Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Pogoń od trzech lat szuka napastnika

Data publikacji: 27 marca 2018 r. 20:37
Ostatnia aktualizacja: 28 marca 2018 r. 18:26
Piłka nożna. Pogoń od trzech lat szuka napastnika
 

Przerwa na reprezentację to doskonały czas na dokonanie pewnych podsumowań. Tym bardziej że to jedyna przerwa reprezentacyjna w rundzie wiosennej i nastąpiła niemal równo w połowie tegorocznych spotkań ligowych. Niestety, na ten czas nie da się zbyt wiele dobrego powiedzieć o efektach zimowych działań transferowych w Pogoni Szczecin.

To już trzecie z rzędu okienko transferowe, które nie przynosi drużynie praktycznie żadnych korzyści, lub bardzo minimalne. Spodziewano się na pewno zdecydowanie więcej. Żaden z czterech pozyskanych piłkarzy nie rozegrał przynajmniej połowy możliwych do rozegrania minut. Najbliżej tego jest Morten Rasmussen, który jest rozczarowaniem największym.

Adam Buksa miał dobry moment, ale z dalszych występów wyeliminowała go kontuzja. Zaledwie dwa epizody zaliczył Dawid Błanik, po którym spodziewano się, że będzie dostawał więcej szans i wciąż na swój debiut czeka Łukasz Budziłek, który w piątkowym meczu kontrolnym zaprezentował wysoką formę.

O ile można było zakładać, że aklimatyzacja w zespole Budziłka, Buksy czy Błanika może przebiegać różnie i tu zaskoczenia, ani zbyt wielkiego rozczarowania być nie może, to już pobyt w naszym klubie Rasmussena wygląda w sposób zdecydowanie inny od spodziewanego.

Jedno ze słabszych ogniw

To jest piłkarz, który od pierwszego meczu stanowić miał realne wzmocnienie, miał pchnąć zespół do lepszej gry, wyników, miał strzelać gole, wypełnić lukę na pozycji napastnika. Jak dotąd wygląda bardzo mizernie. Niemal w każdym z meczów, w którym występował w dłuższym wymiarze czasowym należał do najsłabszych w zespole.

Nie można mu odmówić ambicji, dużo biega, pokazuje się na pozycję, wraca na własną połowę, angażuje się w grę defensywną, ale spodziewano się po nim zdecydowanie więcej. To wciąż nie jest gracz nawet podstawowy w drużynie broniącej się przed spadkiem, o miejsce w składzie rywalizuje z Łukaszem Zwolińskim i w przekroju wszystkich spotkań rozegranych w tym roku wygląda od 25-letniego wychowanka gorzej.

Rasmussen wystąpił we wszystkich siedmiu meczach, ale tylko w trzech od pierwszej minuty i tylko w jednym w pełnym wymiarze czasowym. Przebywał na boisku łącznie 294 minuty i w tym czasie zdobył zaledwie jednego gola.

W Pogoni w rundzie wiosennej najskuteczniejszym piłkarzem jest obrońca Dwali, a Rasmussen w klasyfikacji kanadyjskiej plasuje się na na siódmym miejscu. Oznacza to, że w drużynie jest aż sześciu piłkarzy mających w siedmiu tegorocznych meczach na koncie więcej, jak jednego gola, lub asystę i nie ma w tym gronie Rasmussena. Jest natomiast jego konkurent do gry w ataku Zwoliński (dwie asysty).

Ten jeden gol broni go coraz w mniejszym stopniu szczególnie wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę dorobek innych napastników pozyskanych przez inne kluby z ekstraklasy w zimowym oknie transferowym.

Inni trafili lepiej

Prócz Pogoni doświadczonych i klasowych napastników pozyskały jeszcze cztery inne kluby: Jagiellonia, Legia, Piast i Zagłębie. Wszystkie te kluby mają z nowych piłkarzy więcej korzyści, niż Pogoń z gry Rasmussena. Mares zdobył dla Zagłębia trzy gole i zaliczył jedną asystę, Szczepaniak dla Piasta trzy gole, Bezjak dla Jagiellonii dwa gole i dwie asysty, a Eduardo dla Legii zaliczył trzy asysty.

Nawet najbardziej krytykowany z tego grona 35-letni Chorwat więcej daje drużynie mistrzów Polski, niż Rasmussen Pogoni. Eduardo uczestniczy w golu dla Legii raz na 125 minut, czyli przeciętnie ponad dwa razy częściej, niż Rasmussen. Przykłady Maresa, Bezjaka i Szczepaniaka pokazują, że dobry napastnik musi zdobywać gola, lub dawać asystę przynajmniej raz na 150 minut i tak się dzieje w przypadku wymienionych graczy.

Tak też jest w przypadku napastników innych klubów ekstraklasy, które zimą nie sprowadzały piłkarzy na tą pozycję, bo nie miały takiej potrzeby. Absolutny rekordzista Carlitos zdobywa gola, lub zalicza asystę raz na 95 minut, czyli średnio prawie raz w meczu. To jedyny gracz w ekstraklasie, który ze średnią zszedł poniżej 100 minut. Najlepsi napastnicy innych klubów realizują bez kłopotów plan zdobywania gola, lub zaliczania asysty przynajmniej raz na 150 minut.

Gol lub asysta na 150 minut

Takich napastników mają: Korona (Kaczarawa – 101), Lech (Gytkjaer – 112), Górnik (Angulo – 115), Lechia (Paixao – 135), Cracovia (Piątek – 142), czy Śląsk (Robak – 161). Nieco gorsze pod tym względzie statystyki mają najlepsi napastnicy Sandecji i Wisły P. (gol, lub asysta powyżej 200 minut): Kolew i Kante, ale nawet oni mają na koncie po sześć zdobytych goli. Nawet Arka ma w składzie niepozornego piłkarza Siemaszkę, który zdobył cztery gole (raz na 288 minut).

W całej ekstraklasie tylko Pogoń i Termalica nie mają praktycznie w składzie napastników, którzy potrafili w sezonie trafić do bramki przeciwnika więcej, niż raz. W Pogoni Rasmussen zrobił to w ciągu 294 rozegranych minut w ekstraklasie i do tego nie umiał strzelić gola w ciągu 76 minut podczas piątkowego sparingu z Eintrachtem Brunszwik. Trafił do bramki przeciwnika raz w ciągu 370 minut.

Bardzo podobny bilans pod tym względem ma jego konkurent do miejsca w ataku i zdecydowanie częściej i mocniej krytykowany 25-letni wychowanek Łukasz Zwoliński, który w obecnym sezonie zdobył też jedną bramkę, ale zaliczył trzy asysty, a wszystko to w czasie 1226 minut, co oznacza, że uczestniczy przy golu dla swojej drużyny raz na 306 minut. Tylko zatem nieznacznie gorzej od sprowadzonej zimą tego roku gwiazdy ligi duńskiej.

Transfer gotówkowy czy nie…

Na dziś przykład Rasmussena pokazuje, że Pogoń znów miała problem w ocenie wartości piłkarza i znów jej wybór pozostawia wiele do życzenia. Według słów dyrektora sportowego Macieja Stolarczyka Pogoń nie zapłaciła za transfer 33-letniego piłkarza, ale przecież wszyscy wiedzą, że zawodnik miał w swoim poprzednim klubie jeszcze ważny kontrakt, a nikt nie oddaje piłkarzy ot tak za darmo.

Według portalu transfermarkt.de Pogoń zapłaciła za Rasmussena 300 tys. euro i jeżeli jest to prawdą, to transfer jeszcze choćby z tego powodu wygląda na mocno chybiony, choć oczywiście jest jeszcze szansa, że sytuacja może ulec zmianie.

Dla porównania Zagłębie za Maresa zapłaciło 60 tys. euro, natomiast transfery Bejzaka, Eduardo były bezgotówkowe, a Szczepaniak został do Piasta wypożyczony. Kluby te pozyskały klasowych napastników, choć w drużynie już tacy byli. To pokazuje, jak dużą wagę przykłada się do mocnej konkurencji w przednich formacjach. Nie ma jej od blisko trzech lat w Pogoni.

Bieda po Robaku

Pogoń nie ma ewidentnie szczęścia do pozyskiwania klasowych piłkarzy, a w szczególności na pozycję napastnika. Blisko trzy lata temu Marcin Robak został sprzedany do Lecha Poznań za 100 tys. euro i od tamtej pory Rasmussen jest trzecią próbą wypełnienia luki po odejściu najlepszego napastnika Pogoni w XXI wieku.

Każda z prób była nieudana, co potwierdza fakt, że z dwoma poprzednimi napastnikami Pogoń nie chciała się na dłużej związywać, a Nadira Ciftciego nawet przed wygaśnięciem umowy odesłała do domu. Turek rozegrał w ubiegłym roku w Pogoni 276 minut, czyli mniej, niż ma obecnie na koncie Rasmussen, a jego dorobek był tylko minimalnie gorszy, bo absolutnie zerowy przy zaledwie jednym trafieniu na obecną chwilę Rasmussena.

Jeżeli zatem Rasmussen szybko się nie poprawi, to coraz częściej porównywany będzie do najbardziej nieudanej piłkarskiej transakcji w Pogoni w ostatnich latach. Jeżeli się nie poprawi, to reputacja osób odpowiedzialnych za transfery w klubie zostanie zachwiania jeszcze mocniej, niż miało to miejsce do tej pory.

Zdecydowanie lepiej zarówno od Rasmussena, jak i od Ciftciego prezentował się Vladimir Dvalishvili, choć też był nieskuteczny i też jego pobyt w klubie uznany został za niezadowalający. Gruzin w sezonie 2015/16 przebywał na boisku 1618 minut i zdobył zaledwie trzy gole. Próby pozyskiwania zagranicznych napastników spowodowały, że trójka ogranych i na pewno bardzo kosztownych w utrzymaniu piłkarzy rozegrała w sumie 45 spotkań i zdobyła 4 gole.

Poszukiwanie następcy Robaka trwa już prawie trzy lata, działania innych klubów, także tych o skromniejszych możliwościach pokazują, że nie jest aż tak trudno znaleźć piłkarza umiejącego trafiać do bramki rywala choćby raz na 150 minut. W Pogoni to wciąż jest zadanie ponad siły. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

George
2018-03-28 18:15:24
Cała prawda napastnik nie strzeli bramki jak nie dostanie podania i tu jest pies pogrzebany.Towarzystwo wzajemnej adoracji. Widać to po składach i zmianach w ostatnich minutach.
Kibic od wieków
2018-03-28 12:40:16
Moi poprzednicy zwrócili uwagę na ważną kwestię w przypadku Rasmussena.Otóż faktem niezaprzeczalnym jest to,że On rzeczywiście nie dostaje piłek od kolegów,a jak już jakaś się trafi to na pewno nie taka z której ma szansę coś ustrzelić.Proszę zrobić dokładną analizę i popatrzeć jak "widzą" go partnerzy z zespołu na boisku.Mało go widzą,mało zagrywają i mało z nim grają.Napastnik żyje z podań.Nie ma podań nie ma bramek.Kiedy jest na boisku,widać jego zaangażowanie,biega,pokazuje się.To nie jest tak,że jest w cieniu,nie widać go.Uważam,że tu trzeba upatrywać powodu dla którego Rasmussena potencjał nie jest wykorzystywany.Bo albo drużyna jest drużyną i stanowi monolit i traktuje wszystkich na boisku z jednakowym zaufaniem albo są podziały i małe gierki między wybranymi.Trzeba chłopakowi pomóc i dać taką możliwość a potem dopiero na koniec sezonu zrobić dokładną ocenę przydatności na podstawie tego jak się prezentował.Nie można oceniać zawodnika w sytuacji kiedy ten gra końcówki,wchodzi z ławki na 30-50 minut i w dodatku pozostawiony jest na boisku sam sobie.Kolektyw tworzy atmosfera w szatni i poza nią.Jak tego nie ma to i wyniki będą słabe.Popatrzcie na Węgra.Źle mu się grało od pewnego czasu w Pogoni-odszedł do Hajduka i potrafi grać w piłkę,potrafi strzelać gole,potrafi ciągnąć zespół bo czuje się potrzebny i widzi że jest w zespole odpowiedni klimat.Tu należy szukać przyczyn dlaczego nowi zawodnicy mają problemy z aklimatyzacją w zespole,dlaczego nie pozwala się im grać i nie są traktowani na równi jak inni w zespole z dłuższym stażem.
Zenek
2018-03-28 11:07:31
I Horas i Joda myślą podobnie jak ja.Nawet Najlepszy napastnik nie będzie strzelał goli,gdy jest stawiany przez drużynę"na boku".To jest zadanie dla trenera.Duncan potrafi "haratać gałę",Ale nie sam.
Horas
2018-03-27 23:09:46
Panie redaktorze Parada....nie zastanawiał się Pan może dlaczego Rasmussen nie dostaje piłek ? Może problem jednak tkwi w szatni ? może Klub Wzajemnej Adoracji specjalnie nie chce dogrywać do Duncana ? Moim skromnym zdanie tu tkwi problem...
Joda
2018-03-27 22:02:22
Tylko że Rasmussen to napastnik żyjący z dokladnych podań w pole karne a takich jak na razie nie otrzymuje.Więc może problem jest gdzie indziej.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA