BP Ekstraklasie z Radomiakiem w Radomiu, nasz zespół prawdopodobnie wyjedzie bez nominalnych napastników, gdyż w środę jedynie na trybunach widzieliśmy mających zdrowotne problemy: Pontusa Almqvista i Kacpra Kostorza. ©℗ (mij)