Dwaj tegoroczni beniaminkowie w piłkarskiej ekstraklasie: Górnik Zabrze i Sandecja Nowy Sącz plasują się w pierwszej ósemce tabeli. Górnik jest najskuteczniejszym zespołem – zdobył 16 goli, Sandecja ma jedną z bardziej szczelnych defensyw – straciła 7 goli (tylko Lech i Zagłębie straciły mniej).
Górnik stracił kilka punktów po kontrowersyjnych rzutach karnych w końcówkach dwóch meczów, Sandecja gra praktycznie wszystkie mecze na wyjazdach, a mimo to oba kluby zawstydzają wiele renomowanych ekip włącznie z Pogonią.
Składy drużyn oparte są na piłkarzach, którzy jeszcze kilka miesięcy temu grali na boiskach I ligi. W Górniku piłkarzem z największą liczbą występów w ekstraklasie jest świetnie znany w Szczecinie Michał Koj, który ponad dwa lata temu otrzymał w Pogoni wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu.
Wysokie pozycje Sandecji i Górnika, a także wielu piłkarzy z klubów I ligi, którzy w obecnym sezonie zasilili kluby ekstraklasy i odgrywają w nich kluczowe role każe postawić tezę, że różnica poziomów pomiędzy ekstraklasą a I ligą wyraźnie się zaciera.
Różnice między ekstraklasą a I ligą
To, co różni obie ligi, to na pewno pieniądze. Te w ekstraklasie są zdecydowanie większe. Również zainteresowanie, stadiony, otoczka związana z meczami jest w ekstraklasie na bardzo wysokim poziomie, natomiast w I lidze na zdecydowanie gorszym. To są jednak tylko atrybuty zastępcze. Poziom piłkarski jest bardzo podobny, o czym w ostatnim meczu przekonała się Pogoń.
Spośród piłkarzy grających w poprzednim sezonie w I lidze obecnie kluczowymi postaciami w ekstraklasie są: Czerwiński i Świerczok w Zagłębiu, Kądzior w Górniku, Kun w Arce, Kosakiewicz w Koronie, czy Rasak w Wiśle P. Ci wszyscy piłkarze byli w zasięgu praktycznie każdego klubu w ekstraklasie włącznie z Pogonią. Do Szczecina z różnych względów żaden z nich nie trafił i patrząc na politykę transferową Pogoni w ostatnich pięciu okienkach transferowych, to nie jest przypadek.
Pogoń od ponad dwóch lat nie pozyskała żadnego piłkarza z niższych klas rozgrywkowych bez choćby jednego występu w ekstraklasie. Po raz ostatni takim piłkarzem był Jakub Czerwiński. Transfer został dokonany w przerwie zimowej sezonu 2014/15, a piłkarz zasilił szczeciński zespół latem 2015 roku.
Najkorzystniejszy transfer
Bardzo szybko okazało się, że transfer Czerwińskiego okazał się najkorzystniejszym posunięciem ostatnich 30 miesięcy. Piłkarz rok temu został sprzedany do Legii Warszawa za pół miliona euro. Zaledwie po roku gry w Pogoni. W Pogoni zagrał pełny jeden, bardzo dobry sezon, a następnie został z zyskiem sprzedany.
Pogoń w ciągu ostatnich dwóch lat dokonała 16 transferów do klubu, z których 11, to były transfery zagraniczne. Nie zawsze dotyczyły cudzoziemców, bo przecież Fojut i Niepsuj są Polakami, ale przed przyjściem do Pogoni grali w klubach zagranicznych. Ponadto Pogoń w ciągu dwóch lat przedłużała umowy z 7 piłkarzami (Fojut, Zwoliński, Murawski, Rudol, Kudła, Kort, Piotrowski) i łatwo się zorientować, że przyszłość mocno zweryfikowała trafność tych decyzji.
W ciągu ostatnich dwóch lat Pogoń pozyskała sześciu polskich piłkarzy z polskich klubów, którzy byli na rynku piłkarskim zawodnikami znanymi. Takimi byli: Przybecki, Słowik, Drygas, Dwali, Formella, Załuska. Połowa z nich, to transfery z obecnego okienka. Drygas przyszedł do Pogoni z klubu I ligi, ale jego walory były doskonale znane z wcześniejszych występów na boiskach ekstraklasy. Piłkarz na transfer do Pogoni zapracował swoją postawą na boiskach ekstraklasy, a nie w meczach I ligi.
Z III ligi do Pogoni
Pogoń od momentu awansu do ekstraklasy zawsze starała się pozyskiwać graczy z niższych klas rozgrywkowych i takich znajdowała. Nie miała tak mocno rozbudowanego działu skautingu, jak obecnie, ale potrafiła wyłowić takich zawodników, jak: Maciej Dąbrowski, Takuya Murayama, Jakub Bąk, Dominik Kun, Karol Danielak, czy Jakub Czerwiński. Murayama zasilił portowców z klubu nawet III-ligowego. Został pozyskany z Gwardii Koszalin.
Nie każdy z nich spełnił oczekiwania, jednak w przypadku większości z nich Pogoń miała sporo korzyści. Jeśli chodzi o Czerwińskiego i Dąbrowskiego, to te korzyści były bardzo wymierne. Za pierwszego, jak wspomnieliśmy Pogoń otrzymała 500 tys. euro, a za tego drugiego 75 tys. euro.
Blisko 2,5 mln zł za dwóch defensorów, którzy przychodzili do klubu jako absolutni debiutanci (Dąbrowski miał na koncie jeden ekstraklasowy epizod), to rozwiązanie bardzo korzystne. Tym bardziej że Pogoń ma duży problem z wypromowaniem jakiegokolwiek piłkarza.
Tylko 5 transferów z klubu
Od momentu powrotu do ekstraklasy sprzedała tylko pięciu: Akahoshiego, Czerwińskiego, Robaka, Wojtkowskiego i Dąbrowskiego. Z tej piątki nie wypromowała tylko Robaka, który był znaną postacią znacznie wcześniej. Nie licząc Czerwińskiego, uzyskane kwoty za każdego z nich nie przekraczały 100 tys. euro.
Z zawodników z niższych klas rozgrywkowych na pewno dużo dobrego w poczynania portowców wniósł Takuya Murayama. Rozegrał w barwach Pogoni 78 meczów, zdobył 9 goli, pod względem liczby rozegranych spotkań ustępuje tylko trzem innym obcokrajowcom: Akahoshiemu, Andradinie i Julcimarowi.
Dziś niezbyt korzystnie wspomina się w Pogoni pobyt Jakuba Bąka, ale w roku 2013 był to 20-letni skrzydłowy, młodzieżowy reprezentant kraju, który w swoim premierowym sezonie zdobył 4 gole – przeważnie w bardzo ważnych momentach. Na pewno mocno pomógł drużynie szczególnie w inauguracyjnej dla niego rundzie w Pogoni.
Szymiński w Palermo
Nieco więcej spodziewano się po Dominiku Kunie, który pod względem piłkarskiego potencjału prezentował się znakomicie, ale nie umiał pokazać swoich walorów na boisku. Transfery piłkarzy na dorobku z klubów z niższych klas rozgrywkowych Pogoni opłacały się, ale od ponad dwóch lat już się takich nie przeprowadza.
W przerwie zimowej sezonu 2014/15 testowano Przemysława Szymińskiego – wtedy 20-letniego defensora, który trafił do Wisły Płock, a stamtąd latem tego roku został sprzedany do włoskiego Palermo za kwotę 250 tys euro. W ostatnich latach Pogoń potrafiła drożej sprzedać tylko Czerwińskiego, ale tylko dlatego, że piłkarz 500 tys. euro miał wpisane w kontrakcie jako kwotę odstępnego.
O tym, że warto inwestować w graczy z niższych klas rozgrywkowych najlepiej przekonuje Jagiellonia, która tylko w ostatnim czasie wyłowiła z I ligi takich zawodników, jak: Góralski, Romańczuk, Gajos czy Sekulski. Góralski i Gajos zostali sprzedani łącznie za kwotę 2 mln euro. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser