Piłkarze Pogoni Szczecin zakończyli pierwszą rundę rozgrywek sezonu zasadniczego na czwartej pozycji z dorobkiem 23 punktów. Dokładnie taki sam mieli rok temu, kiedy jesień w zgodnej opinii uznano za nieudaną. To zaledwie o dwa punkty więcej, niż przed trzema laty, kiedy Pogoń była beniaminkiem ekstraklasy i wiosną rozpaczliwie broniła się przed degradacją.
23 punkty, to o dwa mniej, niż po 15 meczach poprzedniego roku uzbierał GKS Bełchatów. Ten sam, który wiosną spadł do I ligi. Spadł z hukiem dodajmy. 23 punkty, to też tyle samo, ile w poprzednim roku miał Lech Poznań. Ten sam, który wiosną kolejnego roku wywalczył tytuł mistrza Polski.
15 ligowych kolejek niczego zatem nie przesądza. Pogoń mimo zajmowanej czwartej lokaty wciąż znajduje się na początku drogi i wciąż musi swoją pozycję w ekstraklasie budować. To dorobek, który niczego nie gwarantuje i niczego nie zapewnia. To jest też dorobek, który niczego nie zaprzepaszcza - włącznie z walką o medalowe lokaty. ©℗ (p)
Cały artykuł czytaj we wtorkowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.